Wchodzę i pytam: „Są klienci?” – „Nie ma.” Pada odpowiedź obsługi. A wy co robicie pytam, obsługę? „Czekamy na nich”.
Kto czeka, aż klienci sami przyjdą ten może się nie doczekać w najbliższych miesiącach lub kwartałach. W czerwcu 26 procent badanych przez GUS firm raportowało zmniejszenie strumienia zamówień. O ile sezonowe ograniczenie zamówień jest zjawiskiem cyklicznym, to obserwowany poziom był charakterystyczny dla lat 2010-2012. Gorzej było w 2001 i 2002. Analizowałem również wskaźniki koniunktury przemysłowej dla branży meblarskiej na przestrzeni ostatnich dwóch dekad – do stycznia 2000 roku. Podsumowując: od początku milenium mieliśmy około 4 lata kryzysu (do połowy 2003 roku), 5 lat prosperity (praktycznie do końca 2008 roku), znów ponad 4 lata kryzysu (do 2013 roku), i teraz prawie 9 lat prosperity (z wyłączeniem kilu miesięcy na początku pandemii). To cykliczny obraz koniunktury polskiej branży meblarskiej. Właśnie wchodzimy w fazę dekoniunktury.
Nie sposób zignorować inflacji, która sięga rekordowych poziomów, nie widzianych od ponad 20 lat. Musi się to skończyć co najmniej czkawką lub kilkuletnim kryzysem. Dlaczego mamy inflację? Po pierwsze mieliśmy w portfelach za dużo pieniędzy, które zamiast na inwestycje przeznaczaliśmy na konsumpcję. Inna sprawa, że te pieniądze pojawiły się w dużej części z sowitych pakietów pomocowych, a nie były wynikiem naszej zwiększonej wydajności pracy. W efekcie chcieliśmy kupować więcej niż gospodarka była w stanie wyprodukować i to napędziło wzrost cen. Dołożyły się kwestie pandemiczne i zmian w łańcuchach dostaw. Teraz wciąż kupujemy a gospodarka ma kolejne trudności po stronie podażowej, a mianowicie, zakręcone kurki z gazem, węglem i prawie zakręcone z ropą. Chcemy, żyć jak gdyby się nic nie stało, a przecież stało się wiele. To co opisuję dotyczy nie tylko Polski, ale większości krajów na świecie. Politycy dbając o słupki poparcia drukują kolejne instrumenty „pomocowe”. Za chwilę, podobnie do niektórych krajów afrykańskich będziemy mieć mnóstwo pieniędzy, tyle że nie będą one zbyt wiele warte. Musimy sobie uzmysłowić, ze potrzebne są zmiany.
Czego się spodziewam w kontekście nadchodzącego kryzysu. Mogę bazować na danych z poprzedniego kryzysu, a wtedy popyt na rynku detalicznym spadł o około 20 procent, podczas gdy na rynku kontraktowym nawet o 80 procent. Część analityków uważa, że obecnie sytuacja jest jednak lepsza, ponieważ system bankowy i fundusze inwestycyjne są napompowane pieniędzmi więc kryzys nie musi być głęboki. Kołem ratunkowym dla branży meblarskiej był wtedy i prawdopodobnie będzie i teraz kurs złotówki, który słabnąc poprawia rentowność eksportu.
Co zrobić, aby wyjść z kryzysu?
Obniżyć koszty energii i materiałów, zmniejszyć pracochłonność procesów. W tych trzech obszarach potrzebujemy inwestycji. Alternatywne źródła energii tym razem nie są sloganem ugrupowań ekologicznych, ale realną potrzebą uniezależnienia się od szantażu energetycznego. W szczególności hydroelektrownie to rozwiązanie, o którym mówimy zbyt mało. Są dużo stabilniejsze niż niepewny wiatr lub zachodzące słońce. Powinniśmy znaleźć sposób na obniżenie kosztów naszej własnej produkcji, ponieważ tracimy konkurencyjność. Powinniśmy znaleźć alternatywne materiały lub zmodyfikować konstrukcje naszych mebli, żeby obniżyć zapotrzebowanie materiałowe o kilkanaście procent, których to zabrakło z uwagi na odcięcie dostaw z Rosji, Białorusi i Ukrainy. A współpraca z Ukrainą, jak tylko pozwolą na to warunki to jeden z kierunków odzyskiwania konkurencyjności.
Meble należą do grupy dóbr zaspokajających potrzeby fizjologiczne więc, popyt nie zostanie „ścięty do zera”. Jednak na przestrzeni kilku nadchodzących miesięcy a może kwartałów, popyt może być istotnie niższy z uwagi na zmianę priorytetów zakupowych klientów oraz na zapełnione magazyny dystrybutorów. W czasach kryzysowych potrzebujemy zaoferować klientom tańsze produkty. A że problemy będzie miało wiele firm na świecie, to może ponownie otwiera się szansa na zdobycie nowych rynków.
Ze swojej strony mogę powiedzieć, że zrezygnowałem z gazu do ogrzewania pomieszczeń oraz zainwestowałem w fotowoltaikę, aby w zakresie ogrzewania i zapotrzebowania na prąd elektryczny stać się bilansowo niezależnym.