Inteligentna specjalizacja

Za progiem perspektywa unijnych finansów na lata 2014-2020. Czy zdążyliśmy się upomnieć o należne meblom miejsce
w nowych programach unijnych?

Trudno znaleźć typ czy rodzaj mebla, który nie byłby produkowany w Polsce. Próbowałem dawno temu przygotować systematykę rodzajów mebli i doszedłem do przenajdziwnieszych zakątków oferty meblowej. Polski przemysł meblarski oferuje między innymi: meble tapicerowane, gięte, kuchenne, łazienkowe, biurowe, do salonu i jadalni, do sypialni, medyczne, do pokoju dziecięcego i do szkół, szafy i systemy przechowywania, meble konferencyjne, audytoryjne, meble o podwyższonych parametrach bezpieczeństwa dopuszczone do użytkowania w przestrzeni publicznej, meble ogrodowe i o charakterze rekreacyjno-rozrywkowym, meble do hoteli i restauracji, meble do obiektów sportowych, warsztatów mechanicznych, magazynów, laboratoriów i zadań specjalnych. Co więcej, w ramach tej samej kategorii produkowanych mebli swoją ofertę przedstawia w Polsce co najmniej kilkudziesięciu, a często nawet setka producentów. Wiele wzorów polskich mebli i technologii zostało opatentowanych w Europie i na świecie. Do tego o kilku lat stale rośnie udział polskich mebli w produkcji Unijnej – w 2012 roku było to już 8,4%. Udział produkcji sprzedanej mebli w Polsce w odniesieniu do krajowego PKB w 2011 roku wynosił 2,1% podczas gdy w Unii Europejskiej średnio 0,5%.Trudno się oprzeć wrażeniu, że jako kraj specjalizujemy się w produkcji tych właśnie wyrobów. I właśnie w produkcji mebli mamy silną pozycję na świecie.

Idąc tropem wytyczonym przez Unię Europejską – śladem inteligentnych specjalizacji – śmiało twierdzę, że nie ma drugiej branży w której jesteśmy wyspecjalizowani tak dobrze jak w produkcji mebli. Mamy tradycje, kapitał ludzki, surowce naturalne, zaufanie klientów. Jedyne czego brakuje to marka. Marka, którą można zbudować jedynie rozwijając wzornictwo, inwestując w badania produktu, doskonaląc logistykę produkcji, budując nowoczesny marketing.

Tu jednak rodzi się konflikt pomiędzy realizacją produkcji wzorów powierzonych a ofertą polskich projektantów.

Sukces polskich mebli na światowym rynku jest w dużej mierze związany z design thinking, czyli dyscypliną, która staje się w Polsce platformą spotkań naukowców różnych specjalności z projektantami, architektami, a także producentami.

Rozwijają się w Polsce ośrodki badawcze specjalizujące się w procesach projektowych stosują nowoczesne metody analityczne, jak na przykład wspomagana biometrycznie analiza behawioralna czy też kognitywna. W najlepszych firmach działają działy rozwoju produktu, zatrudniani są specjaliści z różnych dziedzin, w tym inżynierowie wespół z fizjoterapeutami i psychologami. Fundamentalną rolę w procesie projektowym odgrywają polscy projektanci. Wykształceni na sławnych polskich i światowych uczelniach, pracujący w biurach projektowych i pracowniach o światowym prestiżu, wystawiający swoje projekty na całym świecie mają decydujący wpływ na kulturę estetyczną polskiego meblarstwa. Liczne międzynarodowe nagrody potwierdzają pozycję i autorytet polskich designerów. Polscy projektanci regularnie zdobywają nagrody na największym i najbardziej znanym designerskim konkursie na świecie Red Dot, w którym uczestniczy 12 tys. firm i podmiotów z 60. krajów. Wymieniać można by dziesiątki nazwisk projektantów, którzy mają już ugruntowaną pozycję w świecie designu. Pytanie tylko: „No i co z tego, skoro nie mamy kultury współpracy przedsiębiorców z projektantami?”.

Problemem mikro, małych i średnich firm jest finansowanie ryzyka badań i rozwoju. Zwyczajnie bezpieczniejsze jest sfotografowanie nowości na targach w Mediolanie czy Kolonii, ale ta droga skazuje branżę na wieczną pozycję podwykonawcy i niską marżę – co zamyka błędne koło. Właśnie teraz jest czas na to aby upomnieć się w Urzędach Miast, Urzędach Powiatowych, Urzędach Wojewódzkich, czy na poziomie krajowym o uznanie „produkcji mebli” jako inteligentnej specjalizacji polskiej gospodarki i zabezpieczenie środków na rozwój przez wielkie „R”! Na racjonalizację ryzyka budowy własnego wzornictwa, współpracy małych firm z projektantami, naukowcami i ośrodkami rozwoju produktów.

