Rzecz o Lasach Państwowych

Nie mam złudzeń, że zmiany w Ustawie o Lasach Państwowych podyktowane są troską o przemysł meblarski.

Oczywiste jest, że budżet Państwa jest napięty do granic możliwości, a dług publiczny już przekroczył pierwsze progi ostrożnościowe.  Nota bene posłowie skrupulatnie podnieśli owe limity, aby nie zmuszać społeczeństwa do wyrzeczeń związanych z wyższym VATem, zamrożeniem płac i cięciami w budżetówce. Zysk wypracowany przez Lasy Państwowe, owe 1,6 mld złotych jest niebagatelnym zastrzykiem gotówki w roku maratonu wyborczego. Choć i tak blednie to w blasku 153 mld przejętych przez ZUS z OFE.

O ile dyskusję na temat wyższości polityki zaciskania pasa nad polityką luzowania pieniądza zostawię profesorom, to jednak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że spieniężaniu wszystkiego co można nie towarzyszą reformy strukturalne ograniczające przerost biurokracji, upraszczające procedury, zwiększające wolność gospodarczą.

Wróćmy jednak do Lasów Państwowych. Lasy Państwowe to ogromne przedsiębiorstwo z przychodami blisko 7 miliardów złotych rocznie. Dla mnie fakt, że właściciel może wyjąć z zysku przedsiębiorstwa określoną kwotę jest oczywisty, i tylko niewielkie wątpliwości budzi kwota jaką w szybkim tempie chce pozyskać Rząd. Obłożenie w dłuższym terminie LP podatkiem 2% od obrotu, też nie wydaje się nadzwyczajnym obciążeniem. Kupujący drewno przyzwyczajeni do wahań ceny rzędu 30% r/r takiej podwyżki raczej nie zauważą, a z drugiej strony prawie  na pewno w najbliższych latach będziemy obserwować wzrost cen drewna wynikający z utrzymywania dysproporcji w podaży i popycie. Lasy bez większego wysiłku powinny sobie poradzić z obniżeniem kosztów, tak aby wygenerować owe 2% bez zwiększania ceny, ale w sytuacji LP jako monopolisty takiej presji nie będzie. Oczywiście niepokojąca jest możliwość w trudnych czasach budżetu zwiększenie owego nowego podatku o kolejne punkty procentowe.

Gdyby właściciel lasów był podobnie zatroskany o polską gospodarkę, wartość eksportu, miejsca pracy i płacone podatki to podobnie jak o wyjęciu zapasów finansowych z kasy Lasów Państwowych mógłby pomyśleć o wyjęciu zapasu drewna, w wieku przeszłorębnym, tego które dziś się marnuje na pniu. Według ekspertyzy wykonanej przez profesorów leśnictwa dla Lasów  Państwowych dziś marnuje się na pniu 94 mln m3 – a to oznacza wolumen równy ponad dwu i pół lat regularnego pozyskania. Przeciwny jestem gwałtownemu rzucaniu na rynek milionów metrów sześciennych drewna, ponieważ to nie pomoże przedsiębiorcom, ale na bardzo niezadowalającym poziomie oceniam wzrost podaży wynikający ze zmiany rozliczania etatów rębnych. Na pełny efekt tej zmiany będziemy musieli czekać co najmniej do 2024 roku.

Od lat wiadomo też, że lasy rosną szybciej niż to się zakłada w planach urządzania lasu. Stąd nadwyżki drewna w wieku przeszłorębnym i szybszy od zakładanego wzrost lesistości Polski. W zmianach do ustawy próżno jednak szukać zaleceń do zwiększenia intensywności pozyskania. Deficyt drewna na rynku ocenia się dziś na około 10% rocznego pozyskania to jest na ponad 3,5 mln m sześciennych rocznie. Zredukowanie go chociaż o połowę poprzez zwiększenie etatów rębnych, wykorzystania przeszłorębnych zapasów na pniu zwiększyłoby istotnie konkurencyjność branży drzewnej i meblarskie. W toku rozważań nad funkcjami lasów, stwierdzam, że Lasy Państwowe są też idealny pod względem możliwości finansowych podmiotem do tego, aby zorganizować w Polsce system odzysku drewna poużytkowego, którego wolumen szacuje się na kilka milionów metrów co roku.

Na koniec jeszcze sprawa prywatyzacji Lasów Państwowych. Ten temat dla mnie funkcjonuje w kręgach branżowych od zawsze, czyli od co najmniej 15 lat. Politycznie Lasy są nie do ruszenia, ponieważ Polacy nie chcą chodzić do lasów, które są ogrodzone, nawet jeśli ostatnio byli w lesie kilka lat temu. Każda próba rozmowy o prywatyzacji lasów, kończy się groźbami zwoływania pospolitego ruszenia przeciw pomysłodawcom. Z drugiej strony LP, które nie poddają się presji gospodarki zafundowały nam jedne z najlepszych w Europie kompleksów leśnych, wzrost powierzchni leśnej o blisko 800 tys. hektarów w okresie ostatnich 10 lat, regularnie zwiększają pozyskanie. I W tym miejscu przyłączę się do apelu Polskiej Izby Przemyslu Drzewnego do tego aby utworzyć jeden resort  ministerstwie, w którym znalazłyby się Lasy Państwowe, przemysł drzewny, celulozowo papierniczy i meblarski. Tak aby wypracować wspólne cele optymalne dla rozwoju gospodarki i Państwa.

 

Komentarz meblarski ” O 4% mniej mebli produkowanych w Niemczech w 2013 roku”

http://brstudio.eu/o-4-mniej-produkowanych-mebli-w-niemczech-w-2013-roku/

Dużemu uwierzę, z małego będę kpił.

