Wakacyjna nauka języków obcych

Wolę jeździć w miejsca gdzie jestem się w stanie „dogadać” z mieszkańcami bez pomocy tłumaczy.

Lato to zwykle czas lżejszych tematów w moich felietonach. Pisana czasem na plaży, pod parasolem, z drinkiem. Czasem temat do puszczenia wodzy fantazji i drobnego nazmyślania oraz puszczenia oka do czytelników. Ciekawe czy zgadniecie jaki kurort na świecie (poza Polską oczywiście) uważam za najbardziej pro polski? … Uwaga! …. Saranda w Albanii!  O ile na wyjazdach bardzo często jestem brany za Rosjanina (tfu!)  to w Sarandzie czułem się prawie jak na polskim wybrzeżu. Nie dość, że nikt się nie mylił to swobodnie można było porozmawiać po polsku, czy dostać polskie menu.  Albania dopiero chyba w tym roku postawiła na szerszą promocję w polskich massmediach, ale  to biura podróży organizują wycieczki do wspomnianej Saradny i okolic od około dwudziestu lat. Jak usłyszałem od spotkanych tam ludzi Polacy i Norwegowie to byli pierwsi turyści, którzy pojawili się w tym kraju po wojnie na Bałkanach. I przez lata to właśnie ich obsługiwała lokalna społeczność barmanów, restauratorów, taksówkarzy, hotelarzy czy sklepikarzy. Idziesz na przykład kupić kartę sim do lokalnego punktu sprzedaży telefonów – a tam – proszę obsługa w języku polskim. Wsiadasz do taksówki – „Dokąd chcą państwo pojechać?” – brzmi swojsko kierowca. Obsługa przy kolacji – menu po polsku – obsługa po polsku… Jak tu nie pokochać tego kraju. Do tego piękna pogoda, krystaliczna woda, góry. Wszystko w przystępnych cenach.

Uwielbiam Chorwację (w szczególności Dalmację) za jej słowiański charakter w adriatyckim wydaniu. Tu część słów brzmi swojsko więc przy dobrej woli dwóch stron prawie można się dogadać po słowiańsku!

W dalszej kolejności ustawia się szereg krajów gdzie można się dogadać w języku angielskim,

Problem zaczyna się wtedy kiedy ani po słowiańsku, ani po angielsku, ani nawet po niemiecku, czy też po rosyjsku nie mogę nawiązać porozumienia.

Jakież było moje zdziwienie, kiedy się okazało, że w Indiach niewiele osób mówi po angielsku! Przecież przez lata była to brytyjska kolonia – a więc założyłem, że większość ludzi zna ten język. O nie! Bez tłumacza ani rusz! Do tego język angielski w wymowie hindusów brzmi dziwnie i trzeba się trochę do niego przyzwyczaić.

Trafiłem kiedyś do restauracji w środkowej Rumunii. Restauracja to słowo w tym przypadku akurat na wyrost. Raczej bar przy stacji benzynowej. Ja nie znam rumuńskiego. Oni nie znają żadnego innego niż Rumuński. Menu bez obrazków. Internetu brak. Wyobraźcie sobie jak bolały nas ręce żeby się dogadać i zamówić obiad dla 5 osobowej rodziny z alergiami. Takich opowieści  znalazłbym pewnie jeszcze kilka.

Wniosek jeden – trzeba się uczyć języków! Siedziałem więc i uczyłem się języka unijnej biurokracji. O matko! Wydawało mi się, że jestem – kolokwialnie mówiąc – „oblatany” w tematyce funduszy unijnych.  Tymczasem weszła nowa „perspektywa finansowa” Unii Europejskiej! To słowo kojarzymy z dotacjami. Tyle tylko, że co 7 lat fundusze te są inaczej zorganizowane – spriorytetyzowane. Trudne słowo. Nowe programy operacyjne z nowymi nazwami, nową numeracją działań i zakresami projektów i to w ilości kilku setek działań potrafią przysporzyć (jeszcze trudniejsze słowo) niemałego bólu głowy. Jest w czym wybierać zarówno z poziomu krajowego, jak i regionalnego – a nawet międzynarodowego. Jeśli będą mieli Państwo ochotę podyskutować co w waszym przypadku jest be_plus_ erem, „inteligentną innowacją” , a więc SMART (zakładam, że nieinteligentnych Państwo nie robią) lub jak przygotować wniosek o dofinasowanie przedsięwzięcia (po unijnemu „projektu”)  targowego na rynkach zagranicznych – czyli na „internacjonalizację” – pomożemy! Przeanalizujemy wspólnie co jest dostępne dla was i na co warto zwrócić uwagę. Zapraszam do kontaktu małych, średnich i dużych.

Kończąc.  Czy pamiętają Państwo jedną z pierwszych reklam zrobionych przez kabaret Mumio dla Plusa – wtedy Simplusa? Taką gdzie malarz stuka chaotycznie w klawiaturę konsultanta? Pamiętacie? „Co mi Pan tu napisał?” pyta konsultant. „Kopytko”.

Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: tomek@brstudio.eu

Polskie Meble Outlook 2016

Chciałbym zaanonsować, że Polskie meble przekroczą w tym roku czterdziestkę!

Przyglądam się polskim meblom od wielu lat i widzę jak dojrzewają. Najpierw wychodziły z wieku młodzieńczego wczesnej transformacji rynkowej. Widziałem błędy wieku młodzieńczego, eksperymenty i wzornicze, i rynkowe. Wejście do Unii Europejskiej było jak miłość i małżeństwo , które doświadczyły perturbacji światowego kryzysu gospodarczego. Wszystko to opisuję od lat w kolejnych raportach, artykułach i felietonach i subiektywnie chciałbym  stwierdzić, że polskie meblarstwo dotarło do wieku dojrzałego. Decyzje, które dziś podejmują menadżerowie są rozważne, mniej ryzykowne, bardziej odpowiedzialne, lepiej przemyślane, przeliczone.  W tym właśnie roku polskie meble przekroczą czterdziestkę.

Nie chodzi mi jednak o wiek, ale o czterdzieści miliardów złotych wartości produkcji sprzedanej! Rok 2015-  szacuję – zamknął się kwotą równo 39 miliardów, a w 2016 nadal możemy liczyć na wzrosty wartości eksportu, a więc i wartości produkcji. Jaka będzie to dokładnie liczba 41 czy 42 miliardy? Zachęcam do sięgnięcia po raport Polskie Meble Outlook 2016 (więcej o opracowaniu na stronie www.brstudio.eu).