Wszystkich zainteresowanych takimi działaniami zapraszam do kontaktu tomasz.wiktorski@brstudio.eu.

Nowoczesność w meblarstwie

Zwykło się uważać, że nowoczesność to futurystyczne kształty – albo Internet zaszyty w coraz dziwniejszych przedmiotach. Warto zdać sobie sprawę nowoczesność w meblarstwie ma swoje drugie ukryte oblicze.

Nowoczesność, której doświadczamy we własnym domu jest już pochodną rewolucji, która nastąpiła co najmniej dekadę lub dwie dekady temu po stronie producentów. Na początku lat 90. nastąpiła wielka modernizacja przemysłu meblarskiego w Polsce. Wiele zakładów zostało wybudowanych od podstaw, a wiele rozbudowano i unowocześniono. Odwiedzając niedawno Bułgarię, która podobnie jak Polska przechodziła przemiany ustrojowe, byłem przerażony stanem BHP w jednej z największych tamtejszych firm. W Polsce, w co najmniej średnich przedsiębiorstwach, taki stan rzeczy jest nie do pomyślenia. Równie duży dystans dzielił park maszynowy.

W Polsce szybko po przemianach roku 89, pojawiło się także wielu inwestorów wprowadzających nowoczesne systemy produkcji i zarządzania, między innymi Furninova, Steinhoff, Swedwood/Ikea. W dniu dzisiejszym grono reprezentantów firm europejskich inwestujących w Polsce znacznie się poszerzyło. Kolejni rozważają już nawet przenoszenie produkcji z Chin do Polski. Oczywistą konsekwencją takiego zaangażowania w polską branżę meblarską inwestorów pochodzących z innych krajów jest transfer systemów produkcji i systemów zarządzania. To dlatego też polski przemysł meblarski jest dziś kompatybilny z najnowocześniejszymi tego typu systemami na świecie. W dużych firmach branży meblarskiej w Polsce nad standardem wykonania czuwają certyfikowane systemy zarządzania jakością najczęściej typu ISO 9000. Produktywność, efektywność, i humanizację produkcji wspomagają systemy według metodologii REFA (REFA Bundesverbande.V.). Proces produkcji najczęściej jest monitorowany systemami klasy ERP/ MRP II.

Czynnikiem rozwoju i sukcesu przedsiębiorstw produkujących meble w Polsce jest wyraźnie widoczny od dawna trend polegający na inwestowaniu w innowacje z zakresu IT, w najnowocześniejsze technologie i urządzenia. Kolejne fale spowolnienia i konieczność optymalizacji kosztów winduje wydajność polskich firm. Produkcja i eksport rosną z roku na rok, a zatrudnienie spada od blisko 4 lat. Wszystko dzięki lepszej organizacji, automatyzacji, Internetu, itp. A jeśli nawet specyfika produkowanego mebla wymaga zastosowania tradycyjnych technologii, to są one realizowane przy użyciu systematycznie unowocześnianych maszyn, urządzeń i nowoczesnych systemów organizacji pracy. Wykorzystywane w polskich firmach komputerowe systemy sterowania produkcją już od dawna uwzględniają kontrolę maszyn z poziomu internetu. Zdalnie można wykonać diagnostykę urządzenia, wygenerować raporty czy przeprogramować urządzenie. Wiele firm pracuje od dawna wykorzystując zintegrowane aplikacje pozwalające na efektywne wykonanie zadania od momentu przyjęcia zamówienia poprzez stworzenie projektu, instrukcji montażu, przygotowanie produkcji, nadzoru nad produkcją, optymalizację zużycia materiałów, magazynowaniem i ekspedycją, a także procedurami serwisowymi. Powszechne u polskich producentów urządzenia numeryczne wraz z nowoczesnym oprogramowaniem wykorzystywane do produkcji mebli dają gwarancję precyzyjnego ich wykonania i racjonalnego wykorzystania materiałów.

Oprócz rodzimych producentów nowoczesnych urządzeń, swoje maszyny dostarczają polskim firmom światowi liderzy w obróbce drewna i produkcji mebli, między innymi grupa Homag, grupa Weinig, SCM i inni. Zakupione przez polskich producentów za granicą maszyny, urządzenia i narzędzia do produkcji mebli i obróbki drewna według danych Eurostat w 95% pochodzą od producentów europejskich: niemieckich (46%), włoskich (21%), austriackich (6%), belgijskich (3%).

Nowoczesność technologiczna, o której tu dużo napisałem ma jednak swoją pułapkę. Dysponowanie najnowocześniejszym parkiem maszynowym dziś nie gwarantuje sukcesu, ponieważ mogą mieć go wszyscy. Spowszedniała nowoczesność nakazuje ponownie przemyśleć, na czym budować przewagi i wartość dodaną.