Jeśli coś jest małe to się nie boimy, jeżeli duże to się boimy.
Ten mechanizm tkwi w naszych głowach zakodowany jeszcze z czasów, gdy homosapiens biegał po sawannie. Z oczywistych względów atak lwa, czy mamuta potencjalnie wywoływał dużo groźniejsze skutki niż psa czy kojota, nie mówiąc już o mniejszych stworzeniach. Siłą homosapiens jest jednak myślenie i nasi przodkowie umieli sobie poradzić nawet z mamutami, nie mniej respekt pozostał. W dzisiejszych czasach można doszukiwać się podobnych mechanizmów oddziaływania na ludzi i adekwatnego postępowania. Człowiek wyższy wydaje się poważniejszy niż człowiek niskiego wzrostu. Statystycznie jesteśmy skłonni obdarzyć człowieka wyższego większym respektem i bardziej liczyć się z jego zdaniem, mimo iż groźba o atawistycznym podłożu podpowiadająca, że zlekceważenie większego może się zakończyć obolałymi kośćmi, jest bardzo mało realna.
Spójrzmy na produkt. Jeżeli jest coś małe to trudno się nam pogodzić, że dużo kosztuje, ale dużo łatwiej kiedy jest opakowane w większe pudełko. Widać to bardzo często w branży spożywczej, np. wieczko opakowania od jogurtu jest często dużo większe niż podstawa opakowania. Widać w branży maszynowej – tu miniaturowe sterowniki pakowane są do szaf wielkości sporej garderoby, tylko po to, aby nabywcy łatwiej było znieść kilkusettysięczny koszt. Proszę sobie wyobrazić moje rozczarowanie, kiedy zamówiłem dla małżonki, która jest lekarzem weterynarii, przystawkę do biopsji cienkoigłowej i otrzymałem w przypadkowej kopercie metalową część o wadze 100 gram. Przy koszcie 2,5 tys. złotych spodziewałem się przynajmniej eleganckiego pudełka. No cóż. Nawet od chińskiego zamiennika oczekiwałem, że będzie przyzwoicie opakowany. Robiące wrażenie opakowania wykorzystują często producenci elektroniki, jubilerzy, i wiele innych branż. W branży samochodowej tezę o tym, że większe bardziej doceniamy potwierdza sukces crossoverów, Porsche Cayenne i stopniowy rozrost samochodów kompaktowych.
Co jednak ma wspólnego „duże i małe” z branżą meblarską? Zostawmy gabaryty mebli, ponieważ sprawa jest bardziej subtelna, ale cały czas aktualna, i zajmijmy się handlem. Twierdzę, że sklep mały jest postrzegany przez klienta mniej poważnie niż sklep o dużej powierzchni. Mogą Państwo odpowiedzieć: „Prosta przyczyna! – na większej powierzchni jest większy wybór”. Absolutnie słuszne, ale często też na tej dużej powierzchni jakość towaru jest niższa niż w dobrze zarządzanych małym sklepie. Znowu racja! Rzecz w tym, że większość klientów nie ma możliwości tego zweryfikować i nadal będzie się posługiwała skrótem myślowym podpowiadającym, że duże jest lepsze. Pięć sklepów obok siebie przyciągnie więcej klientów niż te same sklepy rozrzucone na kilku sąsiednich ulicach. Ludzie dziś zaskakująco łatwo dowiadują się ofertach konkurencji i należy sobie odpowiedzieć na pytanie jak sami robimy zakupy. Czy sami szukamy centrów handlowych? Czy szukamy miejsc gdzie jest zgrupowanie sklepów z danej branży? Czy szukamy większego wyboru? Bardzo podobnie działa kontakt biznes2biznes. Rozmawiając z jednym z hurtowników usłyszałem. „Organizujemy targi wewnętrze. Jeśli zaprosimy dużo wystawców to i frekwencja dopisuje, a jeśli wystawców jest mniej to i frekwencja kuleje”.
Z podobnego mechanizmu korzystają produkty sieciowe. Tu działa reguła społecznego dowodu słuszności. Myślenie większości z nas jest następujące: „Skoro jest biznes, który ma wiele punktów sprzedaży, to jest on przez wiele osób sprawdzony, jest wiarygodny, ma produkty które kupują inne osoby, czyli dobre produkty – bo przecież inaczej to szybko by splajtował”. Dopiero później przychodzi weryfikacja tego poglądu, bazująca na naszych doświadczeniach. My jako klienci nie umiemy się obronić przed produktem sieciowym, nie umiemy się obronić przed sklepem wielkopowierzchniowym. A skoro deszcz pada, to nie ma sensu narzekać, tylko to wykorzystać.
Przywołane w podtytule „duże” nie ma dziś zadania przestraszenia kogokolwiek, ale ma przekonać, że lepiej jest się nim liczyć. Mam tu na myśli na przykład zagłębi meblowych producentów, niezależnych sklepów meblowych. Najczęściej stronią od przyznania się klientom, że w okolicy produkuje się, albo sprzedaje dużo mebli. Jakby ci klienci o tym nie wiedzieli! Trudno wycenić uczciwość i wiarygodność, ale sami jako kliencie tego byśmy oczekiwali. Ot, u nas każdy ciągnie promocję w inną stronę, a w efekcie całość stoi w miejscu. Szanowni przedsiębiorcy porozmawiajcie, ustalcie strategię i zacznijcie iść w podobnym kierunku, a efekt zrekompensuje wasze dzisiejsze obawy!

 

Komentarz meblarski ” Eksport mebli na Ukrainę i Rosję na tle polityki”

http://brstudio.eu/eksport-mebli-na-ukraine-i-do-rosji-na-tle-polityki/

Zapraszam.

Czas wyjść ze strefy komfortu.

Po długim cyklu felietonów dotyczących sukcesów polskiego meblarstwa, które to sukcesy omawiałem w ubiegłym roku, przychodzi czas żeby oderwać się od przeszłości, od tego co do tej pory osiągnęliśmy i spojrzeć w przyszłość.

Popatrzmy na zmieniający się świat. Popatrzmy krytycznie na siebie. Czas wytknąć trochę naszych błędów i niedoskonałości, i zastanowić się jak ustawić się żeby złapać wiatr w żagle.

Wiele razy odwoływałem się do faktu, że czas płynie szybko, że świat się zmienia w zawrotnym tempie. Ale nie dość przypominania! Więc po raz kolejny powiem, że świat wokół nas zmienia się szybciej niż się nam wydaje. I nawet jeśli wielu menedżerów szczególnie tych z doświadczeniem wieloletnim twierdzi, że nic nie zastąpi „dużego”, „tradycyjnego” biznesu, to chciałbym przytoczyć kilka faktów na potwierdzenie tezy zgoła odmiennej. Czy komuś z Państwa udało się zebrać na swój pierwszy pomysł milion lub sto tysięcy dolarów ciągu dwudziestu czterech godzin? Nierealne? Proszę przejrzeć historię portalu kickstarter! Również pomysły z Polski potrafią zawrotnym tempie zabrać pokaźne fundusze. Realizacje śmiałego pomysłu ogłosił Amazon. Rozpoczyna realizację badań nad dostarczaniem przesyłek przez bezzałogowe drony (Bezzałogowe, małe obiekty latające). W ten sposób przesyłka miałaby trafiać do odbiorcy już 30 minut od złożenia zamówienia w sklepie internetowym. Na razie brzmi to jak science fiction, ale ciekawy
jestem efektu końcowego. Niebo w Stanach Zjednoczonych ma wkrótce zostać
otwarte dla latających automatycznie dronów. Powszechne stają się w domach Amerykanów drukarki 3d. Na razie mogą drukować niewielkie obiekty, ale
pewnie i to się zmieni. Mnie osobiście zaskoczyło to, że można już drukować 3d
przedmioty z metalu  (z wykorzystaniem proszku metalicznego i specjalnego utwardzacza). Wydrukowano sposób działający pistolet, a nawet jeżdżący
samochód. Polski sklep z elektroniką domową posiada już dziś proste drukarki umożliwiające druk 3d, za 6 tysięcy złotych. Czy zgodzą się Państwo, że hasła „customer oriented”, „on deamand”, „custom made” nabierają zupełnie nowego znaczenia, zupełnie zmienia się sposób produkcji i dostarczania dóbr.

