Inne meble

W ostatnim felietonie starałem się wykazać, że rynek amerykański jest inny z punktu widzenia funkcjonalności pomieszczeń, dziś pokaże Państwu różnice w konstrukcji samych mebli.

Jadąc na targi do USA można w zasadzie zawieźć te meble, które produkowane są na rynek europejski. Tyle tylko, że mało kto będzie chciał zaryzykować , aby wziąć je do dystrybucji. Oczywiście będą niszowi sprzedawcy, ale główny nurt jest odrobinę w innym miejscu niż w Europie. Przyjrzyjmy się rozwiązaniom konstrukcyjnym.

ŁÓŻKO. To najczęściej jeden z najprostszych mebli składający się z ramy, platformy bazowej lub boxspring’a i materaca. W zasadzie to 3 różne produkty. Rama to zaledwie 4 elementy pakowane do trzech płaskich paczek: zagłówek – headboard, podnóżek – footboard, listwy boczne – rails. Montowana w 5 minut na zatrzaski lub minimum osiem śrub. Suport a w zasadzie raczej „platform base” lub boxspring kupowane są dużo rzadziej ponieważ dla oszczędności rzadziej się je wymienia. A konstrukcja platformy bazowej musi być solidna – najczęściej metalowa – ponieważ powinna wytrzymać dwóch 150-kilowych amerykanów skaczących po łóżku. Opcjonalnie możemy zaproponować pojemnik na pościel. Rama musi być tania i łatwa do wymiany. No i oczywiście w rozmiarach: Twin, Full, Queen, King.

KOMODY i BIELIŹNIARKI. Dwie najważniejsze cechy – ponieważ jest dużo szuflad to prowadnice są najprostsze z możliwych, czasem wręcz na drewnianych ślizgaczach. Oczywiście im wyższy segment tym rozwiązania bardziej zaawansowane. Próżno jednak doszukiwać się cichego domyku, który w Polsce da się znaleźć już w produktach średniej klasy. Komoda ma być duża i z wieloma szufladami, ale jakość zamykania jest na drugim planie. Jeszcze jedna ważna sprawa związana z bezpieczeństwem to obniżenie środka ciężkości. Tu chodzi o przejście testu na przewracanie. Niestety kilka lat temu zdarzyły się śmiertelne wypadki z udziałem dzieci, które wspinając się na komodę przewróciły ją na siebie z fatalnym skutkiem. Od tego momentu montuje się obciążenie w dolnej części komody. Może to być wręcz metalowa płyta, choć częściej jest to po prostu fragment pleców (np. do ¼ wysokości)  wykonany z pełnej płyty.

STOŁY. Stoły zanikają z amerykańskich domów. Jak usłyszałem kiedyś: „U nas nie ma już >>formalnych<< jadalni” (formal dinning room). W zasadzie u nas też nie ma. My korzystamy ze stołów rozkładanych, tak aby kilka razy w roku zorganizować przyjęcie mniej lub bardziej formalne. W USA się chodzi z gośćmi do restauracji lub do baru. Może kilka mniejszości etnicznych korzysta z dużych stołów, ale i to co raz rzadziej. W każdym razie jeśli stół do USA to stół bez funkcji rozkładania. Mechanizm rozkładania będzie dziwnym i niepotrzebnie kosztownym wymysłem.

KRZESŁA. Biorąc pod uwagę koszty transportu najlepiej jest oferować krzesła demontowane lub łatwo sztaplowane. Dla utrzymania konkurencyjności w ramach tradycyjnego kartonu mieszczącego 2 krzesła należy zmieścić ich co najmniej 4 – nadal pakowane po dwa.

SOFY. Z punktu widzenia sofy dostarczanej z Europy najważniejsza jest jedna cecha – sofy należy projektować pod transport kontenerowy! Cała reszta jest pochodną. Tu pojawia się koncepcja sofy RTA, czyli gotowej do zmontowania.  Odłączane podłokietniki. Składane oparcie. Wszystko najlepiej pakowane w regularne kartony.

Warto wybrać się tam na miejsce i podpatrzeć różnice konstrukcyjne, ponieważ inaczej handlowcy będą mieli jeszcze jedną wątpliwość przed wybraniem produktu z Polski.

Mam nadzieję, że po dzisiejszym felietonie działy rozwoju produktu dostały dawkę informacji do przemyśleń.

Uznałem, że warto pociągnąć temat Stanów ponieważ, po zakończeniu dwuletniej obecności ze stoiskiem w Elm 220 na targach w High Point rozpoczynamy nowy 2- 3 letni projekt w sąsiednim budynku – prestiżowym C&D. Jeśli ktoś z Państwa, chciałby jeszcze dołączyć to proszę się spieszyć. Na edycję jesienną 2022 to raczej zbyt późno, ale do wiosennej 2023 możemy dołączyć kolejne firmy. Mamy potencjał na rozwinięcie obecnego – 400 metrowego stoiska o kolejne 150 metrów.   Generalnie to: Yes, Yes, Yes, mamy to! Cieszę się, że udało się uruchomić drugą edycję!

Co znaczy „mieszkać”?

Sposób myślenia o mieszkaniu determinuje sposób jego meblowania, a dla nas meblarzy determinuje sposób budowania oferty.