Kolejny raz branża zwiększyła wartość eksportu i ta passa powinna trwać. Analizując dane odniosłem wrażenie, że dobre humory dopisują zarządom i właścicielom. Mianowicie polityka finansowa została poluzowana, a wskaźnik poziomu kosztów ruszył w górę. Niższa rentowność – wnioskuję – jest konsekwencją w większym stopniu nowych inwestycji, które jakby odżyły po kilku latach usychania, niż tylko efektem presji kosztowej. To dobrze.  Potwierdzenie dobrych humorów znajduje odbicie również w opiniach na temat potrzeby zatrudniania nowych pracowników. Ten wskaźnik od wielu miesięcy jest na plusie, a liczba osób pracujących przy produkcji mebli systematycznie wzrasta. Na przestrzeni ostatniego roku ŻADNA inna branża nie zatrudniła tak wielu osób jak meblarstwo! Tylko jedna branża – produkcja wyrobów farmaceutycznych  – miała większą dynamikę zatrudniania, ale tam zatrudnienie to mniej niż 1/6 zatrudnionych przy produkcji mebli. Mniej osób trafiło do produkcji samochodów, metali czy wyrobów z tworzyw sztucznych.

Globalnych i lokalnych zawirowań nie brakuje. Skala wzrostu importu sugeruje, że krajowe zaopatrzenie w komponenty do produkcji mebli jest albo za drogie, albo mamy go niewystarczającą ilość. Co w konsekwencji prowadzi do wzrostu ceny i poszukiwania tańszych rozwiązań z importu. Trudno dziś przewidzieć skutki schładzania gospodarki chińskiej, aczkolwiek import z Chin w tym roku raczej wyprzedzi wartościowo import z dominujących od niepamiętnych czasów Niemiec. Ryzyko powrotu globalnego kryzysu owszem istnieje, ale też spodziewam, że w przypadku ewentualnych trudności, światowe instytucje finansowe znów dodrukują pieniędzy. Nie rozwiąże to fundamentalnych problemów, ale mam wrażenie, że nie ma woli politycznej, żeby je rozwiązywać.

Eksport do Niemiec ponownie wzrósł, ale tygrysami rozwoju były Rumunia, Stany Zjednoczone i Słowacja. Grono rozwijających się szybciej niż średnia jest dużo większe. Jak sygnalizowałem wcześniej, a wielu z Państwa odczuło to na własnej skórze, wywóz do Rosji spadł o jedną czwartą. Ograniczenia dotyczyły też Belgii, ale nie potrafię wyraźnie wskazać dlaczego. Marazm Francji powoduje, że regularnie ten rynek traci swoje znaczenie w strukturze eksportu.

Obniżenie ratingu Polski i aspekty wizerunkowe towarzyszące zmianie obozu rządzącego w Polsce wywindowały kurs euro w okolice 4,5 zł/euro. Usłyszałem ostatnio o sprawach kwestionowania certyfikatów bezpieczeństwa z Polski – „Przecież u >>WAS<< nie ma normalnych sądów, to jak możemy ufać waszym certyfikatom?”. Kontrahenci znajomego producenta zaczęli dyskutować o możliwości obniżenia dla nich cen – skoro „euro jest tak wysoko”. Rozwaga polskiego menadżera podpowiada jednak, że posiadając przychody w euro, trzeba mieć też koszty w euro – co minimalizuje ryzyko kursowe i to wybiło argument zwolennikom obniżek. Oczekuję, że wprowadzenie programu 500+ powinno ożywić również rynek mebli mieszkaniowych – w szczególności tych dla dzieci i młodzieży. Czekam kiedy pojawią się oferty „Zestaw mebli młodzieżowych za 500 zł”. Zakończę żartem: Syn na spacerze mówi do ojca – „Tato weź mnie na ręce”, „Co to za pomysły, jesteś duży” – odpowiada ojciec. „Tato 500 złotych piechotą nie chodzi!”.

Szopka Noworoczna

Matka Boska porodziła Syna owiła Go w pieluszki i położyła w żłobie. Żłóbek był więc prototypem łóżeczka dziecięcego, a więc MEBLA. Tym sposobem udało mi się powiązać temat szopki z meblami.

Skoro już jesteśmy w klimacie noworocznym to pozwolę sobie na popuszczenie wodzy fantazji i snucie w rytm kolęd i pastorałek życzeń na Anno Domini 2016.

Ach ubogi żłobie cóż ja widzę w tobie. Zacznijmy od mebli ekonomicznych. Już dawno temu powiedziałem, że ludzie nie kupują rzeczy brzydkich, nawet jeśli są tanie. Mogę teraz odwrócić trochę tę tezę. Ludzie będą kupować, rzeczy tanie szczególnie wtedy, kiedy będą ładne. Ładne i funkcjonalne. Dlaczego rzeczy, które chcemy sprzedawać  naszym klientom są postrzegane przez nich jako drogie? Jest kilka teorii. Nie potrafimy w przekazie marketingowym przekonać klienta, że dobre meble to coś specjalnego, wymagającego kunsztu, wiedzy i pasji. Z drugiej strony może zbytnio chcemy skomplikować produkcję i brniemy w niepotrzebny wyścig zbrojeń podnosząc koszty produkcji. Trzecia teoria jest taka, że tkwimy w technologii produkcji sprzed dwudziestu lat i nie rozumiemy trendu minimalizmu, a więc wciskamy za dużo materiału, a więc i pracy i kosztów. Myślmy zatem, jak zastąpić masywne konstrukcje ażurem i substytutami zbyt drogiego drewna.

Przybieżeli do Betlejem pasterze. Pasterze mogą tu symbolizować pracowników produkcyjnych, których zaczyna brakować szybciej niż nam się wydaje. Wyzwaniem nie tylko na najbliższy rok, ale i kolejne lata jest uczynienie z zawodu stolarza, tapicera, szwacza zawodu seksi, obietnicy dostatniego, spokojnego i spełnionego życia. Zmienia się pokolenie i na rynek pracy wchodzą młodzi urodzeni po 1989 roku, a więc tacy, którzy nie mogą znać ani pamiętać kolejek, niedostatku, braku podstawowych produktów. Wychowani w dobrobycie bardziej cenią sobie atmosferę w pracy niż płacę netto.  Z przyjemnością oglądałem reklamę jednej z sieci telefonii komórkowej, w której to reklamie Tomasz Kot jako stolarz śpiewa o korzyściach dla przedsiębiorców z mikrofirm. Można więc pokazać seksi stolarza? Można! Kilka lat temu był jeszcze teledysk „Era tapicera” nagrany w firmie Tombea. Bez takich chwytów ciężko będzie przekonać  młodych do pracy w stolarni.

