Czy Polskie Meble wygrają na pandemii koronawirusa?

Szybkie odbicie branży meblarskiej oraz chaos informacyjny odnośnie rzeczywistego zasięgu i wpływu na gospodarkę pandemii COVID-19 tworzą ciekawą mieszankę danych do analiz.

Wykrakałem. W ubiegłym roku na pytanie znajomego na co ma się nastawiać w 2020 roku, odpowiedziałem: na kryzys! Zastrzegłem tylko, że nie wiadomo, z której strony ten kryzys przyjdzie. Kończył się wtedy siódmy rok z rzędu wzrostów, a wskaźniki efektywności od dwóch lat się pogarszały. Dotyczyło to niemal całej gospodarki.  Koronawirus stał się więc katalizatorem korekty rynkowej.

Po dwóch i poł miesiąca kłopotów polska branża meblarska wróciła z hukiem pracujących maszyn na wysokie obroty. Czerwiec 2020 okazał się lepszy od bardzo słabego nota bene czerwca 2019 i dobra passa z dużym prawdopodobieństwem była kontynuowana przez lipiec i sierpień. Piszę „z dużym prawdopodobieństwem”, ponieważ przygotowując ten materiał nie posiadamy jeszcze oficjalnych danych. Jednak wiele wskazuje na to, że miesiące wakacyjne to był czas wytężonej pracy dla meblarzy.

Wiemy już dziś, że korekta z drugiego kwartału była w Polsce głębsza niż na przykład w Niemczech. U nas w kwietniu produkcja spadła o 50%, a w Niemczech o 29%. Spoglądając w dłuższej perspektywie na wyniki naszych zachodnich sąsiadów, to przez szereg miesięcy produkcja mebli stopniowo maleje o 1-4%, podczas gdy w Polsce stopniowo, powoli rośnie. Majowe odbicie po kwietniowym dołku w Polsce było wyraźniejsze niż w Niemczech. Zanosi się więc na to, że różnica w wartości produkcji mebli w Polsce i Niemczech, pomimo kryzysu, zmaleje, a przewaga eksportowa wzrośnie.

Czy w związku z powyższym możemy mówić, że kryzys się zakończył? Na to wydaje się być zdecydowanie zbyt wcześnie. Dopiero kolejne 3-4 kwartały pokażą prawdziwą trwałość odbicia i skalę kryzysu. PKB Wielkiej Brytanii spadło w drugim kwartale 2020 roku o ponad 20% – to najwięcej od końca drugiej wojny światowej. Ekonomiści wieszczą kryzys zadłużenia słabszych krajów. Szereg sektorów gospodarki ledwie zipie wycieńczonych kryzysem (turystyka biznesowa, linie lotnicze, branża eventowa, kina, etc.). Upadłości i zwolnienia pracowników na większą skalę zostały powstrzymane swoistymi programami osłonowymi i póki co większość ekonomistów jest zgodna, że dla ratowania gospodarek trzeba obecnie zadłużać kraje. Pytanie na jak długo wystarczy zdolności kredytowej i cierpliwości pożyczkodawcom.

Branża meblarska, jak to już wielokrotnie pisałem, korzysta ze zmniejszonego ruchu turystycznego – Europejczycy, ale nie tylko, więcej w tym roku inwestują w swoje mieszkania rezygnując lub ograniczając wakacyjny wypoczynek. Z resztą do połowy sierpnia lato nie było zbyt gorące, co również sprzyja pozostaniu w domach. Mając w głowach strach przed epidemią i kryzysem po raz kolejny zwracają się w kierunku tańszych mebli, często mebli z Polski. Czy jednak impuls ten będzie trwały i przerodzi się w dłuższy trend – tu niestety trzeba postawić duży znak zapytania. Może się okazać, że nawarstwienie się problemów ekonomicznych w wielu krajach ograniczy również apetyty konsumentów i koniunktura na meble czy remonty się skończy. A więc obecnej hossy nie uważam za trwałą. Cały czas podtrzymuję stanowisko, że Polskie Meble powinny dywersyfikować kierunki eksportu poprawiając swoją pozycję negocjacyjną i minimalizując ryzyko lokalnych kryzysów. Jasne, że myślę o USA i innych perspektywicznych rynkach.

Na koniec zostaje jeszcze ocena wpływu pandemii na światową gospodarkę i przemysł meblarski. Obserwując doniesienia medialne z pierwszej połowy roku z Wuhan – miliony ludzi zamkniętych w domach, 4 miesiące lockdownu – być może przeszacowaliśmy skalę negatywnego wpływu epidemii. Z drugiej strony alarmistyczne prognozy przełożyły się na szybkie działania osłonowe ze strony rządu i być może dzięki temu przechodzimy przez kryzys według kształtu litery V. Przygotowani w maseczki i respiratory w szpitalach nauczyliśmy się żyć z wirusem. Mam nadzieję, że nie powrócą restrykcje nakładane na handel, usługi czy produkcję, a meble szybko odrobią spadki obrotów. Zauważcie tylko, że w czerwcu wynik 4 mld produkcji sprzedanej mebli – podobny do wyniku z lutego został wykonany z przeciętnym zatrudnieniem niższym o 10%! A więc udało się odblokować ukryte rezerwy! A może tylko sprzedać zapasy magazynowe z maja?