Po kolejnych tygodniach spędzonych w USA zdałem sobie sprawę z oczywistej na pozór sprawy. Rynek amerykański jest inny niż europejski, ponieważ inaczej myślimy o „mieszkaniu”. I w cale nie chodzi tu o cale, ani o funty, czy wymiary mebli. No może o to też. Jest jednak bardziej fundamentalna różnica. Standardowa oferta mebli z polskich fabryk słabo pasuje do amerykańskich domów czy sklepów, ponieważ oni używają innych mebli. Co mam na myśli? Zacznijmy od przywołanego na wstępie hasła „Co znaczy >>mieszkać<<?” To również tytuł książki Grażyny Woronieckiej z 2007 roku prezentującej szkice antropologiczne na temat wykorzystania przestrzeni mieszkania. Okazuje się, że każda kultura trochę inaczej zagospodarowuje przestrzeń mieszkania i im dalej od nas, tym te różnice są większe. Weźmy pierwszy z brzegu przykład. Jak brzmi tytuł ogłoszenia o sprzedaży mieszkania w Polsce? Na przykład: Trzy pokojowe mieszkanie – sprzedam. A jak to samo będzie brzmieć w USA? Two bedroom apartment for sale. Czy zauważyliście różnicę? My mówimy o pokojach, a w USA o sypialniach… Wyobraźmy sobie typowy polski dom. O jakim pomieszczeniu pomyślisz najpierw? Kuchnia ? Jadalnia? Salon? Z badań, które prowadziłem kilka lat temu z socjologami z Uniwersytetu Opolskiego wynikało, że najważniejszym meblem w domu najczęściej wskazywanym przez badanych jest stół. W USA natomiast wiele osób uważa, że jest to łóżko. W USA domy są statystycznie większe niż w Polsce. U nas to około 140 metrów kwadratowych, podczas gdy za oceanem 210 metrów kwadratowych. Każdy z domów w USA ma kilka sypialni, no i oczywiście kuchnię oraz salon z jadalnią (lub oddzielnie jadalnię i salon), kilka łazienek i innych, potrzebnych pomieszczeń. Sypialnie nierzadko zajmują połowę przestrzeni domu. Mamy jeden stół w jadalni i jedną sofę (dużą) w salonie, ale łóżek mamy co najmniej kilka. Mam nadzieję, że dostatecznie Was przekonałem o znaczeniu oferty mebli sypialnianych.

Ja, przyznam się, przez wiele lat miałem problem ze zdefiniowaniem co należy zaliczyć do mebli sypialnianych. Łóżko – to z pewnością. Stolik nocny – tak. Szafa? Materac, suport pod materac? Hmmm. I tu zaczynają się trudności. Typowa kolekcja sypialniana na rynek USA składa się z: łóżka, jednego lub dwóch stolików nocnych, bieliźniarki (ang. dresser – szersza i niższa komoda z dwoma rzędami szuflad – najczęściej sześcioma lub siedmioma), komody (chest of drawers – to wyższa, ale węższa komoda najczęściej z pięcioma szufladami w jednym rzędzie), dodatkowo toaletki z krzesłem i lustrem, a jeśli nie ma toaletki to lustro wiesza się nad bieliźniarką, szafy oraz ławki stawianej przez łóżkiem. Można dodać w rogu pokoju fotel pełniący rodzaj akcentu dekoracyjnego (accent chair). Tak wygląda pełna amerykańska sypialnia. Oczywiście ostatecznie nie wszystkie elementy muszą trafić do każdego domu, co jest indywidualną decyzją kupującego. Przyznacie, że niewiele firm w Polsce ma taką ofertę…

Większość producentów mebli skrzyniowych w Polsce koncentruje się wciąż na meblowaniu salonu pełniącego funkcję jadalni. I tak w wielu domach wciąż jest. Nie mniej od lat słychać, że liczba brył w salonie się zmniejsza. Funkcja jadalni przenosi się do coraz większych kuchni. Salony zamieniają się w pokoje relaksu wyposażone w dużą sofę do leniuchowania i mniejszy lub większy zestaw szafek pod sprzęt RTV. Bez dużego stołu, ale za to z małym stolikiem kawowym. Generalnie – rynek producentom mebli skrzyniowych ucieka w nieznanym dla nich kierunku. Potwierdza to zdaje się zamknięcie na przestrzeni ostatnich 10 lat kilku fabryk specjalizujących się w meblach skrzyniowych – szczególnie oferujących meble z drewna litego.

Koncepcja wyposażenia sypialni na przykładzie USA pewnie będzie trudna do implementacji w polskich domach od razu (z uwagi na małą powierzchnię sypialni), ale jeśli już ktoś planuje ekspansję eksportową za ocean, to kolekcja sypialniana jest elementem „must have”. Polecam przejrzenie choćby reklam w Internecie wyskakujących na hasło „bedroom furniture”. Powodzenia w projektowaniu!

Potępiam barbarzyńską inwazję władymira putina na niepodległą Ukrainę!

Może nie trzeba tego mówić? Przecież wszyscy ją potępiamy! A jednak trzeba! Wołają o to ofiary pogrzebane pod gruzami bloków Mariupola, Charkowa, Kijowa, wsi i ukraińskich miasteczek.

Być może nigdy już nie pojadę do Rosji. Być może nie będę nigdy robił biznesu z Rosją – ponieważ do póki rządzić będzie tam putin za ten felieton trafiłbym do więzienia lub co najmniej do aresztu. Ale nie mogę pozostać obojętny. Wy też nie bądźcie!

Jednocześnie mam pełne przekonanie, że wszyscy w Polsce zaangażowali się z pełną mocą w niesienie pomocy uciekającym mieszkańcom Ukrainy. Zbiórki, dary, wpłaty, wolontariat na granicy i w miastach rodzinnych, aż wreszcie przyjmowanie pod swój dach ukraińskich przyjaciół. To wszystko się dzieje. Jestem dumny z postawy mojego Narodu! Oby nie zbrakło nam siły i woli trwania przy tej pomocy aż do wycofania wojsk rosyjskich z Ukrainy i zakończenia wojny.

Oczywiste jest, że będzie ciężko. Już płacimy rachunek za wojnę. Na stacjach paliw, w rachunkach za gaz, w rachunkach za żywność. Wyższe będą czynsze za mieszkanie i ceny towarów w sklepach. Jednak musimy wytrzymać, ponieważ jest to cena naszego bezpieczeństwa. Szok, który nadszedł wraz z wojną wywołaną przez putina przychodzi w fatalnym momencie dla polskiej i europejskiej gospodarki. Przychodzi w momencie wysokiej inflacji i po osłabieniu pandemią. Przełoży się to na dalszy wzrost kosztów produkcji i osłabienie konkurencyjności polskich produktów na rynku międzynarodowym.  Rynek rosji i białorusi na wiele miesięcy, jeśli nie lat (jeżeli putin nie wycofa wojsk), jest stracony dla polskich mebli. Znów musimy szukać nowych rynków zbytu. I tym razem nie będzie jak podczas kryzysu „jabłkowego” kiedy rosyjskie embargo obeszły firmy dostarczając towar przez białoruś. Potrzebujemy klientów w Ameryce, Afryce lub Azji oraz dbania o relacje w Europie.