Trzej Królowie.  Królowie mogą dla nas symbolizować eksport. Trochę jak przedstawiciele zagranicznych sieci handlowych, o których zamówienia modlą się polscy producenci. Tak jak trzej monarchowie poznali się na boskim dziecięciu, tak wielu jeszcze małych, średnich a czasem i dużych polskich producentów czeka na to, aż handlowcy z sieci poznają się na zaletach ich produktów.  Tyle, że nawet Boskie Dziecię miało lepszy marketing, ponieważ Monarchów prowadziła Gwiazda Betlejemska, a tu w Polsce często kończy się tylko na czekaniu w stajence. Ok. Przepraszam. Coraz więcej firm rozumie konieczność rozwoju poprzez eksport i robią to coraz lepiej. W 2015 roku eksport wzrósł według moich szacunków o blisko 8 procent, a w 2016 wzrośnie o kolejne prawie 7 %. Z jakich krajów przybyli Królowie? Ci tegoroczni z pewnością przybyli z Niemiec, Wielkiej Brytanii i…. zastanawiam się nad trzecim krajem.  Rumunia? Słowacja? Stany?  Na poważnie analizując kierunki eksportu polskich mebli nie wychodzimy zbytnio po za teren Unii Europejskiej.  Zarówno geografia jak i związana z nią logistyka są nieubłagane. Zdobywanie dalszych krajów to koszty. Zastanawiam się tylko czy słowo zdobywanie to odpowiednie określenie. Jesteśmy raczej jak to Dzieciątko, które czeka, aby rozdawać łaski. Ryzyko wolimy zostawić Królom ze Wschodu. Ewangelicznie można też powiedzieć, że ciężko być prorokiem we własnym kraju, a więc eksport daje więcej szans na marże, wolumen i zyski.

Mędrcy Świata. Mędrcy mają też w nadchodzącym roku inne oblicze. Oblicze profesorskie Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Spotkamy się z tym obliczem albo poprzez Kredyt Technologiczny, albo poprzez sektorowy program badawczy, albo poprzez regionalne działania skierowane na B+R. Już w przyszłym roku wskaźnik nakładów na badania i rozwój w naszym kraju wzrośnie solidnie, wszystko dzięki zachętom do skrupulatnego wypełniania sprawozdań GUS. Oczywiście pozwoliłem sobie na strywializowanie sprawy. Jako branża wprowadzamy co roku kilkadziesiąt tysięcy nowych brył meblowych. Czas mówić o tym otwarcie i dokładnie policzyć nakłady na opracowanie nowych produktów.

Tryumfy Króla Niebieskiego. Oby to był dobry tytuł na nadchodzący rok.

Będą pieniądze na promocje mebli

Perspektywy są świetne.

Tym hurraoptymistycznym tytułem chcę Państwa zachęcić do wyszukiwania okazji inwestycyjnych.

 

Obecny felieton piszę siedząc w murach mojej ukochanej uczelni – warszawskiej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, czekając na spotkanie grupy roboczej numer 4. Jej prace, jak Państwu wspominałem, dotyczą opracowywania szczegółowych opisów do Krajowych Inteligentnych Specjalizacji, w tym wizji rozwoju sektora. Jaka jest wizja dla meblarstwa? Nieunikniony kierunek rozwoju to dopasowywanie produktu do potrzeb klienta. Myśląc o dopasowywaniu mam w głowie niekoniecznie zmienianie wymiarów produktu, ale na równi z poszukiwaniem nowych funkcjonalności również umiejętność zakomunikowania o nich klientowi. O meblach, jak i o innych produktach musimy myśleć w kategorii rozwiązywania problemów naszych klientów. Reklamowanie produktu i jego zalet jest już niewystarczające. Musimy tylko umieć zdefiniować tego klienta. Dla jednych będzie to klient detaliczny, dla innych inwestor publiczny, a dla jeszcze innych odbiorca sieciowy. Wymienione wyżej dopasowywanie się do potrzeb klientów może oznaczać zarówno inwestycje w wysoko wydajne rozwiązania produkcyjne, badania zwyczajów zakupowych, preferencje estetyczne, wzornictwo, logistykę, jak i modyfikację realizowanych usług. Na wszystkie te działania należy jeszcze spojrzeć poprzez pryzmat zrównoważonej gospodarki, a więc mając w pamięci gospodarkę leśną, gospodarkę odpadami, efektywność energetyczną.

Wśród wyzwań rozwojowych polskiego meblarstwa oprócz inwestowania w technologię niezbędne jest nabycie umiejętności tworzenia wartości dodanej do naszych produktów. W tym celu widzę wyraźnie potrzebę jasnego określenia w firmach kompetencji działów badawczo – rozwojowych. Badania to wszystkie działania prowadzące do wyprodukowanie nowego modelu mebla, które rozpoczynają się badaniem rynku, badaniem potrzeb klienta. Następnie przechodzą poprzez etap opracowania prototypu, przetestowania pierwszej produkcji do prezentacji na rynku. Prace rozwojowe to te, które koncentrują się na zbieraniu informacji z toczącej się produkcji, cyklu życia produktu i prowadzą do okresowych modyfikacji i udoskonalaniu tych procesów. Można w uproszczeniu powiedzieć, że służą do „liftingu” produktów i poprawianiu funkcjonowania firm. Określenie w regulaminach zadań i celów, a następnie uchwycenie kosztów związanych z pracą zaangażowanych w to wszystkich osób pozwolą w klarowny sposób udowodnić naszą innowacyjność i przystąpić do projektów badawczo rozwojowych z unijnym dofinansowaniem.

Pisząc te słowa jeszcze nie wiem, czy program InnoMeble zostanie przyjęty, czy też NCBIR zdecyduje się na inną agendę badawczą uwzględniającą w szerszym zakresie problematykę sektora leśno-drzewnego. Tak czy inaczej liczę, że pieniądze na badania i rozwój pojawią się nie tylko z poziomów regionalnych, ale również z poziomu centralnego. Mam nadzieję, że właśnie to jest sensem mojej pracy w grupie roboczej numer 4. Do rozwijania jasno zdefiniowanej działalności badawczo-rozwojowej otwarcie zachęca Ministerstwo Gospodarki, przeznaczając środki na budowę takich centrów. Widzę oczywiście problem polegający na efektywności takich inwestycji, dlatego jako jedno z modelowych rozwiązań przywołam przykład dobrodzieńskiej Dobroteki. Obiekt działający na rzecz grupy firm, realizuje wiele funkcji, od handlowej po edukacyjno-szkoleniową i badawczą. Badania i rozwój finansowane są z czynszów płaconych przez najemców. W ten sposób ryzyko jest minimalizowane i dużo bardziej racjonalne. To jest potrzebne nie tylko w Dobrodzieniu.