Chciałbym dziś wspomnieć śp. dr Bogusława Kwarciaka, który odszedł przedwcześnie rok temu. To z nim i jego żoną Krystyną wspólnie tworzyliśmy teksty do branżowego katalogu promującego polską branżę meblarską za granicą. Na bazie tych tekstów powstaje cykl felietonów o atutach polskiego meblarstwa. Cześć jego pamięci!

Otwartość i obecność na całym świecie

Podczas gdy nastroje wielu handlowców i producentów są minorowe ja będę kontynuował cykl poświęcony atutom polskiej branży meblarskiej. Dziś słowo o obecności mebli z Polski na całym świecie.

Ufam, że prezentowane tu przemyślenia mogą skłonić malkontentów do odważnego spojrzenia na własną strategię rozwoju. Będąc niedawno na targach w Mediolanie obecność polskich producentów oceniłem na około 5 promili (6 firm wobec 1300 wystawców), podobnie na terenie miasta – kilkanaście polskich akcentów niknęło wśród tysięcy pokazów, wystaw, wydarzeń i itp. Brałem też udział w seminarium World Furniture Outlook, a tam wśród 11 prelegentów z całego świata (od Brazylii, przez USA, Niemcy, Włochy po Malezję i Chiny) nie było Polaków. Jednak charakter naszej branży jest zgoła inny. Dziś nie nadajemy tonu, ale oddziaływanie jest tak istotne, że Polska pojawiała się niemal w każdej prezentacji, jako jeden z ważniejszych dostawców lub konkurentów.

Mogę stwierdzić, że „Jesteśmy dziś najważniejszym drugoplanowym aktorem światowego meblarstwa!” Czy stać nas na to, aby w końcu upomnieć się o pierwszoplanową rolę?

Już od lat polskie meble są obecne na całym świecie. W prestiżowych miejscach, ale także w miejscach codziennej aktywności zwykłych ludzi. U prestiżowych klientów, ale także w przestrzeni publicznej. Na lądzie i na morzu. Polskie meble znajdują się w wielu prywatnych domach i mieszkaniach, rezydencjach i pałacach, w bibliotekach, szkołach, na wyższych uczelniach, w urzędach miejskich, biurach, hotelach, pubach, kawiarniach i restauracjach, a nawet w studiach telewizyjnych i salach kinowych, między innymi: w Australii, Belgii, Chile, Danii, Etiopii, Francji, Gruzji, Holandii, Izraelu, Japonii, Kazachstanie, Litwie, Łotwie, Malezji, Nigerii, Portugalii, Rosji, Szwecji, Turcji, w USA, we Włoszech i Zjednoczonych Emiratach Arabskich. W 2012 roku meble z Polski trafiły do 167 krajów na świecie, a dostawy o wartości powyżej miliona dolarów do 74 krajów (wg danych ONZ dla grupy towarowej CN 94). Ten wynik to nie tylko zasługa firm będących własnością zagranicznych koncernów (IKEA, Steinhoff itp.), ale również firm stanowiących przykład polskiego sukcesu, takich jak: Black Red White, Nowy Styl, Szynaka Meble, Forte, Meble Wójcik, Kler, Profim, Mebelplast itp. Co więcej, to również zasługa firm średnich i małych, a nawet mikro, wśród których można wymienić: Balma, Janmar, Meble Roja, Zięta Prozessdesign, Szultka Furniture i wielu, wielu innych mniej znanych.

Uważam, że prawo do ubiegania się o pierwszoplanowe role potwierdzają wyjątkowe miejsca, w których dziś znajdują się meble z Polski. To w polskie meble zostały wyposażone sale kongresowe, w których odbywał się nie jeden szczyt unijny, na których pojawiały się głowy wszystkich państw (np.: COM40, MDD, AEK Design), a ceniący jakość Władimir Putin znany z zamiłowania do komfortu jest posiadaczem kilku kompletów polskich skórzanych kanap (Kler). W goszczącej liczne sławy restauracji La Petite Maisone w hotelu Majestic w Cannes znajdują się polskie meble, podobnie jak w Pałacu Prezydenckim w Paryżu (Paged). Premiera pierwszego modelu iPhona w Niemczech odbyła się z wykorzystaniem mebli prezentacyjnych wykonanych przez polskiego producenta mebli. Meble te stanęły we wszystkich niemieckich salonach sprzedających iPhona w okresie ich największego oblężenia (Meble Jończyk). Przedstawiciele rosyjskich najwyższych władz odpoczywając w Park Inn Pribaltiyskaya w St. Petersburgu korzystają z mebli wyprodukowanych w Polsce (Bizzarto). W atrium i w reprezentacyjnych wnętrzach gmachu Justus Lipsius-siedziby Sekretariatu Generalnego Rady Unii Europejskiej w Brukseli zaprezentowane zostały, w trakcie Polskiej Prezydencji w Radzie Unii Europejskiej, specjalnie zaprojektowane na tę okazję polskie meble będące połączeniem tradycyjnych, naturalnych surowców z nowoczesnym wzornictwem i z zaawansowanymi technologicznie innowacyjnymi rozwiązaniami (Paged, Com40). To tylko wybrane przykłady z tysięcy wnętrz na świecie wyposażonych w polskie meble.