Bardziej potrzebujemy planu odbudowy teraz niż z uwagi na konsekwencje pandemii Covid-19. Jedyne co możemy zrobić to inwestować w efektywność produkcji. Zakładam, że do dnia publikacji, i daj Boże nigdy, wojna nie obejmie polskiego terytorium. Uważam, że jako branża powinniśmy przygotować „branżowy plan modernizacji” polegający na pozyskaniu środków na automatyzację, robotyzację i cyfryzację naszych zakładów produkcyjnych. Na rozbudowę i tworzenie nowych miejsc pracy dla setek tysięcy obywateli Ukrainy, którzy schronili się w Polsce. Jeśli tego nie zrobimy stracimy przewagę konkurencyjną, którą polskie meble tymczasowo uzyskały nad produkcją azjatycką (mam na myśli amerykańskie cła i wysokie koszty transportu). Wspólne stanowisko branży do polskiego Rządu powinna przedstawić Ogólnopolska Izba Gospodarcza Producentów Mebli, aby ten uwzględnił w programach pomocowych mechanizm dotacji na tworzenie nowoczesnych miejsc pracy za pieniądze Unii lub Stanów Zjednoczonych.

W wyniku wojny rosja będzie rozpaczliwie musiała wyprzedawać swój majątek. Za bez cen przejmą ten majątek kraje azjatyckie. Pojawiły się również pogłoski o masowej wycince lasów w rosji i sprzedaży drewna za granicę. Jak się można spodziewać Europa go nie kupi. To skłania do konkluzji, że na obecnym etapie to Chiny są największym beneficjentem rosyjskiej wojny na Ukrainie. Podniesione zostały koszty produkcji w Europie i zakłócone zostały łańcuchy dostaw co utrudnia Amerykanom dywersyfikację zakupów i ponownie skłaniając ich do przyjęcia azjatyckich ofert. Przy okazji po okazyjnych cenach Azja może zrealizować zakupy w rosji. Chiny zyskują również argument w sprawie odzyskania kontroli nad Tajwanem (tak przy okazji po wielokroć powtarzają ostatnio, że w pełni popierają suwerenność i integralność terytorialną wszystkich państw – czyli własne prawo do rządzenia Tajwanem).

Powinno nam wszystkim zależeć na jak najszybszym zakończeniu rosyjskiej inwazji i trwałym usunięciu putina z rosyjskiego rządu … i łukaszenki też. Chwała Ukrainie! Niech zapanuje pokój na świecie!

Wladymir putin, lukaszenko, rosja, bialorus – słowa te z premedytacją zapisałem małymi literami.

Dekada niepewności

Zmiany w geopolityce nakazują spodziewać się podwyższonego ryzyka prowadzenia biznesu przez co najmniej najbliższe 10 lat.

Obyś żył w ciekawych czasach. Dla jednych przekleństwo dla drugich szansa. Nie chciałbym ciągnąć tematów pandemii, więc na wstępie tylko powiem, że Covid-19 był katalizatorem, czynnikiem przyspieszającym, ważne zmiany na geopolitycznej mapie świata. Brzmi to może patetycznie, ale musimy sobie zdawać sprawę, że biznesowy klimat kształtują dla branży meblarskiej decyzje Putina, Bidena, Xi Jinpinga i może jeszcze kilku osób na świecie. Co mi do tego? Pomyśli wiele osób. Co ja mogę poradzić, na światową geopolitykę? W moim biurze. Mniejszym czy większym zakładzie produkującym meble. Nie warto zaprzątać sobie głowy sprawami, na które nie mam wpływu. Ja od zawsze lubiłem i nadal lubię mieć poczucie kontroli własnego życia. Zawsze chcę być podmiotem a nie przedmiotem w otaczającym mnie świecie. Dlatego ważną dla mnie sprawą jest dążenie do zrozumienia dziejących się procesów. Mogę dzięki temu podejmować decyzje jak się zachować. Działać. Zmieniać. Odpuścić. Mam też wiele przykładów, że działanie w grupie ma realny wpływ na sprawy wykraczające po za moje podwórko. Można podać teoretyczny przykład filtra uśredniającego – to pojęcie z czasów moich studiów na Politechnice. Jeżeli nałożymy na siebie kilka sygnałów i wyciągniemy średnią to wszystkie punkty będące szumem wyrównają się, a punkty odpowiadające za ważne informacje wzmocnią się. To jest istota wspólnego działania. Możemy mieć różne poglądy i potrzeby, a działając wspólnie jesteśmy w stanie znaleźć wspólne interesy i odziaływać na partnerów biznesowych, administrację, polityków. Kluczem jest słowo „wspólnie”. Bez współpracy nasze działania są niewiele znaczącym szumem.

Miało być jednak o niepewności. Od czasów rozpadu Związku Radzieckiego na świecie był względny spokój, a Stany Zjednoczone pełniły rolę globalnego gwaranta tego spokoju dysponując siłą gospodarczą i militarną istotnie większą niż jakikolwiek konkurent. Jednak trochę na własne życzenie poprzez globalizację wyhodowały najgroźniejszego konkurenta jakim są Chiny. Świat od kilku lat przestał się kręcić tylko wokół USA, a regionalnie o istotną rozbudowę swoich wpływów zabiegają Rosja, Iran, Indie, Brazylia. Układ geopolityczny zmienia się z monocentrycznego na policentryczny. Więcej o tych zmianach czytałem w artykule Bartłomieja Radziejewskiego z Nowej Konfederacji. Efekt jest taki, że regionalni przywódcy są zainteresowani utrzymywaniem i rozbudową stref wpływów i korzystają na słabnącej pozycji USA oraz bezwładności Unii Europejskiej. Rozbudowa stref wpływów ze swej istoty powoduje napięcia takiej jak choćby wokół Ukrainy. O ile światowa wojna nie jest de facto nikomu na rękę, to utrzymywanie niepewności już tak.  Z analizy Radziejewskiego wynika, że podwyższone napięcie rośnie od kilku lat i będzie się utrzymywało co najmniej w perspektywie dekady lub dwóch. Wskazane wyżej kraje rozpychają się na różnych poziomach starając się uzyskać korzyści polityczne i ekonomiczne.