Zacząłem od szans i dalej o nich będę pisał. Dziś wiem, że będą pieniądze na promocję mebli. Meblarstwo ponownie zostało włączone do grupy branż, które będą promować polską gospodarkę. Przyjąłem tę informację z dużą satysfakcją, ponieważ przygotowywałem wniosek o objęcie meblarstwa branżowym programem promocji. Rozczarowanie dotyczy jednak szczegółów mówiących o dopuszczeniu tylko MSP do udziału w programie. Moim zdaniem efekt promocyjny, efekt wzrostu wartości eksportu mebli oraz wartości dodanej, które będziemy mogli skomercjalizować i kierować na badania i rozwój tworząc lepsze miejsca pracy – to wszystko będzie bardzo trudno osiągnąć, jeśli w programie promocji zabraknie udziału firm dużych. Wystąpienie do Ministerstwa Gospodarki o uwzględnienie udziału firm dużych zostało przygotowane przez Prezesa OIGPM.

Wiele czynników sprzyja meblarstwu, ale skorzystanie z okazji wymaga jeszcze trochę wysiłku.

Krajowy rynek mebli – boom czy recesja?

Zaczęło się od wywiadu dla tygodnika Polityka. Ja twierdzę, że od 2009 roku mamy systematyczne spadki wartości krajowego rynku mebli mieszkaniowych. Po tygodniu dzwoni ponownie pani redaktor i mówi: „Firmy z którymi rozmawiałam, twierdzą że mają wzrosty, więc jak to jest z tym rynkiem meblowym?”

Polacy chcą mieszkać ładniej – co do tego nie mam wątpliwości. W szczególności młodzi zaczęli traktować meble jako coś związanego z modą, a tym samym coś o charakterze tymczasowym. Dlatego są skłonni myśleć o meblach jak o przedmiotach, które się co jakiś czas wymienia. Takiemu podejściu sprzyja panujący w naszym kraju estetyczny minimalizm.  Ciągnąć tę myśl dalej stwierdzam, że statystyczny Polak lub Polka chce mebli niewiele, ale ładnie wyglądających, kosztem ich trwałości czy jakości okuć.  Dodając do tego, dłuższe niż kiedyś mieszkanie z rodzicami, późne macierzyństwo i mniejszą liczbę dzieci okazuje się, że pretekstów do zakupów mebli też jest mniej a i jednostkowy wydatek mniejszy. Całość składa się na zgodny ze wskazaniami badań statystycznych obraz kurczącego się, przynajmniej obecnie, rynku mebli mieszkaniowych w Polsce. Kiedyś napisałem: „W Polsce nigdy już nie będzie się sprzedawać tyle mebli co w 2009 roku”. Przynajmniej w kategoriach wolumenu i przynajmniej dopóki nie zdecydujemy się na większą liczbę dzieci. Chyba, że masowo za rozwój kraju wezmą się imigranci z różnych kierunków… Co tu dużo mówić, jest recesja.

Ale jest też inny obraz krajowego rynku mebli.  To co wyprodukowaliśmy i zaimportowaliśmy minus eksport. Tu okaże się, po pierwsze, że liczby bardzo się zmieniają z roku na rok  i od 2012 do 2015 szacowany jest blisko 2,5 krotny wzrost tak liczonego salda. Co więc stoi za tymi nader optymistycznymi liczbami? Eksport nie wymaga dodatkowego wyjaśniania. Import po części stanowią komponenty do dalszej produkcji, ale po części gotowe meble. Produkcja krajowa rozbija się na co najmniej kilka części: 1. omówiony wyżej rynek mebli mieszkaniowych, 2. rynek instytucjonalny, 3. podwykonawstwo.  Tym razem wniosek jest następujący, jeżeli  rynek mebli mieszkaniowych kurczy się, to rosnąć musi rynek mebli instytucjonalnych i podwykonawstwa.

Popatrzmy jeszcze dodatkowo na to co się dzieje w handlu meblami mieszkaniowymi w Polsce. Porównałem liczbę placówek handlowych wybranych sieci z roku 2010 i 2014. IKEA +1, Jysk +65, Agata +5, Bodzio +70, Abra +23, Black Red White +12* (wielkopowierzchniowych). Nie proponuję porównywać obrotów placówek IKEA z Bodzio, ale chciałem pokazać trend do zwiększania liczby punktów handlowych pewnej grupy firm. Jestem przekonany, że obroty wymienionych firm na rynku krajowym rosną! Znaleźliśmy więc tytułowy Boom!

Nie brakuje przykładów krajowych firm, które z sukcesem rozwijają sprzedaż krajową, o czym mogłem się przekonać podczas panelu dyskusyjnego, który organizowałem na targach w Ostródzie. Weźmy na przykład Libro, które na rynek krajowy zdecydowało się wejść 7 lat temu  i dziś odgrywają tu znaczącą rolę. Szynaka Meble zwiększa swoje zaangażowanie w rynku krajowym poprzez obecność w sieciach.  Tylko przedstawiciel KLER twierdził, że sytuacja rynkowa w Polsce jest dla nich stabilna od kilku lat – ani boom ani recesja…

Niezależnie od tego, czy dyskutowaliśmy o rynku krajowym, czy o możliwości wejścia do sieci handlowych rozmowy kręciły się wokół odwagi podejmowania zmian w firmach, zmian organizacyjnych, zmian we wzornictwie, zmian w definiowaniu potrzeb klienta zarówno biznesowego jak i detalicznego. Przy wysokokonkurencyjnym i dynamicznie zmieniającym się rynku ponoszenie ryzyka jest niezbędne dla budowania własnej pozycji, zaufania u kontrahentów i wyróżnienia się na rynku.

Zmiany te dla wielu utożsamiane z ryzykiem, dziś można łatwiej wprowadzać  z uwagi na nową perspektywę unijnych pieniędzy minimalizujących owo ryzyko.  Genialną szansę dostają firmy z Polski Wschodniej, gdzie rusza działanie 1.4 „Wzór na konkurencję”, czyli dotacje na opracowanie strategii wzorniczej i wdrożenie nowych produktów – w tym zakup maszyn i urządzeń.  Od kilku lat współpracuję przy projektach wzorniczych, gdzie projektant rozumie technologię, budżet, potrzeby klienta i wreszcie na takie projekty są dotację. Grzechem byłoby  z takiej szansy nie skorzystać.

Jeśli Państwa zaciekawiła możliwość pozyskania dotacji na wzornictwo i środki trwałe to służę poradą, proszę pisać na adres tomasz.wiktorski@brstudio.eu

Czas przygotować wnioski o dotacje – Meble Inteligentna Specjalizacja.