Wnioski z seminarium na temat światowego meblarstwa były jednoznaczne: w Europie trwa kryzys i rynek się skurczy, a istotnych wzrostów należy szukać w krajach Bliskiego i Dalekiego Wschodu. Nie będzie nadużyciem, jeżeli stając do przetargów powołamy się na sukcesy branży, której jesteśmy częścią.

Będę wdzięczny za przesłanie na mój adres email tomasz.wiktorski@brstudio.eu informacji na temat dostaw i realizacji w ciekawych i prestiżowych miejscach na całym świecie.

Tradycja meblarska

Historycznie uznanymi i opisanymi stylami mebli wytwarzanych na terenach obecnej Polski są, sprzed pięciuset lat – meble gdańskie i meble kolbuszowskie – sprzed trzech wieków.

W czasach historycznych produkcją zajmowali się rzemieślnicy i oczywistym jest, że styl mebli gdańskich był już efektem kilku wieków doświadczeń. Na rycinach obrazujących wizytę Ottona III w Gnieźnie, przedstawiony jest on siedzący na bogato zdobionym tronie. Nawet w rekonstrukcji chaty w Biskupinie, sprzed dwu tysięcy siedmiuset lat (VII w. p. n.e.), prezentuje się stołki, ławy, ławki i kufry. Sam ten fakt nie jest jeszcze wybitnym osiągnięciem, ponieważ wtedy już od ponad 2 tysięcy lat stały piramidy w Egipcie, cywilizacja chińska miała już ponad tysiąc lat, w Mezopotamii, w Babilonie pod rządami Nabuchodonozora II budowano monumentalne budowle, legendarny Romulus zakładał Rzym, a w Ameryce południowej swoją kulturę zaczynali rozwijać Majowie. Nie mniej plemiona zamieszkujące teren Polski nie były koczowniczymi i w osiadłym trybie życia używały mebli.

Dla nas ważniejsza jest trochę nowsza historia. Wieloletnie doświadczenie polskich film meblarskich w produkcji to bardzo ważny czynnik decydujący o jakości i trwałości produkowanych mebli. Można wskazać wśród polskich firm funkcjonujących dziś, te których tradycja ma ponad sto trzydzieści lat (np. Famos, Fameg, Paged Jasienica), a niektóre z polskich firm o charakterze rodzinnym, prowadzone są przez przedstawicieli już piątego pokolenia (Meble Jończyk z Dobrodzienia). Doświadczenie i praktyka wynikające z historii mają ogromny wpływ na jakość pracy, choćby przy produkcji elementów wymagających pracy ręcznej, na przykład w meblach ekskluzywnych. Dodatkowo wynikający z tradycji rzemieślniczej etos pracy daje gwarancję solidności i rzetelności wykonania tej pracy. Zdaniem Richarda Sennetta, socjologa, badacza współczesnego kapitalizmu: „…rzemiosło jest brakującą cnotą kardynalną współczesnego […] pracownika, studenta i obywatela. „[…] Rzetelność, nawet jeśli nie przynosi korzyści materialnych, jest duchem prawdziwego rzemiosła” ( Richard Sennett: The Culture of the New Capitalism, 2006, Yale University Press.)”.

Wiele dużych polskich firm meblarskich, zatrudniających dziś często setki pracowników i mających ugruntowaną pozycję na rynku europejskim, przed kilkudziesięciu laty były małymi rzemieślniczymi zakładami. I chociaż wiele się zmieniło, gdy przekształciły się one w duże przedsiębiorstwa, system wartości cechujący pracę rzemieślnika nadal jest w nich podstawą działania.