Małe firmy, które nie mają obciążenia dziesiątek lat tradycji, nie mają wielkiego kapitału, skutecznie odnajdują sposób, aby zaistnieć na globalnym rynku i o wiele częściej niż kiedyś odnoszą sukcesy. I o ile wydaje się, że takie nowe biznesy to jedynie promil światowej gospodarki, to dynamika ich rozwoju składania do bliższego zainteresowania się zmianami. Przykład firm z branży internetowej pokazuje, że niekoniecznie innowacyjny pomysł musi zaczynać i kończyć się w garażu.

Na naszym małym meblarskim podwórku również zachodzą zmiany. Nagrody w konkursach otrzymują firmy, których historia nie przekracza dwunastu miesięcy. Firmy świadczące usługi meblowe, mikrofirmy, potrafią skutecznie wyprzeć z rynku dużych graczy, tak jak ma to miejsce przypadku mebli do zabudowy i mebli kuchennych. Wygrywa elastyczność i dostawa rozwiązania na zagospoadrowanie przestrzeni, a nie kliogramy płyty meblowej w paczce do samodzielnego montażu.

Dużej determinacji wymaga spojrzenie w ten odmienny sposób na dorobek firm, które szczycą się dziesiątkami lat tradycji. Nie twierdzę teraz, że tradycyjne model
biznesowy przestanie istnieć, ale twierdzę, że pojawiają się nowe modele biznesowe, których jeśli nie będziemy potrafili wykorzystać, to stracimy cześć rynku.

Teraz czas na moje noworoczne postanowienia rok 2014. Czas wyjść ze strefy komfortu i podjąć nowe wyzwania. Dla B+R Studio 2014 rok upłynie pod znakiem eksplorowanie nowych obszarów badawczych, eksperymentowania z nowymi formami pracy oraz ewolucji od sprzedaży produktów do sprzedaży rozwiązań. Trzon jaki stanowi dział analiz statystyk meblarskich zostanie rozbudowany o badania zachowań konsumenckich, analizę sensoryczną, zagadnienia ergonomii. W tym celu otworzyłem ubiegłym roku oddział B+R Studio Dobrodzień. W Dobrotece, bezpośrednio obok Laboratorium B+R Apartament Przyszłości. Trwają już prace zespołu socjologów, psychologów, specjalistów od analizy sensorycznej i
inteligentnego wideo, a także fizjoterapeutów. Jestem przekonany, że te prace przyniosą nowa spojrzenie na zagadnienia rozwoju mebli, marek  meblowych, usług towarzyszących meblom, komunikacji z klientem i kreowania wizerunku branży i Państwa firm.

 

Komentarz meblarski „Produkcja mebli – istotna część gospodarki” http://brstudio.eu/produkcja-mebli-istotna-czesc-gospodarki/

My sami!

2013 się kończy, pora więc kończyć też cykl felietonów o przewagach i zaletach polskiego meblarstwa.

Nie ulega wątpliwości, że o estetyce mebla, jego wytrzymałości decydują materiały, komponenty, półfabrykaty meblowe użyte do jego wyprodukowania. I w tym obszarze polski przemysł meblowy wyróżnia się nowoczesnością i różnorodnością w ich wykorzystaniu, a także produkcji. Miarą wagi, jaką przywiązują polscy producenci mebli do bycia na bieżąco z trendami jest krótki czas, jaki upływa od pojawienia się nowości na targach komponentów i akcesoriów (Furnica w Poznaniu, SICAM w Pordenone, Interzum w Kolonii, ZOW w Bad Salzuflen) do ich wykorzystania w produkcji.

Jak wynika z przeprowadzonych przez mnie szacunków, wartość inwestycji w produkcję komponentów meblowych w Polsce przekroczyła pół miliarda euro. Mam tu na myśli zarówno kombinaty produkcji płyt wiórowych, MDF i HDF, jak i zakłady produkcji papierów dekoracyjnych, jak rozbudowaną produkcję i dystrybucję każdej klasy okuć i akcesoriów, lakierów, klejów i innych materiałów do produkcji. Wielu dostawców oferuje rozwiązania dla niestandardowych, skomplikowanych i trudnych projektów, zyskując tym uznanie w Europie i na świecie. Wobec wyraźnie widocznego światowego trendu polegającego na tym, że coraz więcej klientów chce kupić konkretny mebel, który został wyprodukowany na bazie komponentów i materiałów uznanych firm – i wobec ogromnego bogactwa dostępnej w Polsce oferty rynkowej komponentów i akcesoriów – polska branża meblarska osiąga najwyższy światowy poziom w tym zakresie.

Z perspektywy globalnej należy stwierdzić, że Polscy producenci mebli w imponujący sposób dbają o certyfikaty, atesty higieniczności oraz badania wytrzymałości, które są gwarancją jakości polskich mebli. Z Polski eksportuje się około 90% wyprodukowanych mebli. Jest to możliwe między innymi dzięki spełnianym przez polskie firmy wysokich standardów ekologicznych, wytrzymałościowych, czy bezpieczeństwa. Jeśli nie byłoby to spełnione, to szybko nasza pozycja w światowym meblarstwie zostałaby zweryfikowana. Obowiązujące w Polsce przepisy odnośnie ekologicznych parametrów mebli są zgodne z wymagającymi normami Europejskiego Komitetu Normalizacyjnego – normami EN oraz ISO, a pełen zakres norm europejskich obowiązują w Polsce od 2004 roku. W Polsce działa co najmniej 12 instytucji posiadających akredytację w zakresie testowania i certyfikowania mebli (np., Instytut Technologii Drewna, grupa TÜVRheinland, etc). Często też polscy producenci mebli testują swoje meble bezpośrednio na rynku, na którym mają być one sprzedawane. Robią to za pośrednictwem na przykład niemieckich TÜV Süd, LGA Nürnberg, szwajcarskiego SGS S.A., czy brytyjskiego FIRA International Ltd.