W październiku 2014 roku Ministerstwo Gospodarki ogłosiło nabór na członków grup roboczych, którzy zostali odpowiedzialni za szczegółowe zapisy precyzujące Krajowe Specjalizacje Inteligentne. Ja zostałem wybrany do tematu „meblarstwo”.

Grupy ekspertów pochodzących z przemysłu i nauki mają za zadanie opisać priorytety specjalizacji, ich wizje rozwojowe, a także do końca 2020 roku mają monitorować realizację i proponować zmiany. Meble zostały przypisane do KIS 4. INNOWACYJNE TECHNOLOGIE, PROCESY I PRODUKTY SEKTORA ROLNO-SPOŻYWCZEGO I LEŚNO-DRZEWNEGO. Spośród blisko 30 osób  pracujących w tej grupie tematyka meblarska była priorytetem w zasadzie tylko dla mnie, podczas gdy szeroko pojętą tematykę leśno-drzewną reprezentowało łącznie6 osób. Po kilku dniach konsultacji branżowych w ramach konsorcjum składającego  program badawczy dla meblarstwa przygotowałem syntetyczny opis obszarów, które uważam za priorytetowe i warte wsparcia w branży meblowej.  Wspólnym mianownikiem i hasłem naszej krajowej specjalizacji jest według mnie „Indywidualizacja produkcji meblarskiej”.  W wyniku prac grupy roboczej na początku kwietnia  Ministerstwo Gospodarki przyjęło dokument, w którym znalazły zapisy wyznaczające możliwości pozyskania środków unijnych w najbliższych latach. Tymczasem ja będę nadal uczestniczył w kwartalnych spotkaniach grupy roboczej podsumowując spostrzeżenia dotyczące realizacji specjalizacji.  Proszę więc kolejne akapity przeczytać z uwagą jednocześnie myśląc o własnych planach inwestycyjnych, ponieważ kolejne 7 punktów dosłownie przytacza obszary możliwe do objęcia wsparciem, a mianowicie są to:

1. Meble specjalnego przeznaczenia, w tym zabudowy meblowe; meble o podwyższonym komforcie; meble niwelujące deficyty zdrowotne, meble wspierające prawidłowy rozwój i pozostawanie w dobrej kondycji, niwelujące niekorzystny wpływ czynników cywilizacyjnych, a także integracja mebli z systemami cyfrowymi i elektronicznymi.

2. Innowacje procesowe w projektowaniu mebli rozumianym jako praca zespołów interdyscyplinarnych (od badania potrzeb, przez brief projektowy, prototyp i jego testowanie, doskonalenie prototypu, wdrożenie do produkcji, do weryfikacji rynkowej), w tym opracowanie i kalibracja narzędzi wczesnej oceny prototypu i wzornictwa oraz sprawność logistyczna produktu.

3. Poszukiwanie i badanie możliwości zastosowania materiałów: nowych, alternatywnych i o nowych właściwościach użytkowych (w tym modyfikacje mikro i nanotechnologiczne) dla meblarstwa.

4. Innowacyjne konstrukcje i procesy produkcji okuć i akcesoriów meblowych.

5. Innowacje techniczne i technologiczne zwiększające wydajność, zmniejszające materiałochłonność i energochłonność produkcji meblarskiej.

6. Rozwój nowoczesnych systemów scalania i montażu elementów drzewnych i drewnopochodnych oraz materiałów im towarzyszących w meblarstwie.

7. Innowacyjne systemy produkcji mebli, w tym rozwój procesów masowej indywidualizacji produktu lub techniki druku 3D.

Pierwszy warunek formalny to stwierdzenie czy Państwa potrzeby i plany można przypisać do jednego z wyżej wymienionych obszarów. Jeśli tak, to należy jeszcze sprawdzić czy dostępny jest w tym czasie nabór na któryś z krajowych programów bazujących na KIS. Dodatkowo można sprawdzić regionalne programy wojewódzkie w poszukiwaniu tych uwzględniających meblarstwo jako specjalizacje regionalną. Największą szansę będą mieli Ci z Państwa, którzy umiejętnie przedstawią proces tworzenia nowego produktu jako proces badań przemysłowych, który przecież na co dzień i praktycznie bez górnolotnych słów jest realizowany w firmach. Rzecz w tym, żeby to co robimy na co dzień opisać językiem rozumianym przez naukowców oceniających wnioski.

Obecnie pozycja meblarstwa jest dużo lepsza niż w poprzedniej perspektywie finansowej Unii Europejskiej, ponieważ w końcu meblarstwo zostało wymienione wśród branż priorytetowych. Jest więc szansa na to, żeby innowacje meblarskie były porównywane między sobą, a nie musiały konkurować z innowacjami medycznymi czy informatycznymi, gdzie trudno o miarodajną skalę porównawczą. Co więcej, teraz poprzez moją obecność w grupie roboczej ds. Krajowych Inteligentnych Specjalizacji mamy również realną możliwość wpływania na kształt zapisów KIS zgodnie z potrzebami przedsiębiorstw. Mój adres Państwo znają….

Zamówiłem meble część II

Ledwie oddałem poprzedni felieton do redakcji, a tu przychodzi esemes – wysłaliśmy drugą część twojego zamówienia! Historii zamawiania mebli przez internet część druga jest jeszcze bardziej emocjonująca!

17 kwietnia godzina 18.05 – „Druga część zamówienia została dziś wysłana. Wysłaliśmy formatki -> paczka 4 kg.” Coś jednak potrafi mnie jeszcze zadziwić. Zamówienie złożyłem w poniedziałek, a w piątek mój indywidualnie konfigurowany mebel został wysłany!

20 kwietnia około południa zjawił się kurier z paczuszką w której znalazły się 4 formatki i płyta HDF na plecy. Montaż, choć bez instrukcji, był tak dziecinnie łatwy, że całość wykonali moi synowie – jeden lat 10 drugi lat 7. Jakość cięcia płyt, frezowania gniazd i wiercenia – nienaganna – żadnych wyrwań. Krawędzie okleinowane precyzyjnie, a kolor obrzeża dobrany idealnie. Jedynie plecy były o jakieś 4-5 mm za długie i musiałem je skrócić. Analizując wszystkie plusy i minusy zostaję w zachwycie: ach ten model biznesowy – zapłaciłem jak za mebel na indywidualne zamówienie, a dostałem produkt w paczce do samodzielnego montażu, zapłaciłem drożej niż to powinno kosztować, zrobiłem 100% przedpłaty i jeszcze jestem zachwycony! Na fab.com mebel o takim samym kształcie, tyle, że w innym kolorze kosztuje  w przeliczeniu 60 zł, a ja zapłaciłem 180 złotych i nadal się cieszę – zdumiewające. Wszystko chyba tylko dlatego, że się emocjonalnie związałem z „moim” meblem.