Położenie Polski w środku Europy, w miejscu gdzie od stuleci przecinają się wpływy Zachodu i Wschodu, Północy i Południa ma też duże znaczenie dla kształtowania się polskiego przemysłu meblarskiego. Znakomitym przykładem tego, jak związki meblarstwa Polski i Europy przyniosły korzyści europejskiemu meblarstwu, jest technologia produkcji mebli giętych Michaela Thoneta, która trafiła na ziemie polskie i została tutaj twórczo rozwinięta. Synowie Micheala Thoneta w 1881 roku uruchomili w Radomsku firmę pod nazwą „Bracia Thonet”, która do dziś działa pod nazwą FAMEG, a także fabrykę w Jasienicy – dzisiejszy Paged Meble. Na bazie meblowej tradycji wokół Radomska wyrosło zagłębie meblowe. Innym interesującym przykładem na związki historii ze współczesnym meblarstwem jest klaster Meble Elbląg w regionie, który można uznać za kolebkę wspominanych na wstępie mebli gdańskich. Ośrodkiem z wielowiekowymi tradycjami produkcji mebli i historycznymi związkami z kulturą europejską jest również Dobrodzień, który jeszcze sto lat temu znany był jako Guttentag. Miejsc z długą tradycją produkcji mebli jest więcej – np. Góra Kalwaria, Swarzędz i okolice Poznania, Kępno, Twardogóra. Dziś praktycznie na terenie całej Polski działają firmy produkujące meble i czerpią one korzyści z bogactwa jakim jest dziedzictwo historyczne i związki kulturowe z różnymi regionami Europy.

Zwracam się w tym miejscu z apelem do osób, które kontynuują tradycje stolarskie w firmach istniejących od co najmniej czasów międzywojennych. Proszę opiszcie swoją historię i prześlijcie na mój adres tomasz.wiktorski@brstudio.eu, może kiedyś powstanie z tych historii książka.

Mistrzowie światowego eksportu mebli

Wiele razy pisałem o konieczności zmian w branży meblarskiej, aż w końcu przyszedł czas napisać coś konstruktywnego, co z mojej perspektywy wydaje się ważne i słuszne dla interesu całej branży.

 

Chciałbym Państwa przekonać, że to co robicie, każdy w swojej firmie, mniejszej czy większej, jest ważną częścią polskiej branży meblarskiej, a razem tworzy jakość na najwyższym światowym poziomie. Prowadzę firmę jak każdy z was, więc znam dokładnie te same problemy, które dotykają waszych firm. Koszty, poszukiwanie klientów, zatrudnianie, zwalnianie, reklamacje, administracyjna udręka i tak dalej, i tak dalej. Czasem trudno uwierzyć, że to co robimy ma jakiś większy sens po za spłatą kredytów na koniec miesiąca i zakupami w weekend hipermarkecie. A jednak!

 

Mam ten komfort, że prowadząc analizy rynku spoglądam z boku na wysiłki wszystkich waszych firm. I co z tego wynika? W 2012 roku wyeksportowali Państwo meble o wadze 2,7 mln ton. W tym samym czasie zarówno z Niemiec jak i z Włoch wyjechały meble o wadze około 2 mln ton. Od Polaków lepsi są tylko Chińczycy, którzy eksportują 5,5 razy więcej niż Polska. Jeśli jednak zauważymy, że jest ich 34 razy więcej niż Polaków, to okazujemy się mistrzami świata w eksporcie kilogramów mebli przeliczonych na osobę! Ten wynik osiągamy już dzisiaj. Taki rezultat jest sam w sobie wielkim osiągnięciem i pozwala na transfer know-how, instalacje najnowszych technologii. Pytanie, czy ten wynik jest satysfakcjonujący? Na pewno nie! W 2012 roku wiele firm musiało zmniejszyć zatrudnienie, wiele się zamknęło, kilka jest w likwidacji. Rentowność wszystkich obniżyła się do niebezpiecznego poziomu 3,8%. Zbadałem, grupę ponad 100 firm i okazało się, że 70-80% produkcji to podwykonawstwo na rzecz zagranicznych koncernów i sieci handlowych. Tylko 20% firm kreuje własny produkt. Niestety z mojego punktu widzenia to za mało. Jak poradzą sobie Państwo, kiedy koncerny zdecydują się przenieść produkcje do Wietnamu, na Filipiny czy do Indonezji? Nie namawiam nikogo na rezygnowanie ze zleceń Begrosa, Conforamy czy Ikei, ale namawiam na uruchomienie równolegle własnej marki. Niech przemówi do Państwa fakt, że gdyby polskie meble były tyle warte co niemieckie, na wasze konta wpłynęłoby dwa razy tyle co teraz. Niemcy inkasują 680 USD za 100 kilogramów swoich mebli, podczas gdy Polacy średnio tylko 340 USD.

 

Moim skromnym zdaniem wielu przedsiębiorcom brakuje pewności siebie i sami ustawiają się w drugim rzędzie. Czekają na klienta, który w teczce przywiezie zdjęcie i dokumentację techniczną kolejnego mebla.

 

Przypomina mi się pewna sytuacja. Sieć dyskontów, chciała mieć jednego dostawcę markowych parówek. Kwestie jakości, nadzoru, rozliczeń – miał być jeden dostawca. Rzecz w tym, że tylko jedna firma w kraju posiadała odpowiednio szybką maszynę potrafiącą obsłużyć całą sieć. I to właśnie ta firma dostała kontrakt, pomimo, że zaproponowana cena była o 20% wyższa niż konkurencji. Ta firma wiedziała jakie są jej przewagi i jak je wykorzystać.