Tu, po 8 miesiącach cyklu poświęconego zaletom i przewagom polskiego meblarstwa dochodzimy do sedna sukcesu, a mianowicie: atrakcyjnej ceny jako pochodnej nowoczesnego systemu produkcji.

Waga, czasem spontaniczna, czasem wyliczona ekonomicznie, czasem wymuszona przepisami, jaką polscy producenci mebli przywiązują do standardów ekologicznych i certyfikacji, a także inne atuty nie wpływają na zwiększenia ceny polskich mebli, a wręcz przeciwnie. Ceny polskich mebli są średnio o 28% niższe od cen w innych krajach Unii Europejskiej i od kilku lat utrzymują się na w miarę stabilnym poziomie. Niższe w Polsce ceny produktów przemysłu meblarskiego w dużej mierze są konsekwencją celowych działań podjętych w tym kierunku. Właściwa organizacja pracy i produkcji, optymalne gospodarowanie materiałami, doświadczona kadra, a także zaawansowane technologie spowodowały, że w przemyśle meblarskim w Polsce zredukowano kosztochłonne czynniki procesu produkcyjnego. Podkreślę, że nie chodzi o relatywnie niskie koszty pracy, które w wielu krajach europejskich są jeszcze niższe. Chodzi tu o determinacje w dążeniu do utrzymania swojej pozycji rynkowej, utrzymania rodzin i pracowników. Czegoś w czym jesteśmy autentyczni i z czego czerpiemy od pokoleń.

Z badań przeprowadzonych przez dużą firmę doradczą dla jednego z miast w wyszło, że ludzie nie utożsamiają się ze specjalnymi strefami ekonomicznymi i firmami, które koniunkturalnie wykorzystują najniżej wykształconą kadrę i są gotowe przenieść się jak tylko skończą się ulgi w podatku od nieruchomości. Ludzie utożsamiają się dużo bardziej z firmami meblarskimi, które funkcjonują w regionie od dziesięcioleci i nie przeniosą się do Rumuni, Turcji czy Chin za 10 lat. Bo te firmy tworzymy my sami…

Inteligentna specjalizacja

Za progiem perspektywa unijnych finansów na lata 2014-2020. Czy zdążyliśmy się upomnieć o należne meblom miejsce
w nowych programach unijnych?

Trudno znaleźć typ czy rodzaj mebla, który nie byłby produkowany w Polsce. Próbowałem dawno temu przygotować systematykę rodzajów mebli i doszedłem do przenajdziwnieszych zakątków oferty meblowej. Polski przemysł meblarski oferuje między innymi: meble tapicerowane, gięte, kuchenne, łazienkowe, biurowe, do salonu i jadalni, do sypialni, medyczne, do pokoju dziecięcego i do szkół, szafy i systemy przechowywania, meble konferencyjne, audytoryjne, meble o podwyższonych parametrach bezpieczeństwa dopuszczone do użytkowania w przestrzeni publicznej, meble ogrodowe i o charakterze rekreacyjno-rozrywkowym, meble do hoteli i restauracji, meble do obiektów sportowych, warsztatów mechanicznych, magazynów, laboratoriów i zadań specjalnych. Co więcej, w ramach tej samej kategorii produkowanych mebli swoją ofertę przedstawia w Polsce co najmniej kilkudziesięciu, a często nawet setka producentów. Wiele wzorów polskich mebli i technologii zostało opatentowanych w Europie i na świecie. Do tego o kilku lat stale rośnie udział polskich mebli w produkcji Unijnej – w 2012 roku było to już 8,4%. Udział produkcji sprzedanej mebli w Polsce w odniesieniu do krajowego PKB w 2011 roku wynosił 2,1% podczas gdy w Unii Europejskiej średnio 0,5%.Trudno się oprzeć wrażeniu, że jako kraj specjalizujemy się w produkcji tych właśnie wyrobów. I właśnie w produkcji mebli mamy silną pozycję na świecie.

Idąc tropem wytyczonym przez Unię Europejską – śladem inteligentnych specjalizacji – śmiało twierdzę, że nie ma drugiej branży w której jesteśmy wyspecjalizowani tak dobrze jak w produkcji mebli. Mamy tradycje, kapitał ludzki, surowce naturalne, zaufanie klientów. Jedyne czego brakuje to marka. Marka, którą można zbudować jedynie rozwijając wzornictwo, inwestując w badania produktu, doskonaląc logistykę produkcji, budując nowoczesny marketing.

Tu jednak rodzi się konflikt pomiędzy realizacją produkcji wzorów powierzonych a ofertą polskich projektantów.

Sukces polskich mebli na światowym rynku jest w dużej mierze związany z design thinking, czyli dyscypliną, która staje się w Polsce platformą spotkań naukowców różnych specjalności z projektantami, architektami, a także producentami.

Rozwijają się w Polsce ośrodki badawcze specjalizujące się w procesach projektowych stosują nowoczesne metody analityczne, jak na przykład wspomagana biometrycznie analiza behawioralna czy też kognitywna. W najlepszych firmach działają działy rozwoju produktu, zatrudniani są specjaliści z różnych dziedzin, w tym inżynierowie wespół z fizjoterapeutami i psychologami. Fundamentalną rolę w procesie projektowym odgrywają polscy projektanci. Wykształceni na sławnych polskich i światowych uczelniach, pracujący w biurach projektowych i pracowniach o światowym prestiżu, wystawiający swoje projekty na całym świecie mają decydujący wpływ na kulturę estetyczną polskiego meblarstwa. Liczne międzynarodowe nagrody potwierdzają pozycję i autorytet polskich designerów. Polscy projektanci regularnie zdobywają nagrody na największym i najbardziej znanym designerskim konkursie na świecie Red Dot, w którym uczestniczy 12 tys. firm i podmiotów z 60. krajów. Wymieniać można by dziesiątki nazwisk projektantów, którzy mają już ugruntowaną pozycję w świecie designu. Pytanie tylko: „No i co z tego, skoro nie mamy kultury współpracy przedsiębiorców z projektantami?”.