22 kwietnia godzina 17:13 – Email: „Przyjęliśmy zamówienie”. Tym razem zamówiłem 9 brył meblowych do zabudowy ok 4 mb. Proces konfiguracji nastręczył trochę więcej problemów, pewnie dlatego, że konfigurowałem meble dziecięce za pomocą aplikacji przygotowanej do mebli kuchennych. Dla chcącego nic trudnego. Szafę dało się skonfigurować tak, aby drążek do wieszania ubrań był na wysokości dostępnej dla 4 latki. Wybór uchwytów zdecydowanie nie pasuje do mebli dziecięcych, wiec uchwyty musiałem dokupić osobno w tym samym sklepie. Po skonfigurowaniu szafki na mikrofalówkę – wyszła piękna wisząca szafeczka dla dziecka. Z wiszącej szafki kuchennej z frontem – wyszła półka, a do regału dokonfigurowałem szuflady, żeby wyszła komoda z szufladami. Rodzinnie spędziliśmy na tym konfigurowaniu chyba ze dwie godziny, ale udało się. W osobnym sklepie tego samego właściciela zamówiliśmy jeszcze łóżko, biurko i krzesełko. Jak kupować to u jednego.

24 kwietnia wysłano krzesełko.

4 maja wysłano 10 kg zamówionych akcesoriów.

5 maja przyszła wiadomość o opóźnieniu w realizacji zamówienia.

8 maja przyszła wiadomość – wysłaliśmy drugą część twojego zamówienia: „Paleta 1250 x 2500” a w emailu dodatkowy szczegół – waga 295 kg.

11 maja przyjechał kurier – ciężarówka. Po kurtuazyjnym dzień dobry kierowca zadaje pytanie: „Ma pan tu jakiś wózek widłowy?  Bo we dwóch to nie zdejmiemy tej palety.” Szczęka mi opadła. Faktycznie na palecie widzę jednolicie zafoliowany blok płyt, a nie oddzielne paczki. Odrobine to zamówienie różniło się od poprzedniego, ale gdybym mieszkał w bloku na 10 piętrze, to bym chyba się rozpłakał w obliczy takiej dostawy… Całe szczęście ja mam na podwórku wózek widłowy więc paczkę zdjęliśmy.

Składanie mebli zajęło dwóm stolarzom 6 godzin. Jakość cięcia płyt i frezowania podobnie jak poprzednio nienaganna. Montaż relatywnie łatwy, ale cieszyłem się że miałem przećwiczony najpierw na mini meblu testowym. Instrukcji montażu żadnej – dobrze, że chociaż były naklejki na poszczególnych formatkach z numerem bryły i oznaczeniem: wieniec górny, wieniec dolny, bok, półka. Znów tylko plecy nie pasowały w żadnej bryle i należało je ciąć na długość, szerokość, albo robić podcięcia pod zawieszki. Musieliśmy osobno robić nawierty pod niestandardowe uchwyty dziecięce. Kołków montażowych zabrakło 12 sztuk. Zamków mimośrodowych zostało 2 sztuki. Podpórek pod półki zabrakło 8 sztuk. Od czego są jednak hurtownie i narzędzia własne – zestaw został zmontowany. Łączny czas 12 dni roboczych, choć kalendarzowo 19 dni – praktycznie 3 tygodnie – więc jednak standard.

19 maja kurier przywiózł łóżko i biurko. Teraz miałem jeszcze możliwość porównania jakości mebli od różnych dostawców, sposobu montażu, pracy z instrukcją, możliwości reklamacji, zwrotów i wrażeń po wysypaniu się garści wiórów z paczki.

Na koniec długo zastanawiałem się do kogo jest adresowana usługa konfiguracji przez Internet. Okazało się, że przemyślenia i wnioski nie zmieszczą się nawet w dwóch felietonach, a usługa konfigurowania przez internet, pomimo niewątpliwego postępu, wymaga jeszcze audytu i zaprojektowania doświadczeń klienta.

Mogę przeprowadzić taki audyt również dla Państwa firm, ponieważ przyszłość należy do online!

Zamówiłem meble

O meblach z internetu opowiada się dużo, nie jedno już napisano o przyszłości tego interesu, ale ja postanowiłem przetestować zamawianie mebli na wymiar przez Internet na własnym przykładzie.

Dzieci rosną i mebli w domu zaczęło brakować, więc pretekst jest. Przejrzałem oferty tradycyjne w kilku miejscach, obejrzałem strony internetowe kilku producentów. Albo nie do końca to czego bym chciał, albo cena odstrasza. W końcu  wpadłem na pomysł sprawdzenia jak to jest z zamówieniem mebli przez internet wykonanych według mojego własnego pomysłu. Zdarzało mi się wcześniej, że sam projektowałem meble i zamawiałem formatki w hurtowni, ale teraz czasu na to brakuje, a po za tym montaż był kłopotliwy. Pora na przełamanie barier i budowanie zaufania. Ponieważ nie byłem pewien jak to w praktyce wyjdzie to na początek zdecydowałem się przetestować zamawianie mebli na najmniejszym możliwym meblu.