Podobnie chciałbym, aby Państwo wiedzieli jakie są przewagi polskiej branży meblarskiej na globalnym rynku. Przewagi, które dodadzą pewności siebie wszystkim przedsiębiorcom i pomogą negocjować lepsze warunki handlowe. O tych przewagach pisałem w tekście do katalogu promującego polską branżę meblarską, wykonanym w ubiegłym roku na zlecenie Ministerstwa Gospodarki.

 

Zbyt mało ludzi na świecie kojarzy Polskę z meblami. Nawet sami Polacy nie zdają sobie sprawy z naszej pozycji. Dopóki my sami, ludzie zainteresowani meblami, związani z meblami zawodowo, ale również zwykli Polacy nie uwierzymy w to, że potrafimy robić meble na światowym poziomie inni tego nie docenią. Więc oto piętnaście atutów polskiej branży meblarskiej, które umożliwiły osiągnięcie statusu lidera światowego eksportu mebli.

  1. Tradycja
  2. Etos rzemieślnika
  3. Otwartość
  4. Obecność na całym świecie
  5. Nowoczesny proces produkcyjny, park maszynowy, system zarządzania
  6. Biura konstrukcyjno-technologiczne
  7. Nowoczesna logistyka dostaw i serwisu
  8. Szeroka oferta komponentów, akcesoriów
  9. Atesty, certyfikaty
  10. Proces projektowy – fachowość i fantazja
  11. Uznani projektanci
  12. Atrakcyjna cena
  13. Wszechstronność oferty, różnorodność stylów
  14. Troska o środowisko naturalne
  15. Obecność w prestiżowych miejscach

W kolejnych felietonach postaram się przybliżyć tematykę poszczególnych punktów.

Kilogramy Marki Polskiej

W zasadzie nie istnieje żaden skoordynowany program promocji polskich mebli. Promocja polskich mebli na
świecie jest dziś wyłącznie sumą indywidualnych działań prowadzonych przez
poszczególne firmy. Ale przecież nie trzeba nikogo przekonywać, że marka jest ważna. Marka produktu, branży, kraju. Wspierają sie one na wzajem i uzupełniają. Wymagają długofalowej strategi promocji. Bez tego trudno zbudować wysoką wartość dodaną produktu.
Bazując na mojej wiedzy stwierdzam,
że w przypadku bardzo wielu firm działania promocyjne kończą się na marketingu
bezpośrednim. Oczywiście jest on konieczny, bo nic nie zastąpi osobistego
kontaktu z klientami. Natomiast pozycje w budżetach na programy public
relations, ambient reklamę, udział w konkursach produktów są marginalizowane,
szczególnie w czasie kryzysu. Co więcej wielu przedsiebiorców pomimo zaangażowania w sprawy regionu czy pomoc społeczną nie chce lub nie potrafi wykorzystać tego w budowaniu marki firmy i produktów.
Promocja międzynarodowa. Sprawdziłem listę polskich uczestników na
tegorocznych targach na największych rynkach eksportowych. Na IMM w Koloni
pokazywało się sześć firm z polski, w Birmingham cztery, w Mediolanie sześć, w
Paryżu trzy. Czyżby zamówień było za dużo, czy ich więcej nie potrzebujemy?
Chyba nie, ponieważ zgłaszane ostatnio przez firmy wykorzystanie mocy
produkcyjnych sięgnęło rekordowo niskiego poziomu. Przy okazji warto jednak
zauważyć, że ekspozycję w Mediolanie po raz pierwszy od wielu lat były wstanie wspólnie
przygotować konkurencyjne firmy! W sumie to jednak promocji jest jak na lekarstwo,
a właściwie jej nie ma…, a sukces jest!
Nie wiele osób zdaje sobie sprawę
z faktu, że od roku 2004 eksportujemy więcej mebli od Niemców i Włochów, a
jedynym na świecie krajem, który eksportuje więcej od nas są Chiny! W latach
2007, 2008 i 2010 z Polski wyjeżdżało po 2,5 mln ton mebli. Światowi potentaci
meblowi, czyli zarówno Niemcy jak i Włosi mogą się pochwalić wynikiem „zaledwie”
1,8 mln ton. W dużo mniej różowych brawach maluje się obraz wartości tego co zostało wyprodukowane w
Polsce. Muszę powiedzieć, że z marką polskich mebli sprawa jest ciężka – w
przenośni i dosłownie. 225 euro za 100 kilogramów to obiektywna wycena mebla
marki polskiej. Sto kilogramów Made in Germany albo Made in Italy jest już
warte 430 euro, a to daje do myślenia.
Dlaczego oni zarabiają dwa razy więcej? Jak to robią? Kto chce kupować takie
drogie meble?
W zasadzie główne kierunki
eksportu pokrywają się. W pierwszej dziesiątce znajdziemy w każdym przypadku:
Francję, Wielką Brytanię, Belgię, Holandię, Hiszpanię, USA. Nasi europejscy
konkurenci więcej eksportują do krajów wschodu: Rosji, Chin oraz bardziej
egzotycznych takich jak Zjednoczone Emiraty Arabskie czy Arabia Saudyjska. Mają
markę, tradycję , a za ich plecami stoi autorytet kraju, ale to wszystko
uzupełnia produkty z dobrym wzornictwem, badaniami i rzeczową promocją.
Sytuacja polskich mebli nie jest
kwestią ostatniego „słabego” sezonu. Pracujemy na nią od początku wolnej
gospodarki i popatrzmy gdzie dziś jesteśmy! Po szybkiej prywatyzacji, mieliśmy
w Polsce nowe inwestycje, transfer know-how i otwarcie rynków Europy
Zachodniej. Z tym, że inwestycje polegały na przenoszeniu produkcji komponentów
z ciężkiej płyty wiórowej i bardziej pracochłonnych mebli tapicerowanych z zagranicy
do Polski, gdzie praca była tańsza. Rozwój produktu zostawał w krajach
inwestorów, a przygotowane projekty trafiały w teczkach do fabryk w Polsce. Do
dziś większość właścicieli firm nie wie jak ma współpracować z projektantami, a
projektanci nie rozumieją oczekiwań producentów. Rodacy też nie przykładali
dużo uwagi do mebla, traktowanego bez specjalnych emocji jako przedmiot
użytkowy. Samochód, telewizor, nawet torebka czy buty to wyznacznik statusu,
poziomu życia, ale meble? Nie.
W konsekwencji wypracowaliśmy sobie bardzo
wysoką pozycję podwykonawcy komponentów i taniego dostawcy produktów pod
projekt. Z pewnością jest to sukces, ale jeszcze nie taki o jakim marzy wielu
właścicieli i dyrektorów firm. Przy tak niskich cenach trudno się rozwijać,
trudno inwestować, trudno promować, a perspektywy wcale nie są obiecujące. Na
pewno cudownym lekiem na to aby sprzedać swoje meble drożej nie jest po prostu
zarejestrowanie firmy w Niemczech. Jeśli
chcemy sprzedać drożej z pewnością potrzebujemy produktu, za którym stoją pozytywne
emocje, dobry projekt, nagrody światowych konkursów oraz konkretne wartości
poparte badaniami. To oczywiście zwiększy koszty, ale policzmy, gdyby nasze
meble udało się sprzedać w cenie niemieckich lub włoskich otrzymalibyśmy dodatkowe
5,1 mld euro
.
Według mnie to zbyt dużo, żeby o to nie walczyć.