Problemem mikro, małych i średnich firm jest finansowanie ryzyka badań i rozwoju. Zwyczajnie bezpieczniejsze jest sfotografowanie nowości na targach w Mediolanie czy Kolonii, ale ta droga skazuje branżę na wieczną pozycję podwykonawcy i niską marżę – co zamyka błędne koło. Właśnie teraz jest czas na to aby upomnieć się w Urzędach Miast, Urzędach Powiatowych, Urzędach Wojewódzkich, czy na poziomie krajowym o uznanie „produkcji mebli” jako inteligentnej specjalizacji polskiej gospodarki i zabezpieczenie środków na rozwój przez wielkie „R”! Na racjonalizację ryzyka budowy własnego wzornictwa, współpracy małych firm z projektantami, naukowcami i ośrodkami rozwoju produktów.

Wszystkich zainteresowanych takimi działaniami zapraszam do kontaktu tomasz.wiktorski@brstudio.eu.

Czy już wiecie, że jesteście zieleni?

Pozyskiwane do produkcji mebli drewno w Polsce w 95% pochodzi z certyfikowanych Lasów Państwowych, a jedynie 5% z innych źródeł.

1. Można więc stwierdzić, że praktycznie wszystkie firmy meblarskie w Polsce przerabiają materiał pochodzący z certyfikowanego źródła. Proszę spojrzeć na dowolną fakturę z Lasów Państwowych na sprzedaż drewna, a na dole strony dojrzą Państwo, że zakupiliście materiał z lasów certyfikowanych w standardzie FSC lub PFEC. Warto zauważyć, że w Europie więcej lasów certyfikowanych mają tylko o wiele większe kraje, a mianowicie Rosja i Szwecja, a w systemie PEFC Finlandia, Białoruś, Norwegia czy  Niemcy. Na podstawie danych Forest Stewardship Council – Polsce wystawiono dla firm ponad 1000 certyfikatów FSC i Chain-of-Custody. W tym ponad 320 wystawiono firmom produkującym meble. W Polsce pozyskujemy jedynie około połowy masy drewna, która przyrasta w polskich lasach, powiększając stale zasoby leśne, podczas gdy w słynącej z ekologii Skandynawii pozyskuje się nawet 70-80% rocznego przyrostu drewna. Można „Lasy Państwowe” lubić lub nie, ale pod ich nadzorem prowadzona jest stabilna i odpowiedzialna gospodarka leśna. Podczas, gdy ekolodzy martwią się stanem środowiska naturalnego, fakty pokazują, że powierzchnia lasów w Polsce zwiększyła się w ciągu ostatniej dekady o około 270 tys. hektarów, a w okresie 75 lat aż o 2 mln 860 tys. hektarów!

2. Nie jesteśmy do końca świadomi, że ekonomia przymusza nas do postaw ekologicznych. Tam, gdzie produkuje się meble z drewna litego, drewno na każdym etapie jest cennym materiałem. Z trocin firmy produkują brykiety lub pellety – ekologiczne biopaliwo, zrębki są sprzedawane do fabryk płyt drewnopochodnych lub celulozowni, a kora spalana we własnych ekologicznych kotłowniach lub przeznaczana na cele ogrodnicze. Prośby okolicznej ludności o „jakieś” odpady na opał już dawno nabrały zupełnie rynkowej wyceny – i słowo „odpady” do nich dłużej nie pasuje. Działające nowoczesne elektrociepłownie, w których z pozostałej po produkcji biomasy (trocin i wiórów) wytwarza się energię, czynią przedsiębiorstwa niezależnymi energetycznie w sposób nieuciążliwy dla środowiska maturalnego.

3. Chcąc czy nie, firmy przymuszane zaostrzanymi przepisami kładą co raz większy nacisk na wprowadzenie rozwiązań zmniejszających szkodliwość i uciążliwość dla środowiska naturalnego, którym jest emisja lotnych związków organicznych. W tym celu czynione są inwestycje w rozwiązanie, które jest jednym z najnowocześniejszych w Europie, na przykład w instalacje CEFLA TIF–40. Lakiery nitrocelulozowe są zastępowane przez lakiery wodne, a w firmach stosowane są regulacje REACH. To tylko kilka z wielu przejawów aktywnej postawy proekologicznej polskich producentów.

4. Trochę mimowolnie zostaliśmy prymusami ekologii, ale nie potrafimy policzyć z tego korzyści. To, że ekologia może się opłacać udowodnił król biznesu Sam Walton właściciel Wal-Mart największej na świecie sieci handlowej. Zyski ze wprowadzenia mądrej polityki zrównoważonego rozwoju idą w miliardy dolarów. Ekologia dla Wal-Mart to również oszczędzanie światła, ocieplone hale redukujące zapotrzebowanie na energię, optymalizacja logistyki dostaw i wiele innych pragmatycznych rozwiązań.

5. Obiektywnie produkcja wyrobów z drewna i produkcja mebli w Polsce spełnia wysokie światowe standardy ekologiczne, ale jest kilka „ale”. W moim mniemaniu hasło „ekologia” przywołuje w Polsce najpierw skojarzenia: drogiego prądu, niesprawiedliwych limitów emisji CO2, uciążliwości ustawy śmieciowej, blokowanych budów przez ślimaki, żaby. Tak więc klienci w Polsce nie dbają o to czy na opakowaniu jest zielone logo czy nie. Po drugie wielu producentów i handlowców nie wie w jaki sposób realizowana jest postawa proekologiczna w ich firmach, jak ekologię zaprząc do generowania oszczędności i w jaki sposób przedstawić produkt  kontekście ekologii. Chyba nikt ze znanych mi producentów, nie uczynił z ekologii swojej misji, pozycji strategicznej, myśli przewodniej. Za wzrostem konkurencji, upodabnianiem się produktów i poszukiwaniu własnej tożsamości to się z pewnością stanie. Zastanawia mnie tylko, kto będzie pierwszy, kto zaoferuje meble pod sztandarem ekologii.

Ze Zgorzelca do Lizbony w 24 godziny – rajd niczym Top Gear.

Ułańska fantazja pozwala na urzeczywistnianie pomysłów, które Brytyjczycy traktują w kategoriach żartów.

