Wyzwania!

Przed polskimi meblami stają całkiem nowe wyzwania. Zadania wymagające podejścia, do którego nie jesteśmy przywykli, i tak na „meblarski” sposób myślenia są takie „nie nasze”.

Szczególnie teraz trzeba zacząć mówić o tym co nowego jest do zrobienia, ponieważ koszty rosną szybciej niż przychody, a zwykłe zatrudnienie dodatkowych osób nie wchodzi już w grę. Trzeba wreszcie uświadomić sobie co można zrobić, żeby utrzymać się na rynku i szczerze zmierzyć się z owymi zadaniami. Tylko tak można będzie zrobić krok na przód. Jestem przekonany, że nie wszyscy wyzwaniom sprostają, ale też uważam, że nie wszyscy, którzy dziś to robią muszą nadal produkować meble. No więc o co chodzi.

Wyzwanie nr 1. Korporacja. Zacznijmy od cytatu z ust właściciela średniej firmy „Nasi pracownicy cenią naszą firmę, ponieważ nie jesteśmy korporacją – jesteśmy taką rodzinną firmą.” Ja odpowiem – No jakby korporacja była jakimś złem! Jednocześnie dodam, że znane mi „korporacje” radzą sobie zdecydowanie lepiej niż „nasza rodzinna firma”. I jeśli prezes naprawdę dba o swoich ludzi to powinien czym prędzej zacząć myśleć o swojej firmie właśnie jako o korporacji. Może ujmę to inaczej – powinien zacząć stosować dobre praktyki opracowane przez korporacje. Porządek, procedury, kontrolę, efektywność – bez tego typu działań „nasze” rodzinne firmy nie dadzą rady wytrzymać presji korporacji. Mówiąc „korporacja” mam też na myśli podejście właścicieli do swoich firm. Oczywiście nadal jest to ich firma, ale nie można dłużej pieniędzy firmowych traktować jak pieniędzy prywatnych i oczekiwać, że pracownicy zachowają najwyższe standardy gospodarności i efektywności widząc, że właściciel wydatki prywatne „wrzuca w koszty”. Przykład porządku, oszczędności i efektywności musi iść od góry.

Wyzwanie nr 2. Konsolidacja. Z jednej strony w sposób naturalny firmy są przejmowane kiedy nie radzi sobie obecny zarząd, albo właściciel nie ma sukcesora. Rzecz jednak w tym, że dopiero jeśli właściciele dzisiejszych firm zrozumieją, że mogą nadal zarabiać pieniądze i to większe pieniądze, łącząc swoje konkurencyjne wcześniej fabryki, wtedy nastąpi prawdziwa konsolidacja. Pomyślmy na przykład tak – gdyby powstał holding „Meble Kępno” z całym swoim regionalnym potencjałem; gdyby powstał holding Wójcik, Forte, Gala, gdyby powstał holding BRW, KLER, JAFRA … i tak dalej, i tak dalej… Oczywiście to fikcja literacka, ale korzyści dla właścicieli byłyby milionowe. Szacuję, że na polskim rynku mogłoby powstać 4-5 grup o obrotach powyżej 1 mld euro. To myślenie również jest obce większości naszych właścicieli, ponieważ oznacza, że przynajmniej część z nich ma przestać się zajmować tym, czym do tej pory zajmowała się. Że należy zaufać i zarządzanie przekazać komuś innemu. „A jeśli spieprzy to co do tej pory dobrze działało?” No cóż – należy uważnie wybrać komu powierzamy zarządzanie firmą i lepiej, żeby to były osoby, które mają realne doświadczenia i nie będą uczyły się dopiero na żywym organizmie. Kilka tygodni temu od menadżera dużej firmy usłyszałem – w meblach korzyści z konsolidacji byłyby ogromne! I jestem przekonany, że ma rację.

Wyzwanie nr 3. Inwestorzy. Na koniec okaże się, że nawet nasze największe firmy, nawet wyimaginowane holdingi mają za mało pieniędzy na rozpychanie się na międzynarodowym rynku. Okaże się, że do myślenia o rozwoju i o przyszłości potrzebne jest dużo więcej pieniędzy niż mamy w Polsce. Wtedy trzeba będzie ponownie siebie samego zapytać: „Czy jestem gotowy na pozyskanie kapitału od inwestorów?”. I jeśli ci inwestorzy nawet pojawią się na horyzoncie to zapytają :„Jak wygląda Twój bilans? Czy procedury są przejrzyste? Czy pieniądze nie będą wyprowadzane na prywatne wydatki? Itd.” Zapytają, ponieważ Ci inwestorzy będą prawdopodobnie pochodzili z korporacji, albo do oceny biznesu zatrudnią ludzi z korporacji, co na to samo wychodzi.

Niniejszy felieton napisałem na lotnisku w Chinach w drodze na spotkanie robocze World Furniture Confederation, gdzie przy okazji poszukuję inwestorów na rozwój biznesu meblowego w Polsce.