 

/Felieton opublikowany został w październikowym numerze miesięcznika Biznes meble.pl/

Polskie meble! Ale jakie?

Od kilku lat przysłuchuję się różnym dyskusjom, podczas których próbuje się znaleźć receptę na promocję polskich mebli. Główni gracze na rynku już od ponad 10-ciu lat zdają sobie sprawę, że eksport mebli z Polski to znaczącą pozycja w międzynarodowych statystykach, a meble to nasz najlepszy produkt eksportowy. Generuje on największe z spośród wszystkich branż dodatnie saldo wymiany zagranicznej, a mianowicie w 2010 r ponad 19 mld zł.  Nie produkuję mebli, nie jestem specjalistą od marketingu, ale jestem analitykiem, który opisuje rynek mebli od 8 lat, wykładowcą akademickim z branżowym doktoratem. Dlatego uważam, że mam prawo zabrać głos patrząc na przemysł meblowy w Polsce z pewnym dystansem.

Ogólnopolska Izba Gospodarcza Producentów Mebli w 2001 roku rozpoczęła dyskusję o znaku charakteryzującym polskie meble. Znaku, który będzie promował branżę, w kraju i za granica. Rozpisano konkurs do którego przystąpiło wielu grafików i projektantów. Osobna kategoria dotyczyła hasła. Wygrała grafika symbolizująca szafę i krzesło na tle barw polskiej flagi. "Polskie meble potwierdzona jakość". Brałem udział w opracowywaniu regulaminu stosowania znaku. Ambitny, podkreślający znaczenie rozwoju produktu, wzornictwa, badania mebli, zapewnienia jakości. Znak branżowy nie przyjął się jednak. Zabrakło determinacji, pomysłu na kampanię, promocji, pieniędzy.