  1. Poniedziałek 13 kwietnia, o dziesiątej wziąłem się za zamawianie mebla przez internet z możliwością własnej konfiguracji. Pierwsze wrażenia bardzo dobre. Bryłę konfiguruje się intuicyjnie, bez problemowo dobiera się dodatki, kolory, rodzaje okuć.  Choć tu akurat nie do końca wiedziałem czym się różnią trzy dostępne opcje, niemniej nie czułe dyskomfortu, miałem poczucie kontroli: tańszy zawias, średni model, model wyższy, widzę na bieżąco jak się zmieniają ceny i jest to w porządku. W sumie to nawet się nie zastanawiałem ile coś takiego może kosztować, gdybym wybrał się do hurtowni akcesoriów. No, ale tu płacę za wygodę zamawiania przez internet. Na marginesie, wiele rzeczy  z internetu przestały być tańsze niż w sklepach, ponieważ tu płaci się za komfort dostępności i oszczędności czasu na poszukiwanie produktu. Konfiguracja przebiegła bez zarzutów. Doświadczenie klienta pozytywne. Teraz płatność i termin realizacji. Pierwsze zaskoczenie negatywne. Znajomy wspomniał, że jak zamówię ekspres to dostawę będę miał w 24 godziny! To mnie nakręciło, żeby sprawdzić to cudo…. Gdyby tak można było zamawiać meble to drżyjcie stolarze! Opcji ekspres jednak nie znalazłem, tylko standard 7 dni. Chciałem się upewnić, więc zadzwoniłem na numer biura obsługi klienta i tam usłyszałem:  „Niestety, ale teraz nie ma takiej możliwości”. W zasadzie to w firmie była jakaś awaria i dopiero wychodzą z zaległości więc termin standardowy to wszystko co mogą zaoferować. Doprecyzowania wymagała kwestia terminu standardowego – 7 dni. Pytam dalej: „Czyli jak dziś zamówię, to w poniedziałek za tydzień powinienem dostać mebel?” –  „Nie. To 7 dni liczone jest od zaksięgowania pieniędzy, jak Pan dziś wpłaci, to księgowanie będzie jutro i dopiero będziemy liczyć termin. No i jeszcze do tego należy doliczyć dwa dni na transport.” Czyli dziś pan Zamawia, jutro zaksięgujemy wpłatę, do przyszłego wtorku powinien mebel być wyprodukowany, plus dwa dni na transport, to tak we czwartek-piątek w przyszłym tygodniu dostawa jest realna….” Trochę magiczny ekspres 24h rozrósł się do 10 dni, ale stwierdziłem, że warto sprawdzić i to.  Zamówiłem najmniejszy z możliwych do skonfigurowania mebli: kostka z płyty o wymiarach 25x25x25, w kolorze pomarańczowym, bez półek, bez nóżek, tylko ślizgacze. Cena detal brutto 149 zł, koszt przesyłki 31 zł (przesyłka zostanie wysłana w dwóch paczkach). Razem równe 180 zł. Reszta operacji poszła sprawnie, przelew internetowy, żeby szybciej firma zaksięgowała wpłatę. No i czekamy. W uwagach dopisałem tylko, że bardzo mi się spieszy i chętnie bym dopłacił za ekspres.
  2. Czwartek 16 kwietnia, godzina 16:25  dostałem sms – Wysłaliśmy pierwszą część twojego zamówienia. W pierwszej chwili myślałem, że rzeczywiście uwagi dotyczące zamówienia ekspresowego zostały uwzględnione. Jednak po  uważnej lekturze doczytałem, że wysłano paczkę, 0,5 kg „akcesoria”. Za chwilę jeszcze potwierdzenie email: Numer zamówienia, numer listu przewozowego (tu przydałby się aktywny link, żebym nie musiał osobno wchodzić na stronę kuriera i ręcznie wpisywać numeru). Po tym już tylko informacja „O wysyłce drugiej przesyłki poinformujemy Cię e-mailem”. Precyzyjnie i jasno.
  3. Piątek 17 kwietnia. Godzina 11:30 dostałem pierwszą paczkę, a w zasadzie kopertę z akcesoriami. Mam poczucie, że w mojej sprawie coś się dzieje i ludzie pracują! Zapakowane nienagannie. Kołki, łączniki mimośrodowe, gwoździki, ślizgacze – mam nadzieję, że dobrze policzone.

Koniec części pierwszej.

Na drodze do lepszej promocji

Ledwie miesiąc temu czytaliśmy w Biznes Meble.pl o sposobach realizacji promocji branżowej, a tu czas myśleć o nowych funduszach na promocję.

Ministerstwo Gospodarki zbierało w ubiegłym miesiącu zgłoszenia produktów i branż perspektywicznych do objęcia programem promocji. Osobiście uważam, że program promocji dla branży meblarskiej nadal jest potrzebny. Wartość eksportu z Polski towarów klasyfikowanych jako meble według szacunków wyniosła w 2014 r. 33,8 mld zł., co stanowiło równowartość 8,038 mld euro. Meble stanowią zatem aż 5% całego polskiego eksportu. Branża meblarska charakteryzuje się ponadto bardzo wysokim współczynnikiem proeksportowym, który według wstępnych szacunków w 2014 r. sięgnął 94%. Biorąc pod uwagę poszczególne grupy towarowe meble są czwartą najważniejszą grupą eksportowanych towarów z Polski, ale znaczenie tej branży wzrasta jeśli uwzględni się saldo wymiany zagranicznej. Branża meblarska wygenerowała w 2014 r. blisko 28,8 mld zł dodatniego salda w obrotach międzynarodowych i jest tym samym liderem spośród branż polskiej gospodarki, wyprzedzając łączne saldo generowane przez przemysł spożywczy czy motoryzacyjny. Polskie meble w 2013 r. miały imponujący udział w światowej wymianie handlowej, sięgający 5,8% globalnego obrotu meblami. Należy zaznaczyć, że jest to najwyższy udział w globalnym rynku jaki osiągnęły produkty z Polski spośród wszystkich branż polskiej gospodarki. W ujęciu wartościowym Polska zajmuje 4 miejsce w globalnym rankingu eksporterów mebli – Polskę wyprzedzają Chiny, Niemcy i Włochy. W 2013 r. dostawy mebli z Polski zrealizowano do 152 krajów na świecie, a 92 z tych krajów można określić jako istotne (tam gdzie wartość dostaw przekroczyła 1 mln zł). Potencjał branży tworzy blisko 24 tysiące podmiotów gospodarczych i ponad 160 tysięcy osób pracujących przy produkcji mebli. Z tej grupy 90 firm to firmy duże, około 330 to firmy średnie, a blisko 1500 to firmy małe. Wskazane liczby umiejscawiają polską branżę meblarską w gronie światowych liderów produkcji i eksportu mebli, a jednocześnie udowadniają proeksportowy potencjał tej grupy polskich produktów.
Objęcie branży meblarskiej dofinansowaniem z funduszy unijnych wymaga jeszcze wskazania, że meble mieszczą się w Krajowych Specjalizacjach Inteligentnych.
Meble jako grupa produktowa wpisują się w dwie krajowe specjalizacje inteligentne. Chronologicznie należy wskazać specjalizację 4. „Innowacyjne technologie, procesy i produkty sektora rolno-spożywczego i leśno-drzewnego” oraz 19. „Inteligentne technologie kreacyjne”. Meble stanowią finalny etap w łańcuchu produkcyjnym sektora leśno-drzewnego i jako innowacyjne produkty sektora wpisują się w wyżej wskazaną specjalizację inteligentną. W tym łańcuchu produkcyjnym meble zawierają najwyższą wartość dodaną, spośród różnych zastosowań drewna i materiałów drewnopochodnych, która wynika z połączenia z wartościami własności intelektualnej jakimi jest twórcza praca projektantów, a meble tworzone są dzisiaj w wyniku zastosowania szerokiego spektrum materiałów i technologii. Meblarstwo zaliczane jest na poziomie Unii Europejskiej do grupy przemysłów kreatywnych, dających znaczącą pulę miejsc pracy w gospodarce Unii Europejskiej, a jednocześnie, tych które są w stanie wypracować wysoką wartość dodaną. Dlatego meble powinny być uwzględniane w priorytetach polityki przemysłowej Unii Europejskiej na równi z przemysłami wysokich technologii. Tym bardziej, że sektory kreatywne są licznie reprezentowane w Polsce. Meble będące wynikiem syntezy obszarów obydwu wskazanych wyżej krajowych specjalizacji inteligentnych posiadają ogromny potencjał wizerunkowy do promowaniach na rynkach zagranicznych. Projekty wzornicze mebli polskich projektantów oraz polskich firm nagradzane są na wielu międzynarodowych konkursach i wystawach, co potwierdza potencjał wizerunkowy tej grupy produktowej. Branża meblarska dysponuje również dużym potencjałem do komercjalizacji wysiłków i pracy kreatywnej projektantów. Jednocześnie meble są produktem bardzo bliskim odbiorcy ostatecznemu – co umożliwia kierowanie przekazu do szerokiej grupy odbiorców indywidualnych i profesjonalnych.
Czerpiąc z doświadczeń i dyskusji nad minionym programem promocji, mam nadzieję, że meble nadal będą mogły liczyć na dofinasowanie Unijne, a sam program promocji zyska na jakości.
(Tekst powstał na podstawie materiału jaki przygotowałem dla OIGPM w ramach zgłoszenia meblarstwa do Ministerstwa Gospodarki jako branży perspektywicznej do objęcia branżowym programem promocji.)