Godzina 0:00 tankowanie trzyipółtonowego Citroena zakończone. Do baku, tankowanie pod korek, weszło 68 litrów. Meble zapakowane, skrzynki z narzędziami też i trzech sprawnych chłopaków w roboczych ubraniach wskakuje do nieklimatyzowanej kabiny. Otacza ich chłód nocy i światła lamp drogowych – jadą na montaż. Choć chciałbym w tym miejscu napisać o fantazyjnym wyścigu w 24 godziny na portugalskie wybrzeże Atlantyku – co jest zupełnie realne – to zwykle dojazd nie zajmuje więcej niż 6 godzin. Z terenów przygranicznych można w ten sposób do jechać praktycznie w każdy zakątek Niemiec, Czech, Słowacji, Węgier, Litwy, dojechać do granic Holandii, Francji, przynajmniej do połowy Austrii, Białorusi, Ukrainy. 12 godzin montażu i o północy ekipa jest z powrotem w domu. W miejscowościach skupiających mniejszych producentów istnieją firmy specjalizujące się w usługach transportowych realizowanych za pomocą wyłącznie 3,5-tonowych aut, których nie obowiązuje tachometr i godziny pracy kierowcy. Tam kierowca na równi z paliwem tankuje kolejne litry kawy i drinki energetyczne.

Mimo, że meble z Polski dostarczane są do klientów w ilościach „przemysłowych”, co potwierdza 2,7 mln ton wyeksportowanych mebli w 2011 roku – dla porównania eksport mebli z Niemiec i podobnie z Włoch to niecałe 2 mln ton – to w zdecydowanej części przypadków były to meble dostarczone na indywidualne zamówienia złożone w całej Europie przez klientów indywidualnych. Jak to możliwe? – Dzięki systemom masowej indywidualizacji produktu, które są standardem w polskiej branży meblarskiej. Pozwalają one na indywidualizację zamówienia idącą w setki opcji i wariantów – poprzez tkaniny, kolorystykę, konfiguracje kształtów itp. Nowoczesne systemy pracy, zarządzania i logistyki stosowane
w polskim przemyśle są gwarancją terminowej realizacji zamówień, dostaw i wszechstronnego serwisu. Meble zamawiane w Polsce nie wymagają zamówienia całego kontenera i oczekiwania na wyprodukowanie jego pełnej zawartości, transport morzem, przeładunek. Logistyka dostaw meblowych z Polski pozwala dziś na dostarczenie pojedynczego modelu w 48 godzin w dowolne miejsce w Unii Europejskiej i innych krajów Europy. Na stole wyprodukowanym w piątek w Polsce, w niedzielę można zjeść obiad w dowolnej części Europy.

Standardem w polskich firmach są biura konstrukcyjno-technologiczne, które mogą wykonać projekt aranżacji wskazanego wnętrza lub opracować rozwiązania technologiczne do produkcji gotowych projektów, czy całkowicie nowatorskie rozwiązania. Wszystko z użyciem nowoczesnego oprogramowania 3D, jeśli trzeba z wykonaniem makiet, modeli drukowanych na drukarkach 3D lub nawet salonów pokazowych. Wysoko wyspecjalizowana kadra polskich inżynierów, technologów, programistów jest w stanie podołać praktycznie każdemu zadaniu. Rozwiązania technologiczne i projektowe polegające na opracowaniu produktów na podstawie indywidualnych projektów odbiorców, czyli – inaczej mówiąc – dostosowanie rozwiązań technologicznych i produkcyjnych do ściśle określonego mebla, jest przykładem wszechstronnych możliwości polskiego meblarstwa. Biura konstrukcyjne polskich firm są w stanie wykonać najśmielsze aranżacje. Interesującym przykładem ich możliwości jest biblioteka Vennesla w Norwegii [realizacja Famos], a także najnowocześniejsze stadiony piłkarskie takie jak Stadion Narodowy
w Warszawie [Forum Seating], prestiżowe hotele choćby w Sydney w Australii [PAGED], czy realizacje deweloperskie w Londynie [Janmar]. Oczywiście wymienione firmy tylko otwierają listę kilkudziesięciu, a może nawet kilkuset producentów, którzy nie boję się dostarczyć towaru
w dowolne miejsce na świecie.

Zindywidualizowane meble dostarczane w małych seriach to dziś argument, którym wygrywamy konkurencję z Dalekim Wschodem. O ile meble z Chin w statystykach eksportu dominują praktycznie w dostawach do dowolnego kraju, to zwykle jest to masowy produkt dostarczany kontenerami. Tylko w takiej sytuacji może być tańszy od produktu z Polski. Zdaje się, że zachodnioeuropejscy odbiorcy zachłyśnięci 5 lat temu azjatycką ceną, dziś liczą ponownie i rachunek wychodzi na korzyść mobilności dużych ciężarówek i małych dostawczaków z Polski.

 

Nowoczesność w meblarstwie

Zwykło się uważać, że nowoczesność to futurystyczne kształty – albo Internet zaszyty w coraz dziwniejszych przedmiotach. Warto zdać sobie sprawę nowoczesność w meblarstwie ma swoje drugie ukryte oblicze.

Nowoczesność, której doświadczamy we własnym domu jest już pochodną rewolucji, która nastąpiła co najmniej dekadę lub dwie dekady temu po stronie producentów. Na początku lat 90. nastąpiła wielka modernizacja przemysłu meblarskiego w Polsce. Wiele zakładów zostało wybudowanych od podstaw, a wiele rozbudowano i unowocześniono. Odwiedzając niedawno Bułgarię, która podobnie jak Polska przechodziła przemiany ustrojowe, byłem przerażony stanem BHP w jednej z największych tamtejszych firm. W Polsce, w co najmniej średnich przedsiębiorstwach, taki stan rzeczy jest nie do pomyślenia. Równie duży dystans dzielił park maszynowy.

W Polsce szybko po przemianach roku 89, pojawiło się także wielu inwestorów wprowadzających nowoczesne systemy produkcji i zarządzania, między innymi Furninova, Steinhoff, Swedwood/Ikea. W dniu dzisiejszym grono reprezentantów firm europejskich inwestujących w Polsce znacznie się poszerzyło. Kolejni rozważają już nawet przenoszenie produkcji z Chin do Polski. Oczywistą konsekwencją takiego zaangażowania w polską branżę meblarską inwestorów pochodzących z innych krajów jest transfer systemów produkcji i systemów zarządzania. To dlatego też polski przemysł meblarski jest dziś kompatybilny z najnowocześniejszymi tego typu systemami na świecie. W dużych firmach branży meblarskiej w Polsce nad standardem wykonania czuwają certyfikowane systemy zarządzania jakością najczęściej typu ISO 9000. Produktywność, efektywność, i humanizację produkcji wspomagają systemy według metodologii REFA (REFA Bundesverbande.V.). Proces produkcji najczęściej jest monitorowany systemami klasy ERP/ MRP II.