W 2006 roku w Poznaniu znów Izba zorganizowała konferencje pt "Meble wizytówką Polski". Liczne ponad 60-cio osobowe grono z udziałem przedstawicieli Ministerstwa Gospodarki dyskutowało o sukcesach i bolączkach branży. Efektem było przygotowanie działania 6.5 POIG promocją polskiej gospodarki na arenie międzynarodowej. W odpowiednim momencie Izba zgłosiła do MG meble jako produkt do wykorzystania w programie promocji, a MG uwzględniło tę propozycję na pierwszym miejscu pośród 15 branż. Program z perspektywy finansowej 2007-2013, za ponad 78 mln euro(!) dla branż nie jest dostępny do dzisiaj.

Nie zależnie od sposobu na finansowanie a pomimo dostrzegania potrzeby promocji branży nie znaleźli się dotąd chętni do podjęcia wspólnych wysiłków. Niektórzy powiedzą, że jak dotąd nie ma dobrych pomysłów na to jak ta promocja ma wyglądać, ale z drugiej strony na pytania o pomysł mało kto się chcę wypowiedzieć. Wielu boi się włączyć w działania promujące całą branże, bo dlaczego inni mają w efekcie skorzystać z wysiłków tylko grupy osób?

Podobnie było podczas panelu dyskusyjnego w trakcie niedawnego spotkania we Wrocławiu. Grono złożone z czołówki producentów, czołówki projektantów, naukowców, mediów i ekspertów potrafiło wskazywać wiele problemów, z którymi się borykają, ale nie padł ani jeden pomysł na ich przezwyciężenie. Z pewnością była to dyskusja o aktualnej diagnozie stanu i problemach branży. Potrzeba jednak kontynuacji dla określenia sposobów dotarcia do celu jakim jest wykreowanie marki polskich mebli.

Chciałbym, aby ten tekst nie zakończył się podobnie jak większość dyskusji branżowych, czyli po dawce narzekania brak konstruktywnych wniosków.

Na wielokrotnie zadawane we Wrocławiu pytanie: "jaki jest wyróżnik naszych mebli, hasło, myśl przewodnia?", padały odpowiedzi: "lepsze niż niemieckie, atrakcyjne jak włoskie i do tego tanie". Nic oryginalnego. Realnie nie jesteśmy w stanie  przebić ani "niemieckiej jakości", ani "włoskiego stylu", ani "taniości Chin".

W drodze powrotnej po spotkaniu miałem kolejne 3 godziny na analizę problemu. Globalnej marki polskich mebli sądzę, że nie da się zbudować ani na tradycji, ani na indywidualizmie, ponieważ nie mamy wyłączności na te cechy. Ta marka powinna odwoływać się do cechy Polaków, z którą możemy się identyfikować, cechy pozytywnej, atrakcyjnej dla świata. Tu przychodzi mi na myśl charakteryzujące Polaków "creative tension". Jak to rozumieć? W trudnych czasach i sytuacjach my Polacy umiemy sobie poradzić, obejść prawo, działać pomysłowo, a nawet finezyjnie. Od czasów zaborów mieliśmy wiele okazji, by się tego uczyć.  Przypomnijmy sobie wóz Drzymały. Doskonały przykład polskiego "creative tension"! A małe mieszkania PRL? Do dziś każda kanapa w Polsce musi obowiązkowo zamieniać się w łóżko. Dobrze gdy fotel też da się zamienić w łóżko. W ilu domach jest stół, który da się rozłożyć powiększając liczbę miejsc z 4 lub 6 do 8, 10 a nawet 12 i więcej. Jesteśmy gotowi zapłacić więcej, o ile tylko sprzęt ma dodatkowa funkcję. Pomyślmy, jak często tłumaczymy się sami przed sobą: "było droższe, ale przecież ma jeszcze dodatkową możliwość". W myśl oszczędności, zaradności kupujemy przedmioty wielofunkcyjne i moim zdaniem ta cecha powinna się stać wyróżnikiem polskich mebli na długie lata.

Wielofunkcyjne.

Nie twierdzę, że jesteśmy mistrzami w tworzeniu mebli wielofunkcyjnych, ale je kochamy i nikt na świecie nie wykorzystuje ich do swojej promocji. Pewnie wiele osób powie "fuj" nie chcemy, aby nasze meble były kojarzone z tym brzydkim słowem! Ale co w zamian? Realnego? Szukajmy, bądźmy otwarci: praktyczne, pomysłowe, może użyteczne. Z wielofunkcyjnych mebli możemy zrobić "cnotę" w kryzysowych czasach. Madre i oszczędne jest kupowanie wielofunkcyjnych mebli, a do tego przyjazne środowisku. Producent aspirującej marki mebli tapicerowanych stwierdził już kilka lat temu: „Każda nasza kanapa wygląda jak z Włoch, a do tego ma pojemnik na pościel i się rozkłada!". Co więc charakteryzuje polskie meble? Odpowiedz jest prosta: są wielofunkcyjne.

zapraszamy na www.brstudio.eu