Wakacyjna nauka języków obcych

Wolę jeździć w miejsca gdzie jestem się w stanie „dogadać” z mieszkańcami bez pomocy tłumaczy.

Lato to zwykle czas lżejszych tematów w moich felietonach. Pisana czasem na plaży, pod parasolem, z drinkiem. Czasem temat do puszczenia wodzy fantazji i drobnego nazmyślania oraz puszczenia oka do czytelników. Ciekawe czy zgadniecie jaki kurort na świecie (poza Polską oczywiście) uważam za najbardziej pro polski? … Uwaga! …. Saranda w Albanii!  O ile na wyjazdach bardzo często jestem brany za Rosjanina (tfu!)  to w Sarandzie czułem się prawie jak na polskim wybrzeżu. Nie dość, że nikt się nie mylił to swobodnie można było porozmawiać po polsku, czy dostać polskie menu.  Albania dopiero chyba w tym roku postawiła na szerszą promocję w polskich massmediach, ale  to biura podróży organizują wycieczki do wspomnianej Saradny i okolic od około dwudziestu lat. Jak usłyszałem od spotkanych tam ludzi Polacy i Norwegowie to byli pierwsi turyści, którzy pojawili się w tym kraju po wojnie na Bałkanach. I przez lata to właśnie ich obsługiwała lokalna społeczność barmanów, restauratorów, taksówkarzy, hotelarzy czy sklepikarzy. Idziesz na przykład kupić kartę sim do lokalnego punktu sprzedaży telefonów – a tam – proszę obsługa w języku polskim. Wsiadasz do taksówki – „Dokąd chcą państwo pojechać?” – brzmi swojsko kierowca. Obsługa przy kolacji – menu po polsku – obsługa po polsku… Jak tu nie pokochać tego kraju. Do tego piękna pogoda, krystaliczna woda, góry. Wszystko w przystępnych cenach.

Uwielbiam Chorwację (w szczególności Dalmację) za jej słowiański charakter w adriatyckim wydaniu. Tu część słów brzmi swojsko więc przy dobrej woli dwóch stron prawie można się dogadać po słowiańsku!

W dalszej kolejności ustawia się szereg krajów gdzie można się dogadać w języku angielskim,

Problem zaczyna się wtedy kiedy ani po słowiańsku, ani po angielsku, ani nawet po niemiecku, czy też po rosyjsku nie mogę nawiązać porozumienia.

Jakież było moje zdziwienie, kiedy się okazało, że w Indiach niewiele osób mówi po angielsku! Przecież przez lata była to brytyjska kolonia – a więc założyłem, że większość ludzi zna ten język. O nie! Bez tłumacza ani rusz! Do tego język angielski w wymowie hindusów brzmi dziwnie i trzeba się trochę do niego przyzwyczaić.

Trafiłem kiedyś do restauracji w środkowej Rumunii. Restauracja to słowo w tym przypadku akurat na wyrost. Raczej bar przy stacji benzynowej. Ja nie znam rumuńskiego. Oni nie znają żadnego innego niż Rumuński. Menu bez obrazków. Internetu brak. Wyobraźcie sobie jak bolały nas ręce żeby się dogadać i zamówić obiad dla 5 osobowej rodziny z alergiami. Takich opowieści  znalazłbym pewnie jeszcze kilka.

Wniosek jeden – trzeba się uczyć języków! Siedziałem więc i uczyłem się języka unijnej biurokracji. O matko! Wydawało mi się, że jestem – kolokwialnie mówiąc – „oblatany” w tematyce funduszy unijnych.  Tymczasem weszła nowa „perspektywa finansowa” Unii Europejskiej! To słowo kojarzymy z dotacjami. Tyle tylko, że co 7 lat fundusze te są inaczej zorganizowane – spriorytetyzowane. Trudne słowo. Nowe programy operacyjne z nowymi nazwami, nową numeracją działań i zakresami projektów i to w ilości kilku setek działań potrafią przysporzyć (jeszcze trudniejsze słowo) niemałego bólu głowy. Jest w czym wybierać zarówno z poziomu krajowego, jak i regionalnego – a nawet międzynarodowego. Jeśli będą mieli Państwo ochotę podyskutować co w waszym przypadku jest be_plus_ erem, „inteligentną innowacją” , a więc SMART (zakładam, że nieinteligentnych Państwo nie robią) lub jak przygotować wniosek o dofinasowanie przedsięwzięcia (po unijnemu „projektu”)  targowego na rynkach zagranicznych – czyli na „internacjonalizację” – pomożemy! Przeanalizujemy wspólnie co jest dostępne dla was i na co warto zwrócić uwagę. Zapraszam do kontaktu małych, średnich i dużych.

Kończąc.  Czy pamiętają Państwo jedną z pierwszych reklam zrobionych przez kabaret Mumio dla Plusa – wtedy Simplusa? Taką gdzie malarz stuka chaotycznie w klawiaturę konsultanta? Pamiętacie? „Co mi Pan tu napisał?” pyta konsultant. „Kopytko”.

Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: tomek@brstudio.eu

Czas wyjść ze strefy komfortu.

Po długim cyklu felietonów dotyczących sukcesów polskiego meblarstwa, które to sukcesy omawiałem w ubiegłym roku, przychodzi czas żeby oderwać się od przeszłości, od tego co do tej pory osiągnęliśmy i spojrzeć w przyszłość.