Czy średnie firmy mają kryzys zarządzania?

Po raz kolejny w rocznej analizie branży wyszło, że wydajność firm średnich jest niższa niż firm małych i dużych.

Niespełna 160 tysięcy złotych produkcji sprzedanej na jednego zatrudnionego w firmach średnich, to o blisko  35 tysięcy złotych mniej niż w przypadku firm małych  i aż o blisko 90 tysięcy niż w przypadku firm dużych. Takie parametry otrzymałem w trakcie pracy nad rocznym podsumowaniem wyników branży meblarskiej.

Wizyta w firmie małej. Oprowadza mnie właściciel. Dowiaduję się, że zarządem zajmuje się senior z żoną, pomagają im dwaj synowie, a firma zatrudnia około 40 osób. Sami organizują produkcję, sami projektują – głównie na wyczucie, ale zawsze po analizie oferty konkurencji. Sami regularnie dowożą towar klasy ekonomicznej do współpracujących sklepów.  Bez zbędnych ozdobników, za to zastosowane pragmatyczne oszczędności. Produkcja w przystosowanych halach i budynkach, widać że przez lata rozwijała się razem z firmą. Tam gdzie to potrzebne pracuje CNC, natomiast w pozostałych miejscach proste, ale przyzwoitej klasy obrabiarki. Żeby przetrwać, robota idzie pełną parą. Innowacje wdraża się wtedy, kiedy w zaprzyjaźnionych firmach są już sprawdzone i działają.

Firma średniej wielkości zatrudniająca blisko 200 osób.  Tak dobrze poukładanej firmy dawno nie widziałem. System rozliczeń wewnętrznych poszczególnych działów, system monitorowania stanu  obrabiarek, zasady lean manufacturing w praktycznym zastosowaniu. Przemyślany system produkcji półfabrykatów, kompletowania produktów, magazynu pośredniego. Produkcja zaliczana do wyższej półki cenowej. Żeby wszystko funkcjonowało bez zarzutu, o ruch dba wewnętrzy zespół utrzymania ruchu. Projektowaniem zajmuje się z powodzeniem stałą grupa projektantów, wspieranych przez zespół prototypowania, kilkanaście osób zajmuje się marketingiem, obsługą zamówień,  dostawami, montażem u klientów detalicznych. Odsetek reklamacji jest niski, od kiedy transport realizują ludzie z firmy. Właściciel zebrał  zgrany zespół ludzi i atmosfera jest poprawna. Czasami podejmuje się ryzyko innowacji nie do końca sprawdzonych.

Firma duża. Interes się rozrósł przez lata i nabrał pewnych cech korporacyjnych. Na wielu odcinkach zatrudnia się specjalistów klasy światowej. Kiedy pojawiają się problemy, zatrudnia się doraźnie ekspertów. Dawno już policzono, że dodatkowe korzyści przynosi outsourcing oraz że można zarobić na handlu produktami, których produkcja we własnym zakresie jest nieopłacalna. Optymalizacja i analizy wewnętrzne podkręcają parametry procesów. Projektowanie produktów zawsze odbywa się  na podstawie badań i wytycznych rynkowych, a zlecane jest wyspecjalizowanym agencjom. Innowacji szuka się zarówno w produktach jak i w produkcji, ale ich wdrożenie analizowane jest dość dokładnie, aby uniknąć ryzyka niepowodzenia.

Moje subiektywne obserwacje rzeczywistości produkcyjnej w zestawieniu z szacunkowymi danymi o wydajności firm prowadzą do kilku wniosków. Firmy duże uzyskują najwyższą wydajność produkcji na jednego zatrudnionego. Wynika to z daleko posuniętej inżynierii w organizacji produkcji, obejmującej outsourcing  usług niestanowiących podstawowej działalności oraz wykorzystania podwykonawstwa w zakresie produktów, które konkurencja może wyprodukować taniej niż firma macierzysta. Wielkość biznesu pozwala na racjonalne i uzasadnione nakłady na koordynację poszczególnych zadań.

W firmach małych, wysoka  wydajność może wynikać z koncentracji na produkcji i braku strat na koordynację  zadań wykraczających poza produkcję (mało rozbudowana struktura i względnie proste zarządzanie).

Według mojej opinii firmy średnie mają najtrudniejszą sytuację. Struktura się rozrasta i produkcja obrasta co raz większą liczbą osób, które nie tworzą wartości dodanej. W czasach prosperity i wzrostów, trudno to zjawisko dostrzec właścicielom, którzy lubią mieć pod kontrolą wszystkie etapy procesu produkcyjnego tak jak w czasach kiedy firma była mniejsza.  Projektowanie, transport, montaż, marketing.  Tu trzeba sobie bardzo wyraźnie odpowiedzieć na kilka pytań.  Czy te koszty są uzasadnione w obecnej wysokości? Uzasadnione jako koszty stałe? Czy tworzą wartość dodaną dla klienta? Czy zlecenie ich na zewnątrz nie przyniosłoby większych korzyści?

Wiele średnich firm stoi przed dylematem jak przeskoczyć na wyższy poziom rozwoju i metaforycznie przywołam tu radę z lekcji fizyki: nóż tnie dlatego, że cała energia skoncentrowana jest jednej linii ostrza.