Czynnikiem rozwoju i sukcesu przedsiębiorstw produkujących meble w Polsce jest wyraźnie widoczny od dawna trend polegający na inwestowaniu w innowacje z zakresu IT, w najnowocześniejsze technologie i urządzenia. Kolejne fale spowolnienia i konieczność optymalizacji kosztów winduje wydajność polskich firm. Produkcja i eksport rosną z roku na rok, a zatrudnienie spada od blisko 4 lat. Wszystko dzięki lepszej organizacji, automatyzacji, Internetu, itp. A jeśli nawet specyfika produkowanego mebla wymaga zastosowania tradycyjnych technologii, to są one realizowane przy użyciu systematycznie unowocześnianych maszyn, urządzeń i nowoczesnych systemów organizacji pracy. Wykorzystywane w polskich firmach komputerowe systemy sterowania produkcją już od dawna uwzględniają kontrolę maszyn z poziomu internetu. Zdalnie można wykonać diagnostykę urządzenia, wygenerować raporty czy przeprogramować urządzenie. Wiele firm pracuje od dawna wykorzystując zintegrowane aplikacje pozwalające na efektywne wykonanie zadania od momentu przyjęcia zamówienia poprzez stworzenie projektu, instrukcji montażu, przygotowanie produkcji, nadzoru nad produkcją, optymalizację zużycia materiałów, magazynowaniem i ekspedycją, a także procedurami serwisowymi. Powszechne u polskich producentów urządzenia numeryczne wraz z nowoczesnym oprogramowaniem wykorzystywane do produkcji mebli dają gwarancję precyzyjnego ich wykonania i racjonalnego wykorzystania materiałów.

Oprócz rodzimych producentów nowoczesnych urządzeń, swoje maszyny dostarczają polskim firmom światowi liderzy w obróbce drewna i produkcji mebli, między innymi grupa Homag, grupa Weinig, SCM i inni. Zakupione przez polskich producentów za granicą maszyny, urządzenia i narzędzia do produkcji mebli i obróbki drewna według danych Eurostat w 95% pochodzą od producentów europejskich: niemieckich (46%), włoskich (21%), austriackich (6%), belgijskich (3%).

Nowoczesność technologiczna, o której tu dużo napisałem ma jednak swoją pułapkę. Dysponowanie najnowocześniejszym parkiem maszynowym dziś nie gwarantuje sukcesu, ponieważ mogą mieć go wszyscy. Spowszedniała nowoczesność nakazuje ponownie przemyśleć, na czym budować przewagi i wartość dodaną.

Chciałbym dziś wspomnieć śp. dr Bogusława Kwarciaka, który odszedł przedwcześnie rok temu. To z nim i jego żoną Krystyną wspólnie tworzyliśmy teksty do branżowego katalogu promującego polską branżę meblarską za granicą. Na bazie tych tekstów powstaje cykl felietonów o atutach polskiego meblarstwa. Cześć jego pamięci!

Otwartość i obecność na całym świecie

Podczas gdy nastroje wielu handlowców i producentów są minorowe ja będę kontynuował cykl poświęcony atutom polskiej branży meblarskiej. Dziś słowo o obecności mebli z Polski na całym świecie.

Ufam, że prezentowane tu przemyślenia mogą skłonić malkontentów do odważnego spojrzenia na własną strategię rozwoju. Będąc niedawno na targach w Mediolanie obecność polskich producentów oceniłem na około 5 promili (6 firm wobec 1300 wystawców), podobnie na terenie miasta – kilkanaście polskich akcentów niknęło wśród tysięcy pokazów, wystaw, wydarzeń i itp. Brałem też udział w seminarium World Furniture Outlook, a tam wśród 11 prelegentów z całego świata (od Brazylii, przez USA, Niemcy, Włochy po Malezję i Chiny) nie było Polaków. Jednak charakter naszej branży jest zgoła inny. Dziś nie nadajemy tonu, ale oddziaływanie jest tak istotne, że Polska pojawiała się niemal w każdej prezentacji, jako jeden z ważniejszych dostawców lub konkurentów.

Mogę stwierdzić, że „Jesteśmy dziś najważniejszym drugoplanowym aktorem światowego meblarstwa!” Czy stać nas na to, aby w końcu upomnieć się o pierwszoplanową rolę?

Już od lat polskie meble są obecne na całym świecie. W prestiżowych miejscach, ale także w miejscach codziennej aktywności zwykłych ludzi. U prestiżowych klientów, ale także w przestrzeni publicznej. Na lądzie i na morzu. Polskie meble znajdują się w wielu prywatnych domach i mieszkaniach, rezydencjach i pałacach, w bibliotekach, szkołach, na wyższych uczelniach, w urzędach miejskich, biurach, hotelach, pubach, kawiarniach i restauracjach, a nawet w studiach telewizyjnych i salach kinowych, między innymi: w Australii, Belgii, Chile, Danii, Etiopii, Francji, Gruzji, Holandii, Izraelu, Japonii, Kazachstanie, Litwie, Łotwie, Malezji, Nigerii, Portugalii, Rosji, Szwecji, Turcji, w USA, we Włoszech i Zjednoczonych Emiratach Arabskich. W 2012 roku meble z Polski trafiły do 167 krajów na świecie, a dostawy o wartości powyżej miliona dolarów do 74 krajów (wg danych ONZ dla grupy towarowej CN 94). Ten wynik to nie tylko zasługa firm będących własnością zagranicznych koncernów (IKEA, Steinhoff itp.), ale również firm stanowiących przykład polskiego sukcesu, takich jak: Black Red White, Nowy Styl, Szynaka Meble, Forte, Meble Wójcik, Kler, Profim, Mebelplast itp. Co więcej, to również zasługa firm średnich i małych, a nawet mikro, wśród których można wymienić: Balma, Janmar, Meble Roja, Zięta Prozessdesign, Szultka Furniture i wielu, wielu innych mniej znanych.