Popatrzmy na zmieniający się świat. Popatrzmy krytycznie na siebie. Czas wytknąć trochę naszych błędów i niedoskonałości, i zastanowić się jak ustawić się żeby złapać wiatr w żagle.

Wiele razy odwoływałem się do faktu, że czas płynie szybko, że świat się zmienia w zawrotnym tempie. Ale nie dość przypominania! Więc po raz kolejny powiem, że świat wokół nas zmienia się szybciej niż się nam wydaje. I nawet jeśli wielu menedżerów szczególnie tych z doświadczeniem wieloletnim twierdzi, że nic nie zastąpi „dużego”, „tradycyjnego” biznesu, to chciałbym przytoczyć kilka faktów na potwierdzenie tezy zgoła odmiennej. Czy komuś z Państwa udało się zebrać na swój pierwszy pomysł milion lub sto tysięcy dolarów ciągu dwudziestu czterech godzin? Nierealne? Proszę przejrzeć historię portalu kickstarter! Również pomysły z Polski potrafią zawrotnym tempie zabrać pokaźne fundusze. Realizacje śmiałego pomysłu ogłosił Amazon. Rozpoczyna realizację badań nad dostarczaniem przesyłek przez bezzałogowe drony (Bezzałogowe, małe obiekty latające). W ten sposób przesyłka miałaby trafiać do odbiorcy już 30 minut od złożenia zamówienia w sklepie internetowym. Na razie brzmi to jak science fiction, ale ciekawy
jestem efektu końcowego. Niebo w Stanach Zjednoczonych ma wkrótce zostać
otwarte dla latających automatycznie dronów. Powszechne stają się w domach Amerykanów drukarki 3d. Na razie mogą drukować niewielkie obiekty, ale
pewnie i to się zmieni. Mnie osobiście zaskoczyło to, że można już drukować 3d
przedmioty z metalu  (z wykorzystaniem proszku metalicznego i specjalnego utwardzacza). Wydrukowano sposób działający pistolet, a nawet jeżdżący
samochód. Polski sklep z elektroniką domową posiada już dziś proste drukarki umożliwiające druk 3d, za 6 tysięcy złotych. Czy zgodzą się Państwo, że hasła „customer oriented”, „on deamand”, „custom made” nabierają zupełnie nowego znaczenia, zupełnie zmienia się sposób produkcji i dostarczania dóbr.

Małe firmy, które nie mają obciążenia dziesiątek lat tradycji, nie mają wielkiego kapitału, skutecznie odnajdują sposób, aby zaistnieć na globalnym rynku i o wiele częściej niż kiedyś odnoszą sukcesy. I o ile wydaje się, że takie nowe biznesy to jedynie promil światowej gospodarki, to dynamika ich rozwoju składania do bliższego zainteresowania się zmianami. Przykład firm z branży internetowej pokazuje, że niekoniecznie innowacyjny pomysł musi zaczynać i kończyć się w garażu.

Na naszym małym meblarskim podwórku również zachodzą zmiany. Nagrody w konkursach otrzymują firmy, których historia nie przekracza dwunastu miesięcy. Firmy świadczące usługi meblowe, mikrofirmy, potrafią skutecznie wyprzeć z rynku dużych graczy, tak jak ma to miejsce przypadku mebli do zabudowy i mebli kuchennych. Wygrywa elastyczność i dostawa rozwiązania na zagospoadrowanie przestrzeni, a nie kliogramy płyty meblowej w paczce do samodzielnego montażu.

Dużej determinacji wymaga spojrzenie w ten odmienny sposób na dorobek firm, które szczycą się dziesiątkami lat tradycji. Nie twierdzę teraz, że tradycyjne model
biznesowy przestanie istnieć, ale twierdzę, że pojawiają się nowe modele biznesowe, których jeśli nie będziemy potrafili wykorzystać, to stracimy cześć rynku.

Teraz czas na moje noworoczne postanowienia rok 2014. Czas wyjść ze strefy komfortu i podjąć nowe wyzwania. Dla B+R Studio 2014 rok upłynie pod znakiem eksplorowanie nowych obszarów badawczych, eksperymentowania z nowymi formami pracy oraz ewolucji od sprzedaży produktów do sprzedaży rozwiązań. Trzon jaki stanowi dział analiz statystyk meblarskich zostanie rozbudowany o badania zachowań konsumenckich, analizę sensoryczną, zagadnienia ergonomii. W tym celu otworzyłem ubiegłym roku oddział B+R Studio Dobrodzień. W Dobrotece, bezpośrednio obok Laboratorium B+R Apartament Przyszłości. Trwają już prace zespołu socjologów, psychologów, specjalistów od analizy sensorycznej i
inteligentnego wideo, a także fizjoterapeutów. Jestem przekonany, że te prace przyniosą nowa spojrzenie na zagadnienia rozwoju mebli, marek  meblowych, usług towarzyszących meblom, komunikacji z klientem i kreowania wizerunku branży i Państwa firm.

 

Komentarz meblarski „Produkcja mebli – istotna część gospodarki” http://brstudio.eu/produkcja-mebli-istotna-czesc-gospodarki/