Przykładami praktycznych konsekwencji takich decyzji dla branży meblarskiej są: zmiana światowych łańcuchów dostaw,  problemy z ekspansją polskiego biznesu na przykład na Białorusi, problemy zaopatrzeniem z kierunku Ukrainy, zmiany konkurencyjności z uwagi na przepisy ekologiczne etc. Na jednych korzystamy, na drugich tracimy. Zupełnie przypadkiem. Z zaskoczenia.

Tymczasem w trakcie mojego zawodowego życia polskie meble urosły 4-5 krotnie stając się drugim na świecie eksporterem i szóstym producentem mebli na świecie. Nasz wspólny głos dużo może znaczyć. Może przekładać się na konkretne zyski lub zapobiegać stratom. Problem jednak w tym, że tego głosu nie zabieramy. Nie wierzymy w jego skuteczność. Płyniemy wraz z globalnymi wydarzeniami i nie walczymy o własną podmiotowość. Niepewność, którą nam funduje świat powinniśmy wykorzystać przekuć w szansę i wspólnie upominać się o korzystne dla branży rozwiązania w swoich gminach, w kraju, w UE, u naszych zagranicznych partnerów. Małymi krokami.

Żółte światło dla branży meblarskiej

Tomku, co nas czeka w 2022 roku? – zapytał mnie niedawno kolega. – Nastawiam się na trudny rok – odpowiedziałem.

Miałem okazję na koniec 2021 i na początku 2022 roku pracować nad trzema ciekawymi dokumentami. Na zaproszenie profesora Jerzego Hausnera, który wykonuje zlecenie ministerstwa  odpowiedzialnego za gospodarkę – opracowałem raport branżowy . Opracowaliśmy również raport Polskie Meble Outlook 2022. Przygotowałem na prośbę kolegi, redaktora Marka, dane o podwyżkach cen.  Wszystkie te materiały dały mi dużo czasu na analizę sytuacji w jakiej się znajduje obecnie polskie meblarstwo. A ta staje się nie do pozazdroszczenia.

Przez lata omawiając sytuację branży meblarskiej wskazywano na wciśnięcie rozdrobnionego polskiego przemysłu pomiędzy skoncentrowanych dostawców i odbiorców. To nadal aktualne. Proponuję jednak dołożyć do tego obrazu jeszcze wciśnięcie pomiędzy czynniki administracyjne krajowe oraz globalne czyli międzynarodowe.

Koncentracja dostawców. Na razie mamy popyt na wysokim poziomie i inflację w najlepsze, a więc nikt z dostawców nie myśli o obniżaniu cen. Wprost przeciwnie nowe podwyżki pojawiły się od początku 2022 roku. Rynek płyt się konsoliduje, a wysoki koszt transportu obniża opłacalność importu. Lasy Państwowe nie mają możliwość zwiększenia podaży drewna nawet o wolumen, który nie został pozyskany w ubiegłym roku.

Koncentracja dystrybutorów.  Pomimo, iż producenci byli zmuszeni do podwyżek cen swoich produktów to nie udało im się przenieść ich w całości, a w konsekwencji rentowność produkcji w 2021 malała. Walka o podwyżki będzie kontynuowana w 2022, ale tu może się okazać, że opór handlu jest nie do przełamania, ponieważ od wybuchu pandemii zmieniło się kilka rzeczy. A mianowicie: dystrybutorzy mebli rozbudowali swoje magazyny (albo właśnie je kończą), swoje zaangażowanie w Europie mocno zwiększyły Chiny, klienci detaliczni poczuli w swoich portfelach inflację.

Uwarunkowania globalne. „Eko trend” paradoksalnie prowadzi do zaostrzania polityki pozyskania drewna, co doprowadzi do substytucji ekologicznego materiału jakim jest drewno tworzywami sztucznymi, metalem etc.  Czyli materiałami o znacząco wyższej emisyjności CO2 w procesie pozyskania, produkcji i obróbki, a później utylizacji. Jaki wpływ na ceny drewna będzie miała taka polityka nie muszę wyjaśniać. Przedłużająca się pandemia utrzymuje wysokie koszty transportu oraz jego nieprzewidywalność, co oczywiście podraża import surowców i materiałów i podnosi koszty magazynowania zapasów. Ceny gazu i energii jako element gry politycznej zostały użyte z premedytacją i dokładają swój kamyczek do ciężkiego już wora obciążeń.

Uwarunkowania krajowe. Rząd zafundował nam „Polski ład”, podwyżkę minimalnych wynagrodzeń, oraz niekontrolowaną inflację. Wzrosły obciążenia przedsiębiorstw oraz prowadzących działalność gospodarczą. Wzrosło ryzyko i nieprzewidywalność inwestycji. Naiwnie można by się spodziewać, że Rząd powinien być zainteresowany tworzeniem dogodnych warunków do rozwoju branży. Niestety w dniu głosowania przedsiębiorcy mają zbyt mało do powiedzenia, a Rząd musi spłacać dług zaciągnięty na walkę z pandemią i na wyborcze obietnice.

Do czego nas to wszystko prowadzi? W pewnym momencie klienci zaczną się buntować przeciw wysokim cenom oraz ratom kredytów i po prostu przestaną kupować. Dystrybutorzy mebli przestaną akceptować podwyżki i zredukują zamówienia. Będzie im łatwiej ponieważ przez ostatnie półtora roku rozbudowują swoje magazyny. Przy obniżonym popycie spadną ceny transportu. I tu nagle okaże się, że producenci nie są w stanie obniżyć cen z uwagi na nowe podatki i obciążenia, a na ich miejsce w sklepach z ochotą wejdą dostawcy z Azji z wyjątkowo atrakcyjnymi cenowo produktami. Kiedy to nastąpi?  Uważam, że opisane procesy będą stopniowo narastać przez 2022 roku. Przesilenie to raczej rok 2023 lub 2024. Co nas może uchronić od takiego scenariusza? Inwestycje i poszukiwanie nowych klientów. Może jeszcze ktoś szuka nowych dostawców, aby zapełnić budowane centra logistyczne. Coś na pocieszenie na koniec? Prawdopodobnie w innych europejskich krajach sytuacja wygląda podobnie. A więc do roboty, bo nie będzie łatwo.

Postanowienia noworoczne

Nie ma lepszego momentu na nowe postanowienia niż początek roku. Korzystam więc z wyjątkowości wydania styczniowego, aby opowiedzieć Państwu jakich  wyzwań spodziewamy się w bieżącym roku dla branży meblarskiej i dla B+R Studio.

Postanowienie nr 1. Walka z inflacją czyli z wysokim rachunkiem za sowite pakiety pomocowe podczas pandemii. Obecna inflacja jest wynikiem nadpodaży pieniądza w gospodarce, pochodzącego z różnego rodzaju tarcz, za którym nie podążał wzrost wydajności produkcji. Czyli trzeba albo zabrać pieniądze, albo zwiększyć wydajność. Można powiedzieć, że mamy ograniczone możliwości walki z pandemią, ponieważ jest ona rosyjską manipulacją cenami gazu i unijnym zawyżaniem cen praw do emisji CO2, ale to nie do końca prawda.  NBP już zajął się ściąganiem nadwyżki pieniędzy z rynku poprzez podniesienie stóp procentowych. Ze strony przedsiębiorców walka z inflacją to podniesienie wydajności i mitygacja ryzyk zaburzających rynek. Chcę więc Państwa uspokoić. W B+R Studio zwiększymy wydajność, aby obsłużyć wasze zamówienia i planujemy rozwój mocy produkcyjnych. W tym roku planujemy powiększenie zespołu i wdrożenie nowych produktów, usług i technologii produkcyjnych! Dla walki z inflacją branżą powinna zrobić mniej więcej to samo. Inaczej grozi nam realna utrata konkurencyjności i to w momencie w którym otwiera się prawdziwa szansa rozwoju eksportu transatlantyckiego. Co z cenami? Powiem dyplomatycznie: Nie obserwuję czynników, które skłaniały by nas do obniżania cen, a jednocześnie musimy dostosowywać się do warunków rynkowych, aby zapewnić klientom dostępność wysokiej jakości produktów.

Postanowienie nr 2. Więcej ciężkiej pracy, aby cieszyć się z nowych osiągnięć. Spodziewam się w 2022 roku nowych rekordów w obrotach, zarówno u siebie jak i w branży meblarskiej. Jak surfer wykorzystujący nadchodzące fale zamierzam ponownie podjąć ryzyko chwycenia wiatru w żagle na nowej fali. Nie zamierzam schodzić z deski i wylegiwać się na plaży. Ponownie trzeba wziąć się w garść i popłynąć ku nowej, jeszcze większej przygodzie. Taką falą i przygodą będzie współpraca ze Stanami Zjednoczonymi. Kolejne targi w High Point, nowe stoisko nowej grupy polskich firm. Praca dla nowych amerykańskich klientów. Patrząc na leżącą przed moim monitorem pomarańczową wizytówkę z wielkim wykrzyknikiem mam poczucie, że wkrótce napiszę Państwu więcej o owych amerykańskich klientach i praktycznym aspekcie rozwijania eksportu do USA. Wielokrotnie mówiłem, że obecna dekada to będzie dekada rozwoju z USA. Ostatni rok i wzrost eksportu do USA o 100 mln euro rok do roku – pokazuje, że to nie jest czcze gadanie. Czy Przygotowali już Państwo swoje katalogi i oferty w dolarach amerykańskich i z wymiarami w calach? Czas najwyższy! Do tego to ostatnia chwila dla chętnych, aby zapisać się do udziału w tegorocznych targach w High Point w ramach stoicka przygotowywanego wspólnie z Izbą producentów mebli. Zapraszam do kontaktu.

Postanowienie nr 3. Poprawa balansu pomiędzy pracą i odpoczynkiem. Mam wiele złych nawyków, które w dłuższej perspektywie obniżają moją osobistą wydajność. Kiedy budzę się rano, to często jeszcze przed wstaniem z łóżka sprawdzam emaile, które przyszły w nocy z Azji – na niektóre odpisuję od razu. Od 8 rano zaczynają się emaile, smasy, whatsapy, messengery i telefony z Polski, a właściwie z Europy. Od godziny 14 zaczyna się budzić Ameryka i nowa porcja wiadomości wpada na skrzynkę. I tak do godziny 22. Czasami, przed północą kładąc się spać jeszcze coś odpisuję. Mam świadomość, że poprawy wymaga zarządzanie własną osobą i własnym czasem. Selekcja, delegowanie, koncentracja, przyzwolenie na niepracowanie. Pomimo, że moja praca sprawia mi mnóstwo frajdy to muszę bardziej wyraźnie wyznaczyć granice pracy i odpoczynku. Czego i sobie, i Państwu życzę.

Rebranding

B+R Studio Analizy Rynku Meblarskiego zmienia się w B+R Studio Tomasz Wiktorski

Nie ma lepszego momentu na comming-out niż początek roku. Korzystam więc z wyjątkowości wydania styczniowego aby opowiedzieć Państwu co zmieniło się w B+R Studio i jakie  wyzwania czekają na nas w bieżącym roku.

Zakładając w 2009 roku B+R Studio zdecydowałem się na dopisek „Analizy Rynku Meblarskiego. Państwo mnie wtedy nie znali. Nie miałem obecnego bagażu doświadczenia. Ale analizy rynkowe potrafiłem robić, ponieważ od kilku lat robiłem je dla OIGPM jako młodszy asystent. Świeżo po obronie doktoratu stwierdziłem, że moje wynagrodzenie na uczelni nie pokrywa rat moich kredytów i zdecydowałem się założyć własną firmę. Przez te 13 lat raporty o stanie polskiego meblarstwa były i są naszym podstawowym produktem. W tym roku ukarze się 12 edycja flagowego opracowania „Polskie Meble Outlook”. Śledzenie na bieżąco sytuacji w branży pozwala mojemu zespołowi pisać scenariusze rozwoju i trafnie doradzać naszym klientom. Przez te 13 lat miałem okazję i przyjemność poznać wielu meblarzy. Zarówno na produkcji jak i w biurach, sklepach  czy na targach. Uruchamiałem z grupą KLER Laboratorium Apartament Przyszłości. Pracowałem dla Polskiego Funduszu Rozwoju i Ministerstwa Gospodarki. Pracowałem dla Miasta Radomska. Przede wszystkim pracowałem jednak dla wielu i z wieloma małymi, średnimi i dużymi firmami. Zrealizowaliśmy setki usług i projektów, w ramach których firmy przygotowywały strategie, realizowały szkolenia, pozyskały milionowe dotacje i zdobyły nowych klientów. Chciałbym podziękować wszystkim dotychczasowym klientom za zaufanie, zlecenia, współpracę i czas spędzony na rozmowach, podróżach i przygodach. Podsumowując ten okres czasu zauważyłem, że robimy dziś dużo więcej niż tylko analizy rynku meblarskiego.

B+R Studio Tomasz Wiktorski, taka nazwa widnieje w rejestrze przedsiębiorców od momentu rejestracji firmy. Po 13 latach pracy z Państwem mam odwagę i wewnętrzne przekonanie do tego aby markę mojej firmy sygnować własnym nazwiskiem. Lubię wewnętrznie czuć przekonanie, że robimy dobrą robotę i znamy się na rzeczy. Do zmiany strategii przygotowywaliśmy się blisko 2 lata. Dwa lata zagranicznych podróży, zdobywania doświadczenia w nowych obszarach i realizowania nowych projektów. Dziś potwierdzonych sukcesami. Dostosowana do nowej strategii została również nasza strona internetowa, która od pewnego czasu dział już w nowej odsłonie.

Czym więc zajmuje się dziś zespół B+R Studio Tomasz Wiktorski?
1. Nadal przygotowujemy analizy i  raporty rynkowe rozszerzone od dłuższego czasu o marketingowe projekty badawcze według autorskiej metodyki BRS 3600.
2. Świadczymy doradztwo z zakresu prac badawczo rozwojowych i przygotowania merytorycznej dokumentacji  do wniosków unijnych.
3. Realizujemy projekty marketingowe, szkoleniowe i wspierające eksport.
4. Prowadzimy działalność agenta zakupowego na rzecz zagranicznych klientów.

Czwarty punkt z powyższego zakresu jest dla najnowszy i dopełnia biznesowo 3 poprzednie. Jak nie trudno się domyślić obsługujemy procesy wyszukania produktów, wyceny, wsparcia przejścia procedur audytów i testów oraz wysyłki towaru klientów z Ameryki Północnej. Naszym wyzwaniem jest zdobyć istotny udział w polskim eksporcie mebli do USA. Chętnych do rozwoju na rynku USA zapraszam również do dołączenia do nowej edycji wystawy polskich firm w High Point! Będzie się działo!

Gdyby chcieli Państwo jednak porozmawiać bezpośrednio to czekam na emaile i telefony. Dane znajdziecie na www.brstudio.eu

Wesołych Świąt 2021!

Cieszcie się, że macie tańsze meble, powiedział premier. Tańsze niż kiedy? – zapytali ludzie. Tańsze niż w przyszłym roku – odpowiedział premier.

Żart. Żaden z premierów, których znam nic takiego nie powiedział i na obecną sytuację, którą ten żart obrazuje niewielu premierów ma tak naprawdę wpływ. Różnych problemów się spodziewałem, ale nie takich. Przy szalejących cenach surowców, popyt na meble w 2021 roku był rekordowo wysoki. Poziom zainteresowania był wyższy niż prognozowałem w ubiegłym roku. Był wyższy niż wynikałoby to z zasypania dziury powstałej w 2020 roku w miesiącach wiosennego lockdownu. Był wyższy niż nałożona na wszystko inflacja. Tym razem również na przykładzie mebli dało się odczuć, że cena nie zależy od samego produktu, ale od podaży i popytu. A o tych dwóch składnikach piszę od kilku miesięcy. Na dniach pojawi się kolejny raport B+R Studio – „Prognoza eksportu mebli”, a w nim polecam przyjrzeć się wynikom kilku krajów. Na przykład USA, o których też wielokrotnie pisałem – oczekiwany wzrost w 2021 roku wyniesie 100 mln euro, co stanowi ponad 25% wyniku z poprzedniego roku. Ten rezultat cieszy mnie osobiście, bo wiele firm przekonywałem do zainwestowania w ten rynek. Ale to nie jest kraj z najwyższą dynamiką, czy nawet najwyższą wartością bezwzględną wzrostu. Eksport do Niemiec w 2021 roku szacujemy, że wzrósł o ponad 400 mln euro. Rewelacyjne wyniki mają Wielka Brytania, Francja, Czechy, Włochy, Hiszpania. Szacujemy, że całkowity wynik branży w 2021 roku będzie oscylował pomiędzy 59-60 mld złotych – co oznacza aż 18% wzrostu! Wybaczcie, że miesiąc temu pisałem o 12% wzrostu. A rok temu przewidywałem marne 8%. W międzyczasie pojawiły się dane kwartalne, które na przekór wzrostom cen surowców pokazały siłę i witalność polskich mebli. Na nasz sukces składają się w tym momencie dwa czynniki. Jeden to problemy z dostawami z innych rejonów świata. Drugi to nasza ciężka praca i konsekwentny rozwój firm, które dziś mogą obsługiwać największych klientów na świecie.

Jak długo potrwa meblarska hossa? Tak długo jak nie ustabilizują się ryzyka i nie nastąpi wyrównanie napięcia w łańcuchach dostaw – ponieważ to są naczynia połączone. Częściowe przeniesienie amerykańskich czy nawet europejskich zakupów do Europy Centralnej i Wschodniej spowoduje wzrost cen produktów, który póki co kompensowany jest niższą ceną transportu. Przeniesienie zakupów to również zmiana obciążenia morskich linii transportowych. Korki w Kalifornii powoli będą malały, a na trasach europejskich potencjalnie będą rosły, jeśli rozbudowa infrastruktury transportowo-przeładunkowej nie nadąży za popytem. Hossę może również ostudzić pesymizm klientów, którym inflacja stopniowo psuje humory. Na razie powoli, ale pieniądze z pakietów stymulacyjnych hojnie rozdawane w ubiegłym roku powoli wygasają, a spirala kosztowo inflacyjna na razie wciąż się nakręca. Wydaje się jednak, że najbliższe dwa lata będą dla polskich mebli okresem szybkich wzrostów, aczkolwiek ich tempo może stopniowo spowalniać. Na kolejne lata w tej chwili zbyt ryzykowne jest wróżyć. Utrzymanie hossy to również kwestia utrzymania konkurencyjności oraz dopasowania się do potrzeb nowych klientów.

Z mojej perspektywy wszystkie czynniki gospodarczo-polityczne wskazują na konieczność dalszego oczekiwania wzrostów cen produktu końcowego. I nawet jeśli po rewizji metodologii badania „Wskaźnik cen mebli” – inflacja meblarska w Polsce wyniosła 9,65% licząc od lutego do października b.r. to nie jest to ostatnie słowo.

Na koniec chciałem odnieść się do jeszcze jednej kwestii. Metodą na obniżenie cen jest albo spadek popytu albo wzrost mocy produkcyjnych. Dla producentów mebli obniżanie cen nie jest z pewnością atrakcyjnym scenariuszem. Dało się słyszeć ostatnio, że część sieci detalicznych obniżyło zakupy, aby ograniczyć wzrost cen. Pamiętajcie jednak drodzy meblarze, że na świecie jest wielu klientów, którzy mogą być zainteresowani waszymi meblami.

Podsumowując, chciałbym złożyć wszystkim przyjaciołom, klientom, sympatykom i współpracownikom życzenia spokojnych, zdrowych i wesołych świąt Bożego Narodzenia i szampańskiej zabawy na Sylwestra 2021! A do tego dynamicznego rozwoju biznesu!

American dream

USA w z początkiem listopada (2021) prawdopodobnie zniosą zakaz wjazdu dla Europejczyków wprowadzony w związku z pandemią Covid-19 w marcu 2020. Jak dla mnie to i tak przynajmniej o dwa tygodnie za późno.

Piszę „prawdopodobnie”, ponieważ w momencie kiedy przygotowuję niniejszy felieton jest 5 października i na ten moment dokładna data łagodzenia restrykcji nadal nie została podana. Piszę również, że jakakolwiek data listopadowa to dla mnie „za późno”. Nie obawiajcie się, jednak nic wielkiego się nie stało. Po prostu, aby dotrzeć na targi w High Point musiałem udać się na dwutygodniową misję handlową po za teren Unii Europejskiej i dopiero później wjechać do USA. Pisząc felieton jestem w Kandzie i mam nadzieję tę przymusową wizytę też przekuć w sukces.

Dlaczego o tym piszę? Dlatego, że po kilku miesiącach koncentracji na sprawach krajowych znów możemy pomyśleć szerzej o rozwoju. Polska wychodzi z pandemii korona-wirusa wzmocniona. Wzmocniona o lepsze procedury, nowe zamówienia, ale i dziesiątki robotów, które zadomawiają się na produkcji. Branża jest rozgrzana, a tegoroczny wzrost produkcji sprzedanej powinien sięgnąć 12 procent. Przyznaję, część tego wzrostu to kwestia osłabienia wartości pieniądza przez inflację. Nie mniej jednak wzrost to wzrost.

Jak tu jednak myśleć o rozwoju przy szalejących cenach surowców? We wrześniu odbyło się przy okazji Kongresu Meblarskiego spotkanie w formie okrągłego stołu, które dotyczyło przyszłości i obecnej sytuacji na rynku mebli i surowców. Obiektywnie mówiąc przyczyny wzrostu cen są uzasadnione turbulencjami postpandemicznymi, dotyczą praktycznie całego świata i chyba trzeba się do nich raczej przyzwyczaić, niż czekać na obniżki. Pisałem o tym wielokrotnie: lockdowny spowodowały przestoje produkcji i zaburzenia w zaopatrzeniu oraz wzrost popytu na meble klientów detalicznych. W efekcie wszyscy zwiększyli stany magazynowe potęgując popyt przy wciąż kulejącej podarzy (absencje, problemy z zaopatrzeniem, etc.). Ceny mebli i surowców mogłyby przestać rosnąć, a może nawet spaść jeśli spadłby popyt. Podobno część handlu w Europie próbuje ograniczać popyt poprzez wyprzedawanie stanów magazynowych, nawet kosztem ograniczonej dostępności towarów. Oczywiście to bardzo niebezpieczne dla producentów, którzy potencjalnie mogą tracić płynność finansową. 

Jest jednak jeszcze jeden aspekt, który w mojej ocenie przełoży się na wysoki popyt na meble z nad Wisły. Mianowicie sytuacja w Ameryce Północnej. Jak wiadomo USA większość mebli importuje z Azji. Na wojnę handlową pomiędzy USA a Chinami i podwyższone cła nakładają się obecnie problemy wywołane przez pandemię. 21 września na rozładunek w Long Beach w Kalifornii czekało 70 statków z ponad 430 tysiącami kontenerów na pokładzie! Czas oczekiwania na rozładunek przekraczał 30 dni (dane za American Shipper). Sytuacja nie poprawi się szybko. Koszty transportu z Azji wzrosły od 5 do 10 razy. Dołóżmy do tego fakt, że wiele azjatyckich krajów nie ma szybkich możliwości realizacji szczepień i w niektórych krajach nadal obowiązuje lockdown, tak jak np. w Wietnamie. Wniosek: amerykańskie sieci muszą szukać dostawców w innych częściach świata.

Ile towaru zamierzają kupić u nowych dostawców? To duża zagadka. Zwróćcie uwagę, że amerykański import mebli sięga 60 mld dolarów. Z tego towary za około 30 mld dolarów importowane są z Chin, za 10 mld z Meksyku i po około 4,5 mld dolarów z Kanady i Wietnamu. Załóżmy więc, że przeniesione zostanie 10 procent obecnych zakupów – to 6 miliardów. Dla porównania produkcja mebli w Polsce to około 12,5 mld dolarów. Ponieważ jesteśmy drugim na świecie eksporterem mebli to siłą rzeczy oczy wielu importerów są obecnie zwrócone na Polskę. Mam obecnie konkretne przesłanki żeby twierdzić, że polski eksport do USA wkrótce się podwoi. Zbyt często ostatnio słyszałem: „Tomek jesteśmy zmęczeni problemami z importem z Azji. Powiedz nam kto chce się rozwijać na rynku USA.” „Ci, którzy są na targach w High Point!” – odpowiedziałem.

Nowy wymiar

Świat wirtualny to już nie tylko gry i zabawy, ale prawdziwa przestrzeń, którą wykorzystuje biznes. Przemysł meblowy też.

Wirtual. Można powiedzieć, że ja urodziłem się w czasach przed internetowych. Pierwszy komputer dostałem dopiero w wieku 7 lat – był to 8 bitowy ZX Spectrum. Pierwsze zajęcia z Internetem miałem prawdopodobnie w 1994 roku w liceum. Dopiero od 2007 roku mam nieograniczony dostęp do Internetu  – zawsze online. Piszę o tym dlatego, żeby odróżnić się od pokolenia Z – które urodziło się już w całkowicie „onlajnowym” świecie i dla których świat wirtualny jest integralną częścią normalnego świata. To ja niepotrzebnie rozdzielam świat na realny i wirtualny. To błąd wynikający z mojego cyfrowego niedorozwinięcia. Świat jest jeden i posiada obecnie bardzo fajne cyfrowe rozszerzenie, które można udoskonalać jak kolejne wersje smartfonów. Tak samo jak elektryczność jest elementem świata, w którym żyjemy, tak samo wszelkie nasze doświadczenia bazujące na cyfrowych usługach.

Metavers.  będzie nowym wymiarem korzystania z cyfrowego świata. Koncepcja Metavers polega na integracji cyfrowych światów, które tworzone przez internetowych gigantów takich jak Facebook, Google, Apple, czy Fortnite, Roblox, Mojang i wielu innych obecnie funkcjonują osobno. Znacie w ogóle te nazwy? Mają setki milionów użytkowników, którzy bawią się, grają, tworzą, pracują, wydają lub zarabiają prawdziwe pieniądze. Mają usługi, z których można korzystać za pomocą smartfona, komputera, ale ich efekty mogą być nie tylko wirtualne, ale również całkowicie namacalne. W czasach mojej młodości, największe, stworzone przez dziesiątki godzin cyfrowe imperium mogło upaść wraz z przerwą w dostawie prądu, uszkodzeniem dyskietki, awarią komputera. Dziś wszystko ląduje w chmurach, wielokrotnie zabezpieczonych. Mogą być podłączone do nich miliony różnych aktywnych końcówek wykonujących działania. Od prostego włączania i wyłączania światła, przez sprawdzanie pogody na Malediwach za pomocą kamer on-line, po sterowanie elektrowniami atomowymi. Połączenie cyfrowych instancji raz jeszcze przemebluje nasz świat. Będzie można wymieniać się artefaktami, tworzyć hybrydowe historie, obracać swobodnie wirtualnymi dobrami płynnie wymienialnymi na tradycyjne. Ludzie będą się posługiwać cyfrowymi avatarami umożliwiającymi wierne symulowanie spotkań, narad, zabaw w różnych miejscach i czasie w zależności od potrzeby czy fantazji twórców.

Meble. Co to ma wspólnego z meblami? Z jednej strony szeroko rozwinie się cyfrowe odbicie tradycyjnych produktów – więc również i mebli. Z drugiej, będzie można tworzyć meble w formie cyfrowej a następnie drukować je na drukarkach 3d w dowolnym miejscu na świecie. Z trzeciej w końcu będzie można użyć cyfrowego świata do opowiadania i prezentowania fizycznych obiektów. Po czwarte zmieni się handel z e-commerce na virtual-commerce.  I tak dalej, itd, itd. Kolejne zastosowanie będzie można mnożyć w nieskończoność.

Puenta. Pandemia Covid-19 spowodowała niespotykane przyspieszenie w cyfrowych technologiach i ograniczyła mobilność ludzi. Czy to dla bezpieczeństwa, czy dla wygody i oszczędności znaczną część spotkań biznesowych przenieśliśmy na platformy konferencyjne. Powstały wirtualne targi – ale na nich nikt nie pokazywał nowości, bo nie miał jak – tylko podtrzymywał relacje. Wyobraźcie sobie moje zdumienie kiedy VMG Expo zaprezentowało podczas webinarium OIGPM wirtualny salon! Taki, do którego możesz zaprosić klientów na spotkanie online – niby jak na zoomie czy teams, ale z doskonałą oprawą wizualną przestrzeni, mechaniką swobodnego przemieszczania się i możliwością prezentacji nowych modeli mebli, akcesoriów czy czego tylko sobie wymarzysz. Czy to jeszcze gra czy rzeczywistość? Chodzisz, rozmawiasz, oglądasz – twój mózg przestaje rejestrować, że tak naprawdę siedzisz na fotelu przed ekranem komputera. Niezwykła i zupełna zmiana doświadczenia. Jestem przekonany, że wkrótce cyfrowe kopie swoich tradycyjnych showroomów będą mieli wszyscy znaczący gracze.  Metavers jest bliżej niż myślicie. Przygotujcie się!