Uważam, że prawo do ubiegania się o pierwszoplanowe role potwierdzają wyjątkowe miejsca, w których dziś znajdują się meble z Polski. To w polskie meble zostały wyposażone sale kongresowe, w których odbywał się nie jeden szczyt unijny, na których pojawiały się głowy wszystkich państw (np.: COM40, MDD, AEK Design), a ceniący jakość Władimir Putin znany z zamiłowania do komfortu jest posiadaczem kilku kompletów polskich skórzanych kanap (Kler). W goszczącej liczne sławy restauracji La Petite Maisone w hotelu Majestic w Cannes znajdują się polskie meble, podobnie jak w Pałacu Prezydenckim w Paryżu (Paged). Premiera pierwszego modelu iPhona w Niemczech odbyła się z wykorzystaniem mebli prezentacyjnych wykonanych przez polskiego producenta mebli. Meble te stanęły we wszystkich niemieckich salonach sprzedających iPhona w okresie ich największego oblężenia (Meble Jończyk). Przedstawiciele rosyjskich najwyższych władz odpoczywając w Park Inn Pribaltiyskaya w St. Petersburgu korzystają z mebli wyprodukowanych w Polsce (Bizzarto). W atrium i w reprezentacyjnych wnętrzach gmachu Justus Lipsius-siedziby Sekretariatu Generalnego Rady Unii Europejskiej w Brukseli zaprezentowane zostały, w trakcie Polskiej Prezydencji w Radzie Unii Europejskiej, specjalnie zaprojektowane na tę okazję polskie meble będące połączeniem tradycyjnych, naturalnych surowców z nowoczesnym wzornictwem i z zaawansowanymi technologicznie innowacyjnymi rozwiązaniami (Paged, Com40). To tylko wybrane przykłady z tysięcy wnętrz na świecie wyposażonych w polskie meble.

Wnioski z seminarium na temat światowego meblarstwa były jednoznaczne: w Europie trwa kryzys i rynek się skurczy, a istotnych wzrostów należy szukać w krajach Bliskiego i Dalekiego Wschodu. Nie będzie nadużyciem, jeżeli stając do przetargów powołamy się na sukcesy branży, której jesteśmy częścią.

Będę wdzięczny za przesłanie na mój adres email tomasz.wiktorski@brstudio.eu informacji na temat dostaw i realizacji w ciekawych i prestiżowych miejscach na całym świecie.

Tradycja meblarska

Historycznie uznanymi i opisanymi stylami mebli wytwarzanych na terenach obecnej Polski są, sprzed pięciuset lat – meble gdańskie i meble kolbuszowskie – sprzed trzech wieków.

W czasach historycznych produkcją zajmowali się rzemieślnicy i oczywistym jest, że styl mebli gdańskich był już efektem kilku wieków doświadczeń. Na rycinach obrazujących wizytę Ottona III w Gnieźnie, przedstawiony jest on siedzący na bogato zdobionym tronie. Nawet w rekonstrukcji chaty w Biskupinie, sprzed dwu tysięcy siedmiuset lat (VII w. p. n.e.), prezentuje się stołki, ławy, ławki i kufry. Sam ten fakt nie jest jeszcze wybitnym osiągnięciem, ponieważ wtedy już od ponad 2 tysięcy lat stały piramidy w Egipcie, cywilizacja chińska miała już ponad tysiąc lat, w Mezopotamii, w Babilonie pod rządami Nabuchodonozora II budowano monumentalne budowle, legendarny Romulus zakładał Rzym, a w Ameryce południowej swoją kulturę zaczynali rozwijać Majowie. Nie mniej plemiona zamieszkujące teren Polski nie były koczowniczymi i w osiadłym trybie życia używały mebli.

Dla nas ważniejsza jest trochę nowsza historia. Wieloletnie doświadczenie polskich film meblarskich w produkcji to bardzo ważny czynnik decydujący o jakości i trwałości produkowanych mebli. Można wskazać wśród polskich firm funkcjonujących dziś, te których tradycja ma ponad sto trzydzieści lat (np. Famos, Fameg, Paged Jasienica), a niektóre z polskich firm o charakterze rodzinnym, prowadzone są przez przedstawicieli już piątego pokolenia (Meble Jończyk z Dobrodzienia). Doświadczenie i praktyka wynikające z historii mają ogromny wpływ na jakość pracy, choćby przy produkcji elementów wymagających pracy ręcznej, na przykład w meblach ekskluzywnych. Dodatkowo wynikający z tradycji rzemieślniczej etos pracy daje gwarancję solidności i rzetelności wykonania tej pracy. Zdaniem Richarda Sennetta, socjologa, badacza współczesnego kapitalizmu: „…rzemiosło jest brakującą cnotą kardynalną współczesnego […] pracownika, studenta i obywatela. „[…] Rzetelność, nawet jeśli nie przynosi korzyści materialnych, jest duchem prawdziwego rzemiosła” ( Richard Sennett: The Culture of the New Capitalism, 2006, Yale University Press.)”.

Wiele dużych polskich firm meblarskich, zatrudniających dziś często setki pracowników i mających ugruntowaną pozycję na rynku europejskim, przed kilkudziesięciu laty były małymi rzemieślniczymi zakładami. I chociaż wiele się zmieniło, gdy przekształciły się one w duże przedsiębiorstwa, system wartości cechujący pracę rzemieślnika nadal jest w nich podstawą działania.

Położenie Polski w środku Europy, w miejscu gdzie od stuleci przecinają się wpływy Zachodu i Wschodu, Północy i Południa ma też duże znaczenie dla kształtowania się polskiego przemysłu meblarskiego. Znakomitym przykładem tego, jak związki meblarstwa Polski i Europy przyniosły korzyści europejskiemu meblarstwu, jest technologia produkcji mebli giętych Michaela Thoneta, która trafiła na ziemie polskie i została tutaj twórczo rozwinięta. Synowie Micheala Thoneta w 1881 roku uruchomili w Radomsku firmę pod nazwą „Bracia Thonet”, która do dziś działa pod nazwą FAMEG, a także fabrykę w Jasienicy – dzisiejszy Paged Meble. Na bazie meblowej tradycji wokół Radomska wyrosło zagłębie meblowe. Innym interesującym przykładem na związki historii ze współczesnym meblarstwem jest klaster Meble Elbląg w regionie, który można uznać za kolebkę wspominanych na wstępie mebli gdańskich. Ośrodkiem z wielowiekowymi tradycjami produkcji mebli i historycznymi związkami z kulturą europejską jest również Dobrodzień, który jeszcze sto lat temu znany był jako Guttentag. Miejsc z długą tradycją produkcji mebli jest więcej – np. Góra Kalwaria, Swarzędz i okolice Poznania, Kępno, Twardogóra. Dziś praktycznie na terenie całej Polski działają firmy produkujące meble i czerpią one korzyści z bogactwa jakim jest dziedzictwo historyczne i związki kulturowe z różnymi regionami Europy.

Zwracam się w tym miejscu z apelem do osób, które kontynuują tradycje stolarskie w firmach istniejących od co najmniej czasów międzywojennych. Proszę opiszcie swoją historię i prześlijcie na mój adres tomasz.wiktorski@brstudio.eu, może kiedyś powstanie z tych